„Schetynowcy” przejmują PO
Bomba wybuchła w czwartek. Wieczorem, na posiedzeniu zarządu PO, zadecydowano o rozwiązaniu struktur partii w Lubuskiem i w Zielonej Górze.
-Podwójnym komisarzem – w regionie i w Zielonej Górze – został bliski współpracownik nowego szefa PO, Grzegorza Schetyny, senator Waldemar Sługocki. Jak się głośno komentuje ma „posprzątać” bałagan w lubuskiej Platformie.
- Oczywiście zdaję sobie sprawę, że istnieją w naszym gronie podziały, ale nie zamierzam marginalizować żadnych środowisk, dążę do jedności - mówi Sługocki. - Chcemy rozmawiać, gdyż w Platformie mamy bardzo wielu wartościowych ludzi, którzy mają aspiracje brania czynnego udziału w życiu publicznym. Chcemy być aktywną opozycją w skali kraju i odpowiedzialnym ugrupowaniem współrządzącym w regionie. I musimy przygotować się do kolejnych wyborów. Mam za zadanie łączyć, a nie dzielić.
Zarząd komisaryczny nie oznacza konieczności budowy od nowa wszystkich struktur podstawowych. Dotyczy to tylko rady regionu i samej Zielonej Góry, i jak zapewnia komisarz ich budowę rozpoczął od piątkowego ranka. Pierwszy telefon dotyczył funduszy, którymi dysponuje na utrzymanie partyjnej infrastruktury.
Czy rewolucja jest wynikiem audytu, który w lubuskiej PO prowadził były senator spoza naszego regionu? - Jego ustalenia były prezentowane podczas spotkania członków zarządu krajowego - wyjaśnia Sługocki. - Nie znam szczegółów, czeka mnie oczywiście spotkanie z audytorem. Naturalnie na jego podstawie będę starał się zlikwidować wszelkie ułomności i błędy.
Mianowanie Waldemara Sługockiego komisarzem nie oznacza, że zostanie on „z automatu” przewodniczącym lubuskiej PO. Ten wyłoniony zostanie w demokratycznych wyborach.
- Waldek? Jest dziś chyba jedyną osobą, która może jeszcze posklejać to, co pozostało z lubuskiej PO, po wojnie na linii Bukiewicz-Jabłoński – mówi wprost jeden z działaczy partii. - Po pierwsze, nie budzi skrajnych emocji. Po drugie, lubią go także poza partią, a w ostatnich wyborach zdobył fantastyczny wynik. I w końcu po trzecie, ale chyba najważniejsze, jest „schetynowcem”. A to oni dziś dzielą i rządzą - śmieje się nasz rozmówca.
Przypomnijmy: Bożenna Bukiewicz, szefowa partii w regionie, przestała pełnić swoją funkcję w lutym. Tuż po zakończeniu wizyty w regionie nowego szefa Platformy, Grzegorza Schetyny, kojarzona z byłą premier Ewą Kopacz działaczka sama zrezygnowała z przewodniczenia partii w Lubuskiem.
- Sama, ale oczywiście po „prośbie” Grzesia. Schetyna stara się po cichu czyścić sobie pole, unikając publicznych awantur o sytuację wewnątrz partii. Tak samo było zresztą z Protasiewiczem na Dolnym Śląsku – tłumaczy mi wspomniane ruchy jeden z obecnych członków. Po rezygnacji Bukiewicz stery w lubuskiej PO, tymczasowo, jako komisarz, objął Stefan Niesiołowski, a do naszego województwa szybko przyjechał wyznaczony przez Schetynę audytor, który przez dwa dni badał sytuację wewnątrz partii w naszym województwie. Dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, że głównym motywem audytu był przede wszystkim przegląd kadr i dokładne zbadanie obecnych wpływów byłej już szefowej. Liczono dokładnie szable wśród „schetynowców”, sprawdzano, kto został odsunięty na boczny tor i, przede wszystkim, jakie stanowiska powinny być obsadzone na nowo ludźmi G. Schetyny.
Co na to sami działacze? Czy zmiany za sterem dobrze wpłyną na sytuację w partii?
- Gorzej już być nie może! - żartuje Bogdan Bojko, szef struktur w powiecie nowosolskim.
- Za czasów poprzedniej przewodniczącej Platforma była podzielona na pół, widać to było zresztą dokładnie po wyniku starcia z Jabłońskim. Wojenka wewnątrz partii miała zresztą odbicie w samych wyborach samorządowych. O ile w na szczeblu województwa było nieźle, o tyle gorzej było w powiatach, gdzie powsadzano nagle jakichś ludzi z zewnątrz. Pamiętam, że kiedyś mieliśmy w powiecie 40 radnych na szczeblu gminnym i miejskim. Po ostatnich wyborach mamy dwóch – opowiada B. Bojko. Dlatego, jak dodaje, liczy, że nowy lider, na jakiego wyrasta dziś Sługocki, „poskleja do kupy” pękniętą niegdyś PO.
- Jest szanowany i lubiany, potrafi łączyć ludzi z północy i południa – zachwala również Sebastian Ciemnoczołowski.
Członkowie PSL na razie nie komentują wprost tego, co dzieje się wewnątrz struktur ich koalicjanta. - Pytań o obecną sytuację w sejmiku jest jednak sporo. M.in. czy wymienione zostaną osoby w zarządzie desygnowane niegdyś przez panią Bukiewicz? Co dalej z przewodniczącym klubu PO? Jaką autonomię otrzyma od nowego szefa marszałek Polak? – wylicza Czesław Fiedorowicz.
Szefowa lubuskiego PSL, Jolanta Fedak, na razie nie chce komentować tego, czy zmiany w PO przełożą się na zmiany w sejmiku.
- Więcej będziemy mogli powiedzieć dopiero w momencie, gdy sytuacja w Platformie się ustabilizuje. Z drugiej strony, z tego co pamiętam, Waldemar Sługocki był przeciwny wcześniejszym pochopnym decyzjom w związku z koalicją w sejmiku – zaznacza. Przypomnijmy: chodzi m.in. o odsunięcie z roli przewodniczącego Cz. Fiedorowicza, co uznano za zerwanie koalicji. Formalnie jednak nadal ona obowiązuje.
Sługocki odcina się od wizji rewolucji w sejmiku
- Koalicja istnieje, a dla nas, w kontekście zmian w partii, ważne jest dziś integrowanie środowiska PO. Pozycja pani marszałek Polak jest niezagrożona – podkreśla.
Jedyne zmiany, które do tej pory zaszły w sejmiku, miały miejsce w klubie Lepsze Lubuskie, które przekształciło się w klub tzw. Bezpartyjnych Samorządowców, przyjmując jednocześnie do swoich szeregów dwóch byłych rajców z SLD – Franciszka Wołowicza i Edwarda Fedkę.
Elektryzującą wiadomością było także całkowite wycofanie się w minionym tygodniu z działalności ze stowarzyszenia Lepsze Lubuskie jego twórcy, Wadima Tyszkiewicza. W piątek okazało się, że prezydent Nowej Soli został członkiem zarządu krajowego Nowoczesnej Ryszarda Petru.
Zdaniem marszałek Elżbiety Polak Sługocki w roli komisarza to gwarancja stabilizacji również w sejmiku. I bardzo dobry wybór.
- Na niedawnej konferencji prasowej mogliśmy usłyszeć, że nie będzie zmian w koalicji - mówi Polak. A podczas tej samej konferencji padło zdanie o pełnym zaufaniu do obecnej marszałek województwa.