Saper, który zginął nad Wartą doczeka się pomnika
W piątek, 24 marca, o godz. 13.00 nad Wartą w Skwierzynie odsłonięty zostanie pomnik upamiętniający tragicznie zmarłego w 1947 r. sapera Edwarda Andrechowskiego.
24 marca 1947 r. nad Wartą zginął Edward Andrechowski, saper z 14. Batalionu Saperów, który był pododdziałem 5. Dywizji Piechoty i stacjonował w jednostce wojskowej w Międzyrzeczu do 1949 r.
- Jego bohaterska śmierć warta jest pamięci kolejnych pokoleń. Zwłaszcza, że wydarzenia te rozegrały się w niełatwych dla nas latach, gdy organizowaliśmy sobie życie w nowym dla nas miejscu. Naszą siłą było to, że byliśmy razem. On stanął w obronie nas wszystkich, naszego mostu, naszego miasta, nowego miejsca na ziemi – mówi Wanda Imielita, która razem z rodziną przyjechała na ziemie odzyskane z dalekich kresów wschodnich.
Historię z marca 1947 r. zapamiętali też inni mieszkańcy. M. in. Andrzej Brok, który podzielił się nią z dziennikarką gorzowskiego oddziału „GL”. Łzy szkliły się w jego oczach, gdy opowiadał o plutonowym. Przywódca żołnierzy wysadzających krę na rzece bardzo imponował małemu chłopcu, którym pan Andrzej był 70 lat temu. – Był dla innych saperów jak ojciec, budził podziw i zaufanie. Któregoś dnia usiadł ze mną i pokazał mi zdjęcie pięknej długowłosej żony i dzieci. Bardzo za nimi tęsknił – mówił. Niestety, żołnierzowi nie było dane wrócić do rodziny. Moment tragicznej śmierci zapamiętał też Hieronim Rutkowski, który jako milicjant uczestniczył w akcji przeciwpowodziowej. – Wysadzaliśmy lód trotylem, ale go zabrakło i część żołnierzy pojechała po więcej. Stałem niedaleko, rzucaliśmy na krę ładunki wybuchowe. Jeden wybuchł w rękach plutonowego, był straszny huk i wpadł do wody. Widziałem jak jego płaszcz zniknął pod lodem – opowiada.
Gdy o dramatycznych wydarzeniach z 1947 r. napisaliśmy w październikowym „Głosie Gorzowa”, burmistrz Skwierzyny razem z mieszkańcami postanowił rozwikłać zagadkę tajemniczego bohatera. – Postanowiliśmy dowiedzieć się kim był ten człowiek, dotrzeć do jego rodziny i upamiętnić go kamieniem z tablicą pamiątkową – mówi Lesław Hołownia.
Podczas gdy trwały poszukiwania w kolejnych wojskowych archiwach w całej Polsce, zapalony regionalista ze Skwierzyny Jerzy Kuźmicz postawił na prasę. Wybrał się do poznańskiej Biblioteki Raczyńskich, gdzie wertował archiwalne wydania „Głosu Wielkopolskiego”. – Po wojnie Skwierzyna należała do województwa poznańskiego. W gazecie z 1947 r. znalazłem informacje na temat obrony mostu, ale nie było w nich nazwiska sapera – opowiada. Pan Jerzy nie zraził się jednak niepowodzeniem i ponownie wybrał się do biblioteki. Tym razem na tapetę wziął „Ekspress Poznański”, co okazało się strzałem w dziesiątkę. - W artykule podano, że zginął Edward Andrachowski – mówi J. Kuźmicz. Jak się okazało, w nazwisku był błąd. Według ustaleń majora Wojciecha Leszczyńskiego z Muzeum Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych we Wrocławiu, w archiwach pojawiają się dwie wersje nazwiska: Andrychowski i Andrachowski. – Notatka, do której udało nam się dotrzeć opisuje wydarzenia z tamtego dnia. Plutonowy i dwóch innych żołnierzy z mostu rzucali ładunki wybuchowe w ogromną krę, która zbliżała się do przeprawy. Jej odłamki poleciały w kierunku żołnierzy. Wtedy plutonowy schylił się, by uniknąć uderzenia, a ładunek wybuchł mu w rękach – mówi major Leszczyński.
Ważny dokument odnaleźli też pracownicy Archiwum Państwowego w Gorzowie Wlkp. W piśmie starosty do Urzędu Wojewódzkiego czytamy m. in., że 24 marca 1947 r. nad ranem część drewnianego mostu w Skwierzynie runęła, a na miejscu zginął saper z jednostki w Międzyrzeczu – Edward Andrechowski.
W piątek mieszkańcy uczczą jego pamięć odsłaniając pomnik w miejscu, gdzie stał dawniej drewniany most (niedaleko obecnego mostu drogowego).