
Prokurator mógł dopiero wczoraj przesłuchać ojca, który w mieszkaniu przy ulicy Adamieckiego w Dąbrowie Górniczej poważnie ranił swoją 6-letnią córkę. - Każdy się bał tego chłopaka. Był agresywny - powiedziała nam wczoraj jedna z sąsiadek.
Niebieski trzynastopiętrowy blok przy ulicy Adamieckiego w Dąbrowie Górniczej zna większość mieszkańców. To właśnie tam doszło do dramatycznej sytuacji w poniedziałek popołudniu, 20 stycznia. 39-letni mężczyzna zaatakował nożem swoją 6-letnią córkę. Wielokrotnie dźgał sześciolatkę w brzuch i szyję. Zranił również siebie.
Dramat rozegrał się w jednym z mieszkań na trzynastym piętrze. Mieszkała w nim matka z synem. Według sąsiadów, mężczyzna nie traktował dobrze swojej matki.
- Syn źle traktował mamę. Bił ją, szarpał. Nieraz uciekała korytarzem i krzyczała. Każdy się bał tego chłopaka. Był agresywny. Ta matka bardzo broniła syna. Nie widziała jego błędów. Nikt z sąsiadów się nie wtrącał - powiedziała nam jedna z sąsiadek.
Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że w piątek, 17 stycznia, matka sprawcy zgłosiła na policję pobicie przez syna. Nie był to pierwszy raz, kiedy doszło do takiej sytuacji. Wcześniej kobieta miała wycofać swoje zeznania.
- W tej chwili nie mogę tego potwierdzić - mówi mł. asp. Bartłomiej Osmólski z Komendy Miejskiej Policji w Dąbrowie Górniczej.
Inna sąsiadka twierdzi, że ojciec często opiekował się dziewczynką. Mężczyzna prawdopodobnie nie pracował, bo ciągle był w domu.
- Julia często śmiała się, piszczała. Usłyszałam taki pisk, ale nie było to nic, co nie zdarzało się na co dzień. Syn wychodził na papierosa i myślał, że oni się bawią - mówi pani Barbara, jedna z sąsiadek. - Myślę, że nie był zdrowy na umyśle, znam go długo, bo od 1999 roku. Nieraz jak patrzył na mnie to widziałam, że ma takie poszerzone źrenice - powiedziała sąsiadka.
Jak udało nam się ustalić, karetka została wezwana przez sąsiadkę z piętra niżej. Jej ojciec potwierdził, że tego dnia słyszał zarówno krzyk mężczyzny, jak i dziecka.
Dziecko trafiło na blok operacyjny. Na szczęście życiu dziewczynki nic nie zagraża. Udało nam się ustalić, że w momencie zdarzenia matki dziecka nie było w mieszkaniu. Przy córce znalazła się już w szpitalu.
Sprawca został przesłuchany przez policję 22 stycznia w szpitalu.
- Prokurator przedstawił mężczyźnie zarzut usiłowania zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu dożywocie - poinformował, mł. asp. Bartłomiej Osmólski.
Sprawca też trafił do szpitala
39-letni mężczyzna ranił również siebie. 21 stycznia jego stan zdrowia nie był dobry.
- Stan zdrowia sprawcy uległ znacznemu pogorszeniu. Został on przewieziony do szpitala w Zabrzu, gdzie w nocy przeszedł skomplikowaną operację - mówi Luiza Trela, prokurator rejonowy w Dąbrowie Górniczej.
22 stycznia, stan mężczyzny ustabilizował się. Jest dobry do tego stopnia, że można było przeprowadzić czynności procesowe z jego udziałem. W tym celu do szpitala pojechał prokurator.
- Przesłuchaliśmy też matkę dziecka oraz matkę sprawcy, a także osobę, która zgłosiła sprawę policji. Nie mogę w tej chwili mówić o szczegółach - dodaje prokurator Trela.