Schabowy za drogi i rujnuje środowisko. Mięso w odwrocie. Polacy przestają je jeść, a zakłady mięsne zaczynają produkować hummus
Schab po około 20 zł za kilogram, cena kurczaków nieuchronnie zbliżająca się do 10 zł, droższe wędliny. Mięsożercy mają powody, by z niepokojem spoglądać w portfel. Ale i branża mięsna nie ma powodów do radości, bo mięsa i jego przetworów jemy z roku na rok coraz mniej. Ceny mięsa w stosunku do zeszłego roku wzrosły o 12 proc. i będą rosły dalej. Jednocześnie zakłady mięsne wprowadzają do oferty roślinne zamienniki swoich tradycyjnych wyrobów.
Od zeszłego roku mięso nieprzerwanie drożeje. Najbardziej wieprzowina, za sprawą afrykańskiego pomoru świń (ASF), ale wzrost cen nie omija też bardzo popularnego i znacznie tańszego drobiu. Wszystko wskazuje na to, że ten trend się utrzyma.
Cały czas drożeją pasze. W przypadku produkcji na wielką skalę rolę odgrywa także wzrost cen energii. Wyższe płace i świadczenia sprawiły, że kupujących wciąż na drożejące mięso stać.
Tymczasem zakłady mięsne zamiast zacierać ręce i liczyć zyski, zaczynają produkcję roślinnych zamienników tradycyjnych parówek, szynkowej czy pasztetów. Grupa Sokołów, Pekpol, Silesia mają w swojej ofercie wegańskie pasztety, parówki i inne „mięsopodobne” produkty, ale też wyroby takie jak hummus. Bo właśnie tego chcą Polacy. Już dziś nie jada mięsa milion z nas, wkrótce ta liczba może się nawet potroić.
Część wegan i wegetarian zmienia dietę z powodu troski o klimat
- Produkcja mięsa, ale także mleka i jaj to poważne obciążenie dla środowiska - twierdzi europosłanka Sylwia Spurek. - Przynajmniej znaczące ograniczenie jedzenia mięsa to ze względu na klimat konieczność.
Na wyprodukowanie tylko kilograma wołowiny potrzeba około 16 tysięcy litrów wody. Proces ten powoduje emisję takiej ilości gazów cieplarnianych jak trzygodzinna jazda samochodem.
- Obecnie przeciętny Polak je około 80 kg mięsa rocznie - mówi Jarosław Urbański, autor książki „Społeczeństwo bez mięsa. Socjologiczne i ekonomiczne uwarunkowania wegetarianizmu”.
- W XVIII wieku było to ok. 10 kg. Największy wzrost spożycia mięsa i oparcie na nim w znacznym stopniu diety to kwestia ostatniego półwiecza. Ale zasoby się kończą. Wkrótce produkcja zwierzęca może okazać się już niemożliwa. Pora wracać do tradycji.
Ostatnie lata przyzwyczaiły nas do relatywnie taniej żywności. Duża podaż, a także niska bądź ujemna inflacja sprawiały, że przez kilka lat za bardzo nie odczuwaliśmy zmian w cenach żywności. W II połowie ubiegłego rok roku kubłem zimnej wody okazał się wzrost cen masła. W tym roku oprócz wysokich cen warzyw bardzo zdrożało mięso. Analitycy upatrują przyczyn w epidemii ASF w Chinach, ale też w Europie. Mimo że Polska nie eksportuje wieprzowiny do Chin, ceny skupu wzrosły, podobnie jak wzrosły w całej Europie.
Drogo i niemodnie?
- Jak wynika z danych ministerstwa rolnictwa, we wrześniu były o blisko 19 proc. wyższe niż przed rokiem - informuje Magdalena Kowalewska, analityczka sektora rolno-spożywczego z BNP Paribas. - GUS podał, że ceny mięsa wzrosły w tym samym czasie o 13 proc.
I odwrócenia trendu raczej nie należy się spodziewać. - Do końca roku zarówno ceny skupu trzody chlewnej, jak i ceny detaliczne mięsa wieprzowego będą wyższe niż przed rokiem - przewiduje Magdalena Kowalewska.
Więcej także trzeba zapłacić za wędliny. Oprócz wzrostu kosztów surowca wpływ na ten stan rzeczy mają między innymi wyższe koszty pracy.
Ale branża mięsna - od rolnika po sprzedawcę - narzeka na spadający popyt. - Spadek spożycia mięsa w Europie jest faktem, od którego branża mięsa nie ucieknie - twierdził dr inż. Ryszard Kowalski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu w czasie tegorocznego kongresu MEAT-ing.
W krajowych statystykach spadku konsumpcji mięsa jeszcze wyraźnie nie widać. W 2017 roku przeciętny Polak zjadał 78,5 kg mięsa, o 1, 5 kg więcej niż rok wcześniej. Przy takim spożyciu podwyżki są odczuwalne w budżecie aż nadto wyraźnie.
Ale do Polski docierają już europejskie trendy. Jak wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie portalu Pyszne.pl, w naszym kraju jest już milion wegan i wegetarian.
Kolejne dwa miliony rozważają przejście na dietę bezmięsną. Według badania IQS 43 proc. Polaków ogranicza jedzenie mięsa, a 9 na stu decyduje się na znaczącą redukcję ilości mięsa i jego przetworów w diecie.
Dieta dla klimatu
Dr Sylwia Spurek, wielkopolska europosłanka, sama weganka, propagująca ten styl życia przyznaje, że zmiana zwyczajów żywieniowych jest widoczna gołym okiem.
- Coraz więcej osób decyduje się na przejście na dietę wegetariańską, wegańską lub przynajmniej znaczące ograniczenie mięsa - mówi. - Motywacje są rozmaite. Często zdrowotne. Ludzie zdają sobie sprawę jak wygląda przemysłowa produkcja mięsa, wiedzą co ono zawiera, więc dokonują bardziej racjonalnych wyborów. Inne powody to zatroskanie problemami klimatu lub, jak w moim przypadku, motywacje etyczne. Na ile jednak będzie to powszechny styl życia zależy od tego na ile pryncypialnie rządy podejdą do kwestii ochrony klimatu.
- Zwrócenie uwagi na wpływ produkcji mięsa czy w ogóle produktów odzwierzęcych na zmianę klimatu to względnie nowe podejście - mówi Jarosław Urbański, socjolog, autor książki „Społeczeństwo bez mięsa Socjologiczne i ekonomiczne uwarunkowania wegetarianizmu”.
- Jeszcze do całkiem niedawna, gdy chodzi o emisję gazów cieplarnianych zwracało się uwagę na transport czy ogrzewanie mieszkań. Okazuje się jednak, że hodowla zwierząt równie mocno jak transport obciąża środowisko, powodując emisje porównywalne z całym światowym transportem. Najbardziej sceptyczni specjaliści przyznają, że pilnie potrzebny jest spadek spożycia mięsa do mniej niż 50 kilogramów na głowę.