ŚDM 2016. Przywieźli nam radość [WIDEO]
ŚDM 2016. W powiecie krakowskim goszczą pielgrzymi niemal ze wszystkich kontynentów. Sprawdzają jak smakuje bigos i schabowy, chwalą pomidorówkę. Uczą się karkołomnych polskich słówek, ćwiczą krakowiaka i poloneza, a Polakom prezentują swoje narodowe tańce i pieśni.
W Sąspowie w każdym domu gospodyni piekła ciasto. Panie przygotowywały się na przyjęcie pielgrzymów na Światowe Dni Młodzieży. Domowymi wypiekami witały gości na boisku w Jerzmanowicach, gdzie jest kampus diecezji sosnowieckiej. - Mamy ciasta drożdżowe z owocami, z makiem, serniki, szarlotki - mówi sąspowianka Anna Goraj. Gościnności w tej gminie nie mógł się nachwalić ks. bp. Grzegorz Kaszak, który towarzyszył pielgrzymom.
Autor: Barbara Ciryt
- Przybycie gości do naszej gminy, to jakby przybycie do naszego domu, na wielką skalę, a wiadomo: „gość w dom, Bóg w dom”, to przyjmujemy najlepiej jak potrafimy - zaznaczają sąspowianki. Na powitanie młodych ludzi z wielu stron świata przywdziały stroje krakowskie, jak na największe święto. - Bo to jest wielkie święto - mówi Katarzyna Pastuszak.
Niektórzy pielgrzymi przybyli do gminy Jerzmanowice prawie dwa tygodnie temu. Zamieszkali nie tylko w szkołach, ale i w domach prywatnych. - Moja siostra Wiesława Kania drugi tydzień gości dwóch Hindusów. To radości ludzie, wszystko im się podoba. Dogadujemy się na migi - mówi Maria Kania z Przegini, która czasem pomaga siostrze w domowych obowiązkach. - Goście z Indii próbują naszych potraw. Na śniadanie kiełbasa, sery żółty, biały, ale najbardziej smakuje im chleb z masłem i mleko oraz ryby. Oczywiście mieli też bigos i schabowego z kapustą. A naszych zup nie mogą się nachwalić. Ogórkową, pomidorową mogliby jeść na okrągło - dodaje pani Maria.
Hindusi zyskali od razu sympatię. - Tydzień przed ŚDM grupa z Indii miała rekolekcje w Sosnowcu. Przychodzili do naszego klasztoru, to bardzo pobożni ludzie - mówi siostra Paulina ze zgromadzenia Karmelitanek Dzieciątka Jezus. Siostra pochodzi z Białorusi, była w Polsce na formacji przed ślubami wieczystymi. - Już wracam do swojego kraju, ale ten wyjazd jest niezwyczajny, bo przez Kraków i Światowe Dni Młodzieży. Stąd zabiorę się z grupą Białorusinów - mówi. Podczas pobytu w Jerzmanowicach zaprzyjaźniła się w siostrą Oleną Urszulanką Unii Rzymskiej w Ukrainy.
Niektórzy pielgrzymi przebyli długą drogę. 20 osobowa grupa dotarła do Jerzmanowic z Syberii. - Jesteśmy z Wierszyny koło Irkucka. To wioska, którą założyli Polacy emigrujący do Rosji w 1910 roku - opowiada Vladislav Wizhentas.
- Jadąc na ŚDM pokonaliśmy 8 tysięcy kilometrów. Najpierw pojechaliśmy do Irkucka, potem samolotem do Moskwy, następnie do Kaliningradu, stamtąd autokarem do Gdańska, Sosnowca, Jerzmanowic i Krakowa - wyliczają Elena Mitręga i Roksana Sołomatova. Niektórzy pierwszy raz wyjechali do Polski, inni już zwiedzali Kraków, Warszawę i chętnie wracają.
Bywa, że polscy pielgrzymi przybywający na ŚDM, wcześniej w swoich domach gościli przybyszów z zagranicy. Rekolekcje były w całej Polsce. - Przyjmowaliśmy 18-osobową grupę Salwadorczyków, którzy są niezwykle rozśpiewani, napełnieni wiarą. Takie spotkania wielokulturowe pozwalają obserwować innych i przekonać się, że jest wielu młodych, wierzących ludzi, którzy potrafią się cieszyć i zarażać radością - mówi Martyna Pławecka, studentka filologii angielskiej.
