Więziona i sądzona przez Moskwę lotniczka Nadia Sawczenko ze spokojem czekała na wyrok. We wtorek sąd podzielił argumenty prokuratora i skazał ją na 22 lata więzienia.
Prezydent Petro Poroszenko przyznał jej tytuł „Bohaterki Ukrainy”, a w mediach porównuje się ją do bohaterki filmu Ridley’a Scotta, dzielnej wojowniczki „G.I. Jane”. Teraz Nadię Sawczenko wyróżniono nagrodą Orła Jana Karskiego. Bohaterka i męczennica, tak mówią o pilotce i deputowanej Rady Najwyższej Ukrainy, jej rodacy oraz jej obrońcy. Oskarżyciele mają ją za przebiegłą manipulatorkę i niebezpiecznego bojownika. Grożą jej nawet ponad dwie dekady więzienia.
Uwolnienia Sawczenko żądali demonstranci zgromadzeni na wiecach w Warszawie, Gdańsku i Krakowie. Poparcie dla kobiety wyrażono podczas manifestacji w Kijowie, Lwowie, Londynie i Moskwie. Chcą tego zarówno ukraińskie władze, Parlament Europejski, jak i Stany Zjednoczone. Laureatka literackiej nagrody Nobla Białorusinka Swietłana Aleksijewicz jest w grupie 4300 sygnatariuszy listu otwartego wzywającego przywódców europejskich do działania. Pod listem podpisał się też m.in. polski pisarz Andrzej Stasiuk i reżyserka Agnieszka Holland.
- Uratowanie Sawczenko - to test na efektywność międzynarodowej dyplomacji i na nasze oddanie europejskim wartościom. Rosyjska władza narusza prawa człowieka, prawo międzynarodowe i konstytucję własnego kraju. Drwi z wspólnoty międzynarodowej i ignoruje umowy mińskie- podkreślają autorzy listu.
Głos w jej sprawie zabrał też sekretarz Stanu USA John Kerry. - Jestem poważnie zaniepokojony stanem zdrowia członkini Rady Najwyższej Ukrainy, pilotki wojskowej Nadii Sawczenko. Stany Zjednoczone po raz kolejny wzywają Rosję do natychmiastowego uwolnienia Sawczenko i odesłania ją na Ukrainę - podkreślał Kerry.
Teraz, za „hart ducha w walce o ludzką godność i honor” wyróżniono ją nagrodą Orła Jana Karskiego. - Sawczenko została porwana z terytorium swego kraju. Fałszywie oskarżona kobieta jest więziona w Rosji pomimo protestów całego cywilizowanego świata. Swoją postawą w rosyjskim więzieniu daje przykład, że człowieka można pozbawić życia, ale nie sposób go złamać- głosił komunikat komitetu przyznającego jej Orła Jana Karskiego.
Szef polskiego MSZ Witold Waszczykowski zapowiedział też, że Polska poruszy sprawę Sawczenko na forum Unii Europejskiej. Podobne plany mają również ministrowie kilku innych państw.
Stawka jest wysoka. Podobno Ukraińców porwanie Sawczenko przez Rosjan boli nawet bardziej niż utrata Krymu. Ostatnie miesiące były dla kobiety próbą sił. Wciąż udowadnia, że kiedy jej na czymś zależy, nic ani nikt nie zdoła jej powstrzymać. Taka była od dziecka. Już wtedy doskonale wiedziała, kim będzie. Interesowały ją samoloty, marzyła o lataniu, nie potrafiła rozmawiać i myśleć o niczym innym. Kiedy dorosła wybór był oczywisty - zgłosiła się do Akademii Sił Powietrznych w Charkowie. Wiedziała, że nie będzie lekko, nie przypuszczała jednak, że spotka się z całkowitym niezrozumieniem. Oficerowie z komisji rekrutacyjnej nie mieli dla niej litości. Zasugerowali, aby zamiast myśleć o karierze w armii zajęła się gotowaniem, sprzątaniem i rodzeniem dzieci.
