Samorządy zmieniają PRL-owskie nazwy ulic
W opolskich gminach trwa poszukiwanie nazw, które gloryfikują system totalitarny. Za 1,5 miesiąca muszą one zniknąć.
Samorządy muszą zmienić nazwy niektórych ulic, placów, osiedli, obiektów budowlanych itp., bo zgodnie z przepisami o dekomunizacji nie mogą one upamiętniać osób, dat i wydarzeń związanych z PRL-em. Na wyczyszczenie przestrzeni publicznej ze śladów po poprzednim ustroju wójtowie i burmistrzowie mają niewiele czasu - termin upływa 2 września.
Choć sprawa wydaje się z pozoru prosta, to większość samorządów nie podjęła się historycznej oceny nazw. - Wysłaliśmy do Instytutu Pamięci Narodowej spis wszystkich ulic w gminie, z prośbą o wskazanie tych, które mogą propagować ustrój totalitarny - tłumaczy Brygida Pytel, wójt Izbicka.
Na cenzurowanym w tej gminie znalazło się 5 nazw. IPN zakwestionował m.in. ulicę w Suchodańcu poświęconą sowieckiemu generałowi Karolowi Świerczewskiemu (ta nazwa funkcjonuje także np. w Strzelcach Opolskich i Wołczynie). Jak ustaliła Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, Świerczewski był zbrodniarzem, który „wielokrotnie zatwierdzał wyroki śmierci (...) na żołnierzach Armii Krajowej”.
Pracownikom instytutu nie spodobała się także ulica poświęcona Wincentemu Pstrowskiemu - górnikowi, który w PRL stawiany był za wzór przodownika pracy. To dlatego, że z inspiracji partii komunistycznej, był on „inicjatorem opartej o wzorce sowieckie stalinowskiej kampanii współzawodnictwa pracy”.
Urzędnicy z gminy Izbicko już zwrócili się do mieszkańców z prośbą, o wymyślenie nowych nazw.
- Proponujemy, żeby były to ulice Kochanowskiego i Reymonta - mówi Waldemar Krawczyk, sołtys z Suchodańca. - Nazwy może nie są odkrywcze, ale pasują do okolicy, bo w sąsiedztwie jest już ulica Konopnickiej i Mickiewicza. Ponadto będą w naszej gminie unikalne, a to ważne, bo gdy się dublują, to służby ratunkowe mają czasami problem, żeby dotrzeć na miejsce zdarzenia.
W Strzelcach Opolskich IPN polecił zmienić m.in. ulicę Rosenbergów (małżeństwo sowieckich szpiegów), a w Krapkowicach - Mariana Buczka (działacz komunistyczny) i Armii Ludowej.
Nie wszyscy działacze z minionych lat są jednak skreśleni przez Instytut Pamięci Narodowej. W przestrzeni publicznej mogą znajdować się ulice poświęcone np. pamięci Ludwika Waryńskiego, który działał w ruchu socjalistycznym z końcem XIX w.
- IPN nie miał zastrzeżeń do tej nazwy, więc ją pozostawiliśmy - mówi Joanna Niedźwiedź, sekretarz gminy Kluczbork, w która jako jedna z nielicznych gmin na Opolszczyźnie zakończyła proces dekomunizacji jeszcze wiosną tego roku.
Historycy z instytutu nakazują za to bezwzględnie skreślać niektóre daty. Niedopuszczalna jest ulica 22 Lipca (upamiętnienie wylansowanej w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej nieprawdziwej daty powstania Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego) oraz 15 Grudnia (dzień założenia Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej).
- Spotkałem się z opiniami, że daty mogą mieć wiele różnych znaczeń, ale to błędne przekonanie, bo te konkretne ulice zostały nazwane w ten sposób właśnie po to, by gloryfikować komunistyczne wydarzenia - zauważa Jan Chabraszewski, członek opolskiego Prawa i Sprawiedliwości, a z zamiłowania historyk.
Po wprowadzeniu zmian mieszkańcy nie będą musieli wymieniać dowodów osobistych. Ale firmy będą musiały zmienić np. pieczątki.
Co ciekawe, IPN nie ma zastrzeżeń do ulic nazwanych „1 Maja”. „Mimo że dzień 1 maja był celebrowany jako oficjalne święto państwowe w krajach totalitarnych, samo święto ma rodowód wcześniejszy niż systemy totalitarne (...) Warto podkreślić, że tego dnia również Kościół Katolicki obchodzi wspomnienie Św. Józefa – robotnika.” - czytamy w dokumentach opracowanych przez Instytut Pamięci Narodowej.
Zmiana nazw ulic nie będzie się wiązała z koniecznością wymiany dowodów osobistych. Nowe dowody nie mają już bowiem adresu na odwrocie, a adres widoczny na starych dowodach nie potwierdza miejsca zameldowania.
- Jeśli jednak po zmianie nazwy ulicy w ramach dekomunizacji komuś przeszkadza w dowodzie stary adres, to ma prawo wymienić dowód osobisty bez żadnych kosztów - tłumaczy Bernard Friedla z gminy Krapkowice.
Samorządy, które nie zdążą z dekomunizacją do 2 września br., mogą się spodziewać interwencji wojewody. Ma on prawo nie tylko skreślić nazwę ulicy propagującą komunizm, ale także nadać nową nazwę i to bez konieczności konsultacji z gminą.