Prawo. Małopolski komendant policji inspektor Tomasz Miłkowski podpowiada, na co powinniśmy zwrócić szczególną uwagę podczas ŚDM.
- Co pan poczuł, kiedy dowiedział się, że tydzień temu w Nicei zamachowiec rozjechał ciężarówką ponad 80 osób?
- W ubiegłorocznym raporcie Europolu o zagrożeniu terrorystycznym na początku jest stwierdzenie, że dzisiaj nie wiadomo kiedy, gdzie i w jaki sposób może dojść do zamachu. Jeśli pytanie jest w kontekście, że zamach we Francji to ostrzeżenie dla Światowych Dni Młodzieży, to odpowiadam, że nie.
- Skąd ta pewność?
- Realnie patrząc jest bardzo małe zagrożenie, że coś takiego wydarzy się u nas. To jest praktycznie niemożliwe. Do tej pory zamachy odbywały się w państwach zachodniej Europy, gdzie już w drugim i trzecim pokoleniu żyją potomkowie imigrantów z krajów o innej kulturze. To z nich zazwyczaj wywodzą się zamachowcy.
- Pielgrzymi przyjadą z całego świata. Ta różnorodność może sprzyjać terrorystom?
- Goście będą z prawie 200 państw. Zawsze można się doszukiwać w jakiejś nacji czy miejscu większego lub mniejszego niebezpieczeństwa. Ufam, że mechanizm, który zaproponował Kościół, czyli rekomendacje diecezjalne biskupów i lokalnych społeczności chrześcijańskich, da nam dodatkowy poziom bezpieczeństwa. Dzięki temu łatwiej będzie znaleźć kogoś, kto chce się wkupić w łaski jakiejś grupy lub podszyć się pod kogoś.
WIDEO: Szef MSWiA: Służby są przygotowane, żeby zapewnić bezpieczeństwo pielgrzymom
Źródło: TVN24/x-news
- Kto będzie odpowiedzialny za wydawanie decyzji w razie realnego zagrożenia?
- Na szczeblu ogólnopolskim jest to policyjne centrum dowodzenia, gdzie szefem jest zastępca komendanta głównego do spraw prewencyjnych inspektor Jan Lach. W Krakowie będzie dowodził mój pierwszy zastępca inspektor Paweł Dzierżak.
- Na co powinni być uczuleni pielgrzymi?
- Na każdą rzecz, która budzi ich niepokój, ale podkreślam, po chwili refleksji. Podczas uroczystości ma być ciepło. Jeśli zauważymy kogoś ubranego w gruby płaszcz powinniśmy zwrócić na to uwagę. Z drugiej strony pamiętajmy jednak, że np. dla pielgrzyma z Afryki polskie upały mogą być odbierane jako „chłodne” dni. Stąd apel o refleksję.
- Ilu przewiduje pan pielgrzymów podczas ŚDM?
- Przyjmujemy rachunki komitetu organizacyjnego. Oscylują one między 800 tys. a milionem osób na Błoniach i między 1,2 mln a 1,5 mln na Brzegach. Porządku będzie pilnowało ok. 10 tys. policjantów.
- A co z nożami? Pielgrzymom są potrzebne, choćby do otworzenia konserwy lub pokrojenia chleba.
- Pamiętajmy, ustawa o broni i amunicji mówi, że nóż o ostrzu powyżej 10 centymetrów jest uważany za broń. Pielgrzym nie wejdzie z takim nożem tam, gdzie są kontrole przed sektorami. Zdajemy sobie jednak sprawę, że nóż służy do przygotowania posiłku. Nie będzie tak, że policjanci, którzy zauważą ostrze minimalnie dłuższe niż 10 centymetrów przystąpią do zmasowanego ataku. Nie o to chodzi. Gdzieś musi być granica rozsądku.
- Namawiał pan swoją rodzinę na przyjazd na ŚDM?
- Zapraszałem, ale proszę mi wierzyć, że nie będę miał czasu się nimi zająć. To zaproszenie jest odebrane przez rodzinę bardziej symbolicznie.
- Czym się pan najbardziej stresuje przed ŚDM?
- Policjant nie może się stresować czy bać. Największym wyzwaniem jest doprowadzenie do w miarę sprawnego przemieszczania się setek tysięcy osób. To jest jedyna rzecz, która w naszej ocenie może wywoływać w pielgrzymach lekką frustrację. Np. to, że muszą stać godzinę w korku. W kulminacyjnych momentach setki tysięcy osób będą kierowały się w jedno miejsce.
- W takich momentach może też dojść do wybuchu paniki. Do tragedii wcale nie są potrzebni terroryści.
- To prawda, wystąpienie lokalnej paniki wywołanej czasem irracjonalnymi rzeczami, jest bardziej prawdopodobne niż zamach terrorystyczny. Kilka lat temu w Brukseli doszło do paniki wywołanej krzykiem niepełnosprawnego chłopca. Ludzie odebrali to tak, jakby go ktoś zaatakował.
- Jak zareaguje policja, jeśli na Brzegach wybuchnie panika?
- Brzegi, jak i inne miejsca są dobrze zbadane pod kątem możliwości ewakuacyjnych. Będzie tam kilkanaście pustych sektorów, przeznaczonych właśnie na ewakuację w momencie zagrożenia. To, gdzie trzeba się udać, będą przekazywali pielgrzymom wolontariusze oraz policjanci. Informacje będą pojawiały się także na telebimach.
- Mówi pan, że zamach terrorystyczny jest praktycznie niemożliwy. Czy wielkie chrześcijańskie święto nie jest wymarzonym celem dla terrorystów, którzy chcieliby pokazać, że potrafią zaatakować zawsze i wszędzie?
- Wszystko wskazuje na to, że zamachowcy, którzy powołują się na cele religijne, póki co starają się unikać ataków na zgromadzenia innych wyznań. Ataki na chrześcijan zdarzały się raczej w krajach, gdzie muzułmanie są większością. Atak na inną religię na jej terenie byłby przekroczeniem „granicy”, która do dziś na szczęście jest przestrzegana. Pamiętajmy jednak, że zagraniczne grupy pielgrzymów też są zorganizowane. Przez cały tydzień codziennie będą odbywały się modlitwy, dyskusje, spotkania. Człowiekowi, który nie ma związku z chrześcijaństwem ciężko będzie wtopić się w tłum. Rodowity chrześcijanin bez problemu wykryje niecodzienny sposób odmawiania modlitwy lub sztuczne wykonywanie gestów religijnych.