Schorowani ludzie mają wypełniać tyle tabelek?

Czytaj dalej
Fot. Anna Rimke
Anna Rimke

Schorowani ludzie mają wypełniać tyle tabelek?

Anna Rimke

- Tyle rubryczek, tabelek do zwykłej ulgi rehabilitacyjnej?! - złościł się Daniel Tarnowski. „GL” interweniowała w skarbówce. Skutek?

- Przecież nie mam głowy, żeby to wszystko spisywać - 75-letni Daniel Tarnowski przyszedł do redakcji „GL” prosto z urzędu skarbowego w Gorzowie. Tam dostał zestaw dokumentów do wypełnienia, ponieważ wraz żoną korzystają z ulgi rehabilitacyjnej. - Co roku wpisywaliśmy np. ile wydaliśmy na dojazdy na rehabilitację. A teraz, proszę spojrzeć - pan Daniel pokazuje dokumenty, a w nich na początek punkt E. Tu jest wzór na obliczenie, ile zapłacił za paliwo zużyte na dojazdy na leczenie. Są rubryki, gdzie trzeba wpisać dane właściciela samochodu, markę, model, typ, rok produkcji, pojemność silnika, rodzaj paliwa oraz przeciętne spalanie na 100 km.

Dalej w dokumencie jest jeszcze gorzej. Tabelka na „szczegółowe rozliczenie wydatków oraz dat i terminów odbycia zabiegów”. W niej są: data, rodzaj wydatku, kwota, sposób udokumentowania, rodzaj zabiegu i liczba przejechanych kilometrów. Do tego trzeba dołączyć kserokopię „dokumentu potwierdzających zlecenie i odbycie zabiegów” oraz kserokopie dowodów zapłaty. I - o zgrozo! - przy odliczaniu wydatków na leki to samo.

„GL” to w czwartek sprawdziła. Co się okazało? Wytyczne, nazwane „kartą informacyjną ulgi rehabilitacyjnej” to... wewnętrzny druk Urzędu Skarbowego w Gorzowie, a nie rozporządzenie ministra. - Chodziło o to, by pomóc podatnikom. Jeśli to wypełnią, nie będą musieli się już zgłaszać do urzędu po to, byśmy zweryfikowali odliczenia - tłumaczy Adam Andrzejewski, naczelnik skarbówki w Gorzowie. I zapewnia, że nikt nie ma... obowiązku wypełniać rubryk ani kserować wszystkich rachunków. Brak tych danych nie spowoduje, że zeznanie podatkowe nie będzie przyjęte. Tyle, że podatnik będzie musiał się pofatygować do urzędu, jeśli będzie poproszony o przedstawienie rachunków za leczenie.

Według A. Andrzejewskiego urzędnicy wcale nie nakazywali wypełniania tych dokumentów. Tymczasem oprócz pana D. Tarnawskiego poinformowało nas o tym dwóch innych Czytelników. - Zaznaczymy na karcie, że nie jest obowiązkowa - obiecuje „GL” naczelnik.

Anna Rimke

Dziennikarz "Gazety Lubuskiej" od 2005 roku, choć z dwiema przerwami. Prywatnie mieszkanka podgorzowskiej Kłodawy. Bliskie są mi szczególnie tematy społeczne, ale nie tylko. Lubię być tam, gdzie coś się dzieje, bo lubię ludzi. Lubię ich słuchać i z nimi rozmawiać. Dzięki temu, każdy dzień mojej pracy jest inny. 


Zajmuję się tematami związanymi z oświatą:



Lubię poznawać ciekawych ludzi:



A kiedy Ci ludzie mają coś wspólnego ze zwierzętami, to muszę ich poznać:



Ale nie tylko przyjemnymi sprawami się zajmuję. Jak trzeba, to jestem też w miejscu tragedii:



Portal Naszemiasto.pl


Na czele moich obowiązków jest też portal Gorzów Wielkopolski Naszemiasto.pl


Tu nie tylko piszę, ale też opiekuję się stroną.


 


Gdyby nie praca w redakcji, to...


Trudno powiedzieć... Od najmłodszych lat uwielbiałam pisać i chyba stąd ten pomysł na życie. Ale myślę, że mogłabym też zwyczajnie sobie zwiedzać świat. I tylko od czasu, do czasu napisać o ludziach, których spotkałam na swojej drodze.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.