Sara nie może chodzić, ale uwielbia tańczyć. Z Pawłem wytańczyli złoto! [WIDEO]
To ukoronowanie dotychczasowej pracy Sary Staszyszyn, dziewczynki okrutnie dotkniętej przez los. Razem ze swoim partnerem Pawłem Babiakiem wytańczyli dwa złote medale.
- Nie jeden, ale dwa medale. Do tego złote. I to podczas tylko jednej imprezy - mówi Beata Staszyszyn, mama 10-letniej Sary.
XIX Mistrzostwa Polski w tańcu na wózkach Łomianki Para Dance Sport 2017 w podwarzawskich Łomiankach to było spore wyzwanie dla Sary Staszyszyn i jej tanecznego partnera Pawła Babiaka ze szkoły tańca Golden Dance z Przemyśla.
Także dla drugiej pary z tej placówki Wiktorii Brzezinki i Michała Białego. Pierwsza para tańczy kilka miesięcy, druga dopiero zaczyna. Jednak dla obu był to pierwszy występ na tak dużej imprezie. Poza tym, skoro są to mistrzostwa par tańczących na wózkach, to nie można liczyć na jakąkolwiek taryfę ulgową.
Pomimo tego, udało się. Obie przemyskie pary odniosły wielki sukces. Sara i Paweł zdobyli mistrzostwo i złote medale, Wiktoria i Michał wicemistrzostwo i srebrne medale. To także wielkie sukces szkoły tańca Golden Dance z Przemyśla.
Na mistrzostwa do Łomianek pojechały dwie pary z przemyskiego Studia Tańca Golden Dance. Jednak właściciel szkoły i nauczyciel Rafał Zakielarz nie robił sobie zbyt dużych nadziei. Na tego typu mistrzostwa jechali przecież pierwszy raz. Dobrze będzie, jeżeli uda się wystąpić, podpatrzeć coś i może kiedyś, w przyszłości powalczyć o dobre miejsca. Tymczasem okazało się, że młodzi tancerze, rzuceni na głęboką wodę, doskonale sobie poradzili.
- Byłem w szoku - wspomina pan Rafał chwilę, gdy ogłaszano wyniki.
Miał łzy w oczach. Jedna para złoto, druga para srebro. Przemyskie pary, dla których występ na mistrzostwach był debiutem, w kombinacji amatorzy pokonały innych, o wiele bardziej doświadczonych zawodników. Oczarowali jurorów i publiczność.
Podczas turnieju, zaprezentowały się pary z wielu krajów. M.in. z Chin, Finlandii, Niemiec, Bułgarii, Słowacji, Austrii. Polskich par było oczywiście najwięcej.
- Dwa dni spędzone w Warszawie dodały nam niesamowitych skrzydeł i natchnienia do dalszej pracy. Teraz tylko czeka nas podwójna praca i wysiłek, będziemy się starać, żeby w przyszłym roku również wystąpić i wywalczyć ponownie złote medale na mistrzostwach
- deklarują właściciele studia Golden Dance.
Relacje na żywo na portalu społecznościowym facebook
- Jedziemy na Mistrzostwa Polski do Łomianek - oznajmia Sara na facebooku, tuż przed wyjazdem.
A wieczorem zamieszcza pierwszy filmik, zarejestrowany telefonem przez mamę Beatę. Na ponad siedmiominutowym wideo widać, jak tańczy z Pawłem.
- XIX Mistrzostwa Polski w Łomiankach w tańcu na wózku czekamy na wyniki - pisze podekscytowana Sara, tuż po godz. 18.
Tego dnia, pół godziny przed północą pojawia się kolejny wpis.
- XIX Mistrzostwa Polski w tańcu na wózku Sara Staszyszyn i Paweł Babiak 1 miejsce i złoty medal ze szkoły Golden Dance.
Sypią się facebookowe gratulacje.
Ale także druga para reprezentująca przemyski Golden Dance, Wiktoria Brzezicka i Michał Biały, odnoszą wielki sukces. Wicemistrzostwo i srebrne medale.
WIDEO: Dwie pary z Przemyśla tańczące podczas XIX Mistrzostw Polski w tańcu na wózkach Łomianki Para Dance Sport 2017
Dla szkoły tańca taki „urobek” to spory sukces i renoma. Również prestiż dla miasta. Kilka dni po turnieju, Sarę i jej rodziców przyjmuje prezydent Przemyśla Robert Choma.
