Samorządy, dołóżcie się do in vitro
.Nowoczesna chce, by gminy i miasta refundowały procedurę zapłodnienia pozaustrojowego. Pierwszy projekt trafi do władz Bydgoszczy.
O nowej inicjatywie wspierania młodych małżeństw (i par również), w tym finansowania procedury in vitro przez samorządy, poinformował na wczorajszej konferencji prasowej Michał Stasiński, poseł .Nowoczesnej.
- Rząd PiS, ustami swojego ministra zdrowia, poinformował, że wycofał się z dalszego finansowania programu in vitro przez państwo. W ocenie .Nowoczesnej to bardzo zły pomysł. Dlatego rozpoczynamy w Bydgoszczy, a następnie w innych miastach akcję, w wyniku której powstanie obywatelski projekt - mówił poseł Stasiński.
Przypomniał, że w Polsce są już samorządy, które wspierają procedurę in vitro.
- Takim przykładem jest Częstochowa i Łódź. Chcemy zachęcić prezydenta Bydgoszczy, by miasto wpisało się w mapę samorządów, które wspierają osoby dotknięte niepłodnością - dodał poseł .Nowoczesnej.
Na dopracowanie szczegółów potrzeba trzech tygodni. Konieczne też będzie zebranie 1000 podpisów pod projektem. - Wtedy będziemy mogli złożyć obywatelski projekt do Rady Miasta. Nie patrząc na partyjny szyld, będę szukał sojuszników. Na szczęście przewodniczącym RM w Bydgoszczy jest lekarz. Liczę na życzliwe zrozumienie - podkreślił Stasiński.
.Nowoczesna do współpracy zaprosiła prof. Wiesława Szymańskiego, współautora pierwszego w kraju programu leczenia niepłodności, byłego konsultanta wojewódz- kiego w dziedzinie ginekologii i położnictwa.
- Liczba niepłodnych par na świecie sprawiła, że niepłodność została określona jako choroba społeczna. W Polsce ten problem dotyka 1,2 mln par. Z badań, które były robione w latach 80. w naszym regionie, wynikało, że niepłodność dotyka 14 proc. małżeństw i par - przypomniał prof. Szymański.
Przy okazji rozprawiał się z mitami na temat in vitro. - Ta procedura dotyczy 0,2-0,3 proc. par, u których występuje niepłodność. To jest naprawdę niedużo; u pozostałych stosuje się inne metody.
Ze wstępnych szacunków wynika, że na wsparcie 100 par, u których konieczna będzie metoda in vitro, potrzeba 730 tys. zł.
- Dla osób niezamożnych kwota 7,3 tys. złotych jest niedostępna. Do tego dochodzą wydatki na leki. Jeśli rządzący mówią, że państwo prowadzi politykę prorodzinną, to powinno wspierać tych, którzy nie mogą mieć potomstwa - dodał prof. Szymański.
Dr Zbigniew Sobociński, specjalista ginekolog, położnik, przewodniczący bydgoskiej Rady Miasta, od nas dowiedział się o projekcie .Nowoczesnej.
- Niepłodnością zajmuję się od ponad 30 lat, więc problem znam doskonale. Jako lekarz uważam, że byłby to bardzo dobry pomysł, gdyby nie fakt, że musiałaby go finansować gmina. Nie jestem zwolennikiem takiego rozwiązania. To zadanie państwa, którego obowiązkiem jest pomóc ludziom dotkniętym problemem niepłodności.
Fakty
Program „Leczenie niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego” (program in vitro) rozpoczął się 1 lipca 2013 r. i miał być realizowany do 30 czerwca 2016 r.
Został przedłużony w ostatnich dniach rządów PO-PSL. Kolejny etap miał potrwać od 1 lipca 2016 r. do 31 grudnia 2019 r. Przeznaczono na ten cel ok. 304 mln zł.
1 grudnia 2015 r. minister zdrowia Konstanty Radziwiłł poinformował, że program refundacji procedury in vitro będzie kontynuowany tylko do połowy 2016 r.
Niektóre samorządy przygotowują własne projekty dofinansowania procedury in vitro. W Łodzi program wejdzie w życie od lipca.
3841 - tyle dzieci urodziło się w ramach rządowego projektu (dane z początku grudnia 2015 r.). W tym czasie w trakcie leczenia było ponad 17 tys. par.
W Kujawsko-Pomorskiem program in vitro realizują dwie placówki: NZOZ Centrum Medyczne w Bydgoszczy i Klinika Zdrówko w Niemczu.