Samorządy chcą od Brukseli prostszych procedur. I to już!
Przyznanie pieniędzy z funduszy unijnych wymaga nieraz wypełnienia dziesiątek tysięcy stron! Bruksela obiecuje poprawić system dzielenia euro.
Żeby łatwiej było zdobywać fundusze z UE na projekty, samorządowcy podczas Europejskiego Tygodnia Regionów i Miast w Brukseli stanowczo domagali się uproszczenia zawiłych procedur i ograniczenia biurokracji. - Jeśli to się nie stanie - ostrzegali - powalczymy, by te potężne pieniądze skierować do innego obszaru, skąd będzie można szybciej je pozyskać i szybciej cieszyć się z efektów.
A jest o co kruszyć kopie!
454 biliony euro wynosi budżet ESIF - europejskich funduszy strukturalnych i inwestycyjnych na lata 2014-2020. Wiadomo, że warunkiem skorzystania z projektu unijnego jest własny wkład miasta czy gminy. Dodajmy do 454 bln euro współfinansowanie przez państwa UE kwotą 183 bilionów euro. Szykują się inwestycje o łącznej wartości 637 bln euro!
Pieniądze te dzieli się zgodnie z polityką spójności UE - tak, by wyrównywać różnice pomiędzy biedniejszymi regionami i miastami a bogatymi i rozwiniętymi. Ale teoria i praktyka to dwie różne rzeczy. - Przyzwyczaiłem się do brukselskiej frazeologii. Jesteśmy tu jak w „brukselskiej bańce” - mówił Albert Bore (Wielka Brytania, Komitet Regionów). - Stąd finansowanie projektów wygląda może dobrze, ale na dole firmy i przedsiębiorców trzeba bardziej przekonać, by z funduszy UE korzystali. Bo wielu nie chce. Ten system wymaga innego spojrzenia niż z perspektywy „brukselskiej bańki”.
Michiel Rijsberman (Holandia) mówił wprost:
Spółki z naszego regionu nie korzystają z funduszy, gdyż procedury są zbyt skomplikowane. Beneficjenci odmawiają przyjęcia pieniędzy na inwestycje unijne, bo nie są w stanie wypełnić całej góry dokumentów!
Podobnego zdania jest Ivan Żegorov (Słowenia): - Obserwuję, jak w praktyce funkcjonują fundusze europejskie. Ostatnio czynione są starania, by procedury uprościć, ale przebiegają tak, że apeluję: zakończmy to upraszczanie, wtedy pójdzie prościej! Potrzebny jest system bardziej klarowny.
Constanze Krehl z Niemiec (Socjaliści i Demokraci, Parlament Europejski) ripostowała: - Wytyka się utratę zaufania wobec polityki „brukselskiej bańki”. Tymczasem polityka spójności jest jedną z najlepszych polityk, jaką UE wygenerowała. Co roku miliardy euro idą na inwestycje w regionach, z korzyścią dla obywateli. W Niemczech, Holandii czy Danii inwestycje unijne dają wyniki. Jedno zainwestowane euro procentuje w przyszłości trzema euro! Sprawmy, by tak działo się także w Grecji czy Rumunii.
Miliardy euro idą co roku na inwestycje w regionach. Z korzyścią dla obywateli UE
Mnożyły się głosy, że system przydzielania środków unijnych trzeba uprościć, zmodyfikować, dostosować do oczekiwań i możliwości beneficjentów.
Krehl tłumaczyła: - Polityka spójności UE jest zapisana w traktatach, więc nie jest to melodia przeszłości. Można coś ulepszyć, ale czy trzeba wszystko wywracać do góry nogami?
Krzysztof Hetman, polski europarlamentarzysta, uważa, że uproszczenie procedur UE równa się zaufaniu: - Wspólny dom, który budujemy, powinien powstawać na zasadzie zaufania: można narzucić, jakie mają być ściany i dach, ale wnętrze niech urządza się według własnych potrzeb i gustów. Czy jesteśmy w UE na taki poziom zaufania gotowi? Tu potrzebna jest męska decyzja.
Zapytają nas, jakiej chcemy Europy
Markku Markkula, przewodniczący Komitetu Regionów UE, przyznał: - Europa musi być dla obywateli i po ich stronie. Dlatego Komitet Regionów rozpo-cznie w regionach i miastach cykl debat, by obywatele przedstawili swoje oczekiwania wobec Europy. Brakuje koordynacji między UE a władzami krajowymi i lokalnymi, co zaostrza niechęć do Europy. Mieszkańcy miast i regionów mają wrażenie, że nie robi się dość dużo, aby znaleźć wspólne rozwiązania wyzwań takich jak bezrobocie czy migracja. Nie ukrywajmy tego. Przyznajmy, że tak jest, i poszukujmy rozwiązań.