Maria Przybyła ze Sławkowa gościła dwie Amerykanki z Montany. -Kendal i April były zachwycone polską architekturą, zabytkami, zwłaszcza małymi, starymi kościołami - mówi.
W Bolechowicach przyjęto tysiąc pielgrzymów, najwięcej ma u siebie rodzina Wolskich - zorganizowała na swej posiadłości pole namiotowe dla 300-osobowej grupy młodych ludzi głównie z Niemiec. Małgorzata i Robert Wolscy oraz ich dzieci Jakub i Karolina pracują od świtu do późnej nocy, żeby gościom niczego nie brakowało. W innych domach są przybysze z Hiszpanii, Meksyku, Peru, Chile, Kolumbii.
Maciej Bożek przyjmuje u siebie dwie Kolumbijki. W wolnych chwilach uczy je języka polskiego. - Powiedźcie: „W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie, bo Szczebrzeszyn z tego słynie” - prosi podopieczne. Dziewczyny powtarzają karkołomne słowa i po zakończeniu rozlegają się brawa, choć nikt niczego nie zrozumiał. - Gorzej im idzie z powiedzeniem stół z powyłamywanymi nogami, ale mamy jeszcze kilka dni na naukę - śmieje się pan Maciej.
Dorota Kostuś z Rząski przyjęła Chińczyków. - To czterej chłopcy z Hongkongu i Tajwanu. Imiona mają angielskojęzyczne: Steven, Antony, Mac i Jony. Ale nie do końca potrafię się z nimi porozumieć - mówi pani Dorota. Cieszy się jednak, że chłopcy są radośni, uprzejmi. I ma do nich pełne zaufanie. Bez problemu zostawia im otwarty dom, nawet jak chce wyjść gdzieś na dłuższy czas. - Gdy dowiedziałam się, że będą miała w domu Chińczyków, to zastanawiałam się co oni jedzą na śniadanie. Ryż? Nie, to mają u siebie. U mnie ryżu nie dostaną. Chętnie jedzą płatki z mlekiem, sery, wędliny, pomidory, ogórki. Codziennie robię im sałatki owocowe posypane prażonymi nasionami, no i bardzo smakują im domowe ciasta - wymienia Dorota Kostuś.
Ciekawostki z okolicy
Skawinę odwiedził prezydent Republiki Słowackiej Andrej Kiska. Burmistrz Paweł Kolasa oraz wiceburmistrz Norbert Rzepisko i sekretarz Ewa Szczepanik (oboje w strojach skawińskich) powitali gościa chlebem i solą. Do skawińskiej gminy przyjechała największa grupa Słowaków - prawie 3,5 tysiąca młodych pielgrzymów. Codziennie spotykali się na Błoniach Skawińskich, gdzie odbywały się msze, katechezy, a także różne imprezy. Swoją wizytą prezydent sprawił im niespodziankę. Pielgrzymi entuzjastycznie witali go, przybijali z nim „piątkę”, a on chętnie robił z nimi selfie. Spotkał się też z biskupami słowackiego Kościoła, towarzyszącymi pielgrzymom. W Pałacyku „Sokół” Andrej Kiska rozmawiał ze słowackimi organizatorami ŚDM. Dziękował im za zaangażowanie w przygotowanie całego przedsięwzięcia, a władzom Skawiny za serdeczną gościnę.
W Zielonkach dla młodych Niemców - uczestników ŚDM przygotowano spotkanie ze świadkiem historii 87-letnim Michałem Skrobaczem, który opowiadał o przyjaźni z Abrahamem Regalem, nazwanym Romkiem Kaliszewskim, który ukrywał się podczas okupanci w domu pana Michała. Młodzież zainteresowała ta historia. Dopytywała o dalsze losy. Po 61 latach Michał Skrobacz znalazł Romka, spotkał się z nim w Izraelu, potem Romek - Abraham Regal odwiedził Polskę.
Dla Bolechowickich prarafian przyjęcie młodych z całego świata było niezwykłym wyzwaniem. W tej miejscowości obecnie co trzecia osoba to przybysz. Jak wyliczył sołtys Henryk Krawczyk 2200 mieszkańców przyjęło prawie tysiąc pielgrzymów.
W Więcławicach w miasteczku namiotowym jest tysiąc harcerzy-wolontariuszy. Stanowią prawie 200 pieszych partoli białej służby, obsługują punkty medyczne na spotkaniach z papieżem i zorganizowali polowy szpital.
(EKT, BCA)
barbara.ciryt@dziennik.krakow.pl