Sędzia ma problem ze zbadaniem lekarki
Decyzja o tymczasowym aresztowaniu Justyny M.-G., znanej suwalskiej lekarki, była przedwczesna - uznał Sąd Okręgowy w Suwałkach. I decyzję miejscowej „rejonówki” uchylił.
Aresztowanie Justyny M.-G., byłej wicedyrektor suwalskiego szpitala, wzbudziło powszechną sensację. Lekarze rzadko bowiem trafiają za kraty. A już nigdy, gdy wobec nich nie orzeczono prawomocnego wyroku. Od 2012 r. Justyna M.-G. jest oskarżona o przyjmowanie łapówek. Prokuratura zarzuca jej popełnienie 15 takich czynów. Lekarkę, która nie przyznaje się do winy, obciążać mają zeznania matki byłej pacjentki oraz zapