Rozmawiał Włodzimierz Knap

ŚDM 2016. Papież Franciszek sam robi raban i wzywa do rabanu

Rozmawiał Włodzimierz Knap

Rozmowa. Papież Franciszek uczy młodych ludzi, by nie bali się wielkich marzeń i pragnień. Apeluje do nich, by byli żywiołowi, a do dorosłych - żeby nie ograniczali ich życia schematami organizacyjnymi i myślowymi - mówi dr Stanisław Łucarz, jezuita.

- „Róbcie raban” - zachęca papież Franciszek młodych ludzi. O co mu chodzi, jak go rozumieć?

- Moim zdaniem, Franciszek chce, by młodzież była spontaniczna, aktywna, nie dała się wepchnąć w koleiny, które wyznaczyli jej dorośli. Nie mylmy jednak żywiołowości, niezgodny na bierność, z przekraczaniem czy naruszaniem norm moralnych. By zrozumieć jego nawoływanie o czynienie rabanu, który sam Franciszek czyni, trzeba co nieco wiedzieć o jego życiu.

- W młodości nie był nadmiernie spontaniczny, raczej spokojny, układny.

- Właśnie. Życie rodzinne miał dość ułożone, początki jego drogi zakonnej też były spokojne. Gdy był mistrzem nowicjatu, jak wynika ze wspomnień tych, którzy go znali, dbał o wygląd, zachowanie. Ale zerwał ten pancerz. Twierdzę, że głównym powodem było bolesne własne doświadczenie. Gdy został prowincjałem jezuitów w Argentynie (w latach 1973-1980), w jego ojczyźnie rządziła junta.

To były straszne czasy w dziejach Argentyny. Został wtedy oskarżony o kolaborację z reżimem, a główny zarzut polegał na tym, że obwiniano go, iż nie zapobiegł aresztowaniu dwóch jezuitów. Według mnie ta sprawa zmieniła Jorge Bergoglio. Przestał się trzymać ustalonych zasad. Stał się człowiekiem bardzo otwartym. I takim jest od lat, co młodzieży bardzo się podoba. Na marginesie dodam, że człowiek rozwija się głównie w wyniku kryzysów życiowych. Jednego one pogrążają, innego, jak obecnego papieża, odnawiają i umacniają.


Autor: Joanna Urbaniec

- Wielu tradycjonalistom kościelnym, zarówno duchownym, jak i świeckim, nie podoba się to, że nawołuje młodych do spontaniczności.

- Taka postawa wynika z różnic w postrzeganiu tego, czym powinien być Kościół i jakie miejsce w nim mają zajmować młodzi ludzie. Franciszek, raz jeszcze przypomnę, nie chce, by ktokolwiek naruszał normy moralne, lecz pragnie, by życie wyrażane było w pełnym rozkwicie, by go nie ograniczać schematami organizacyjnymi i myślowymi.

- Papież w swoim nauczaniu kładzie szczególny nacisk na młodzież?

- Na młodzież i osoby starsze. W tym zaś, co mówi do młodych, widać wyraźny rys duchowości jezuickiej. Apeluje do nich, by nie bali się wielkich marzeń i pragnień. To jest typowe dla jezuitów, począwszy od św. Ignacego Loyoli. Franciszek, papież-jezuita, rozumie, że nie wolno gasić marzeń, pragnień, szczególnie młodym ludziom.

- Stale też głosi, że są oni nadzieją Kościoła czy szerzej - świata.

- W tym wypadku kroczy, i świetnie, drogą Jana Pawła II, który na to zagadnienie kładł duży nacisk. Obecny papież uczy, że każde dziecko zmarginalizowane, porzucone, pozbawione dostępu do oświaty, kultury, opieki zdrowotnej, dowodzi nie tylko niesprawiedliwości, lecz też niepowodzenia ze strony rodziców, państwa, gmin i parafii.

- Dlaczego młodzi sprzyjają Franciszkowi?

- Bo, jak zgodnie twierdzą, nie tworzy barier, jest normalny, serdeczny, czuły, jest za Kościołem otwartym dla wszystkich. Młodzi lubią go też za język, jakim z nimi rozmawia. Jest on prosty, pełen metafor, które wpadają w ucho i zapadają w serca.

- Młodych przyciąga do papieża chyba również to, że on im ufa, a ani to czują.

- Tu chodzi o coś więcej. Papież po swoich traumatycznych argentyńskich doświadczeniach nauczył się, by wychodzić do ludzi, a spotykał się tam często z mieszkańcami dzielnic nędzy, gdzie pełno było rozbitków życiowych, w tym mnóstwo dzieci. Z nimi nie tylko rozmawiał, ale w pewnym sensie stał się jednym z nich.

Zrezygnował z wygód, żył bardzo skromnie. On ich pokochał. I miłość do tych, którzy są najsłabsi, czyli szczególnie do dzieci, młodzieży i osób starszych, jest w nim potężna, promienieje, a to jego promieniowanie miłości czują ci, którzy jej doświadczają. Napisał zresztą, że Kościół ma być jak szpital polowy, czyli otwarty przede wszystkim na poranionych, skrzywdzonych, a nie sytych, zadowolonych. W Ewangelii dzieci są tymi, którzy bezgranicznie ufają Jezusowi. O tym samym mówi Franciszek. Jestem przekonany, że gdy przyjedzie do Polski, będzie podkreślał wagę tego, by być ufnym wobec Boga, ale też drugiego człowieka.

- Czynienie rabanu nie przeszkadza w takiej postawie?

- Wręcz przeciwnie. Raban nie oznacza braku odpowiedzialności, choć czasami tak może się wydawać.

- Również, gdy robi go papież?

- Też. A on potrafi bulwersować, i to bardzo.

- Ojca bulwersuje Franciszek?

- Niekiedy. Czasami nie wiem, jak go rozumieć. Odpowiadam sobie, że wszystko, co robi, czyni z potrzeby serca, z potęgi ducha, z miłości do drugiego człowieka. Młodzi ludzie widzą, że on jest sobą, jest autentyczny, młody duchem. Jednocześnie trzeba mieć świadomość, że ciąży na nim bezustannie ogromne oczekiwanie, zwłaszcza ze strony młodzieży. On o tym wie, zdaje sobie sprawę, że powinien mu sprostać.

- Dla młodych ludzi Franciszek jest autorytetem?

- Wielkim. Wczoraj rozmawiałem z młodzieżą z Paragwaju, która przyjechała na Światowe Dni Młodzieży. Dla nich jest przewodnikiem. Młodzi nie krytykują papieża. To domena części dorosłych, ale to osobne zagadnienie.

Rozmawiał Włodzimierz Knap

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.