Przed żarskim sądem ruszył proces oskarżonego o jazdę w stanie nietrzeźwości wysokiej rangi urzędnika żarskiego magistratu.
- Wypiłem kilka łyków alkoholu dopiero w samochodzie, po zgaszeniu silnika, już na własnej posesji- wyjaśniał przed sądem oskarżony. -Chwilę później zobaczyłem odbicie niebieskich migających świateł na budynku i w lusterku. Wcześniej nie widziałem żadnego patrolu policji, i nie słyszałem sygnałów do zatrzymania się.
Mężczyzna twierdzi, że w tym momencie rzucił butelkę z resztką wódki na podłogę przez przednim siedzeniem pasażera, zdjął z głowy kaptur i poszedł w kierunku bramy, gdzie stał policyjny samochód.
Wczoraj odbyła się pierwsza rozprawa oskarżonego o jazdę w stanie nietrzeźwości urzędnika. Mimo, wniosku jego pełnomocnika o wyłączenie z jawności sprawy. Obrońca powoływał się na podłoże rodzinnego konfliktu całego zajścia. Sędzia_ Monika Bogusławska, zdecydowała, że za zamkniętymi drzwiami odbędzie się tylko część zeznań dotycząca wątku prywatnego.
Trwające ponad pół roku prokuratorskie śledztwo wykazało, że 30 listopada zeszłego roku 44-latek prowadził BMW znajdując się pod wpływem alkoholu. Badanie krwi wskazało 0,65 promila.
Zanim jednak doszło do pobrania krwi, przed domem mężczyzny doszło do skucia go kajdankami i doprowadzenia na komendę. - Oskarżony twierdzi, że szedł wich kierunku i pytał co się stało. Usłyszał wówczas, że nie zatrzymał się do kontroli. Nie rozumie też dlaczego policjanci użyli wobec niego takiego ‚ „ostrego” i „nerwowego” tonu.
Gdy poprosili go o dokumenty, stwierdził,że dowód rejestracyjny ma w domu i pójdzie go przynieść. Sam zeznał, że funkcjonariusze kazali mu pozostać w miejscu, mimo to ruszył w kierunku drzwi. Gdy je otworzył, został złapany za rękę przez jednego z funkcjonariuszy , potem przez drugiego i skuty kajdankami. - Miałem zamiar tylko przynieść dokumenty- tłumaczył - liczyłem, że spokojnie wyjaśnię że nie widziałem radiowozu i na tym skończy się interwencja. W tym czasie zdałem sobie sprawie, że chwilę temu wypiłem w samochodzie mocny alkohol i mogę się znaleźć w złej sytuacji do oceny- ciągnął. - Przeraziłem się i zdenerwowałem, przedstawiłem się również z funkcji jaką pełnię w urzędzie.
Dalej opowiedział jak jeden z policjantów nadepnął mu na buta, zsunęły mu się również okulary, ale policjanci nie reagowali, nawet, gdy jego małżonka dopytywała dlaczego go skuli. Twierdzi, iż jeden z policjantów miał powiedzieć: „Niech się pani cieszy, że nie potraktowaliśmy go gazem”. - Kazali mi dmuchać w urządzenie do pomiaru alkoholu,zrobiłem to od niechcenia, byle jak, zdałem sobie sprawę, że prawidłowe dmuchanie pokaże niebotycznie wysoki wynik. Tak więc powtarzano próbę 3-4 razy. Również przed wprowadzeniem na komendę mężczyzna próbował wpłynąć na policjantów by go rozkuli. Tam też przypomniał im swoją funkcję. Bez skutku.
Picie alkoholu w aucie tłumaczy rodzinną kłótnią, chwilę przed wyjazdem na zakupy, oraz nerwową sytuacją w pracy.