- W kabinie samolotu trzeba myśleć głową, a nie tym, co jest pomiędzy nogami - odpowiedziała pewnie. Egzaminatorzy wyrzucili ją za drzwi. Nie poddała się. Dostać się do szkoły próbowała aż cztery razy. Bezskutecznie. Aby zwiększyć swoje szanse zaciągnęła się do wojska na służbę kontraktową, ale i tam nie potrafili jej docenić. Zaproponowali jej stanowisko radiotelegrafistki. Odmówiła. Kiedy chciała dostać się do elitarnej 95. Brygady Powietrznodesantowej, kazano jej przebiec 15 kilometrów po zasypanym śniegiem poligonie z bardzo ciężkim bagażem. W końcu jej się udało. Jako pilot śmigłowca bojowego Mi-24 Sawczenko była między innymi na misji w Iraku w 2004 i 2005 roku.
Wszystko zmieniło się, od kiedy dostała się na wymarzoną uczelnię. Była wówczas na ustach wszystkich. Nic dziwnego, w końcu stała się pierwszą kobietą pilotem, pierwszą kobietą strzelcem pokładowym i pierwszą kobietą porucznikiem w ukraińskich siłach powietrznych. Kiedy zaczęła się wojna na wschodzie Ukrainy, Sawczenko wzięła urlop i została dowódcą ochotniczego batalionu Ajdar działającego w okolicach Ługańska.
W rozmowie z niemiecką rozgłośnią „Deutsche Welle”, matka Nadii przyznała, że córka najbardziej chciała zostać dziennikarką wojskową. Ze względów finansowych wybrała jednak drugą, równie kuszącą dla niej opcję. Nigdy jednak nie marzyła, by wejść w świat polityki. Tak się stało w październiku 2014 roku, kiedy została deputowaną Rady Najwyższej Ukrainy. Wówczas kandydowała z ramienia Batkiwszczyny, czyli partii byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko. Kiedy oddała jej swoje miejsca na czele listy wyborczej, wielu krytyków zarzucało Tymoszenko, że wykorzystuje popularność Sawczenko. Z ramienia partii Sawczenko została delegatką Ukrainy do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Immunitet, który jej przysługuje, nie zrobił jednak żadnego wrażenia na Moskwie.
Sawczenko, która czeka na wyrok rosyjskiego sądu konsekwentnie odmawia pomocy od rosyjskich lekarzy. Ukraińscy medycy, którzy są na miejscu wciąż nie otrzymali pozwolenia od władz aresztu na spotkanie z więźniarką. I choć stan zdrowia kobiety nieznacznie się poprawił, wciąż jest bardzo słaba. Mimo to zdecydowała się wygłosić w sądzie w Doniecku w obwodzie rostowskim w Rosji mową końcową.
Na znak protestu pokazała składowi sędziowskiemu środkowy palec.
W ciągu ostatnich 20 miesięcy, czyli od czasu, kiedy kobietę schwytano we wschodniej Ukrainie i przewieziono do Rosji, nieustannie jest ona przesłuchiwana i izolowana od reszty więźniów.
4 marca ogłosiła całkowitą głodówkę. Dzień wcześniej prokurator zażądał dla niej kary 23 lat kolonii karnej. Już 17 grudnia 2015 roku postanowiła rozpocząć strajk głodowy do czasu zakończenia postępowania. Ostatnio złagodziła głodówkę.
Sawczenko oskarża się o współudział w zabójstwie dwóch rosyjskich dziennikarzy telewizyjnych w czasie walk w Donbasie w czerwcu 2014 roku. Miała ona naprowadzać ogień artyleryjski. W areszcie śledczym w Nowoczerkasku w obwodzie rostowskim przebywa od lipca 2014 roku. Obrońcy kobiety podkreślają, że oskarżenia są całkowicie bezzasadne, gdyż w momencie ostrzału dziennikarzy, Sawczenko już od dwóch godzin była w niewoli u separatystów.
Ogłaszanie wyroku rozpoczęło się 21 marca. Dzień później sąd skazał Sawczenko na karę 22 lat więzienia. Obserwatorzy zauważają, że Moskwa chciała ukarać pilotkę w pokazowym procesie, dokładnie tak jak to miało miejsce w 2012 roku w przypadku grupy „Pussy Riot.”
- Rosja to kraj trzeciego świata, z reżimem totalitarnym. Moskwa wciąż łamie prawa człowieka i prawa międzynarodowe. Niepotrzebnie marnuję swój czas i życie, biorąc udział w kolejnych posiedzeniach sądu - mówiła tydzień temu oskarżona.
Autor: Sylwia Arlak