- W trakcie całego, pełnego wydarzeń dnia, to spotkanie było najmilsze i najbardziej wzruszające. Odwiedziła mnie Sara Staszyszyn wraz z rodzicami - pisze gospodarz Przemyśla na swojej stronie na facebooku.
Taniec to było wielkie marzenie Sary
W Przemyślu to Sara „przetarła” szlaki tańca na wózkach.
- Taniec to wielka pasja córki - opowiada Beata Staszyszyn, mama 10-letniej Sary, uczennicy SP 16 w Przemyślu. - Zapragnęła tańczyć, to jej marzenie. Oglądała różne filmy, na których ludzie tańczyli. W szkole obserwowała różne uroczystości, apele, na których dzieci tańczyły. Ona nie. Siedziała w wózku. Stąd to wziął ten pomysł - opowiada pani Beata.
Pewnego dnia Sara oznajmiła mamie, że chciałaby zatańczyć. A chociaż spróbować. Prosiła mamę o pomoc, a pani Beata przytakiwała, ale miała łzy w oczach. Jak spełnić wielkie marzenie córeczki? Wtedy, półtora roku temu, nie wyobrażała sobie, że Sara kiedykolwiek będzie mogła zatańczyć. Dlaczego? Przecież jej choroba zupełnie to wykluczała.
Sara cierpi na wrodzoną łamliwość kości. To choroba genetyczna, nieuleczalna. Nieprawidłowa budowa kolagenu skutkuje nadmierną kruchliwością tkanki kostnej. Bardzo łatwo o złamania. Może do nich dojść samoczynnie lub choćby podczas zwykłego, nawet powolnego ruchu. Niekiedy nawet podczas snu.
Pierwszego złamania Sara doświadczyła podczas powitania świata, przy porodzie. Potem kolejne, w sumie już kilkanaście w jej niedługim życiu.
Sara należy do tzw. trzeciej grupy tej choroby. Zgodnie ze statystyką, osoby z tej grupy w ciągu swojego życia doznają nawet 50 złamań. Z tego powodu, aby zminimalizować ryzyko kontuzji, chorzy najczęściej cały czas leżą.
A Sara pragnęła tańczyć.
- Nie było łatwo ze znalezieniem szkoły tańca, która prowadziłaby lekcje dla dzieci poruszających się na wózkach inwalidzkich. Muszą być odpowiednio przygotowane sale, podjazdy. Na początku pomysł wydawał się niewykonalny, wręcz absurdalny. Tym bardziej z taką chorobą, którą ma Sarunia
- wspomina pani Beata.
Odwlekała decyzję, może córce przejdzie. Spytała w jednej szkole tańca. Instruktorka stwierdziła, że nie, bo nie są przygotowani, nie mają odpowiednich sal. Siostra Sary w internecie znalazła szkołę Golden Dance.
- Nie robiłam sobie większych nadziei, ale zadzwoniłam. Odebrał jakiś pan, jak się później okazało Rafał Zakielarz. Powiedziałam wszystko jak jest, niczego nie ukrywałam. Córka ma marzenie, ale chyba nierealne. Cierpliwie mnie wysłuchał. Potem stwierdził, że niczego nie obiecuje, bo nigdy nie próbował uczyć tańca takich dzieci. Powiedział: przyjdźcie za tydzień, popróbujemy, zobaczymy. A nam dał wielką nadzieję. Przede wszystkim Sarze. - opowiada pani Beata.
Dziewczynka nie mogła się doczekać pierwszej lekcji, która miała się odbyć aż za tydzień. W przypadku dziesięcioletniej dziewczynki, która właśnie może spełnić swoje największe marzenie, tydzień czekania to niemal nieskończoność.
- A jak się cały czas zastanawiałam, co będzie jak pojedziemy tam i okaże się, że prowadzenie lekcji jest jednak niemożliwe. Jak to powiem córce? - wspomina pani Beata.
- Byłem niesamowicie zaskoczony tym telefonem. Dziecko na wózku miałoby się uczyć tańczyć? Ale chwilę porozmawialiśmy i odpowiedziałem: przyjeżdżajcie
- wspomina pan Rafał.
Obaw miał wiele. Jak pozostałe dzieci przyjmą Sarę? Okazało się, że przyjęły znakomicie. Jak jej znaleźć odpowiedniego partnera. Paweł Babiak okazał się wyjątkowym chłopcem. Udało się. Po pierwszej lekcji Sara była w euforii. Jej nauczyciel i rodzice w jeszcze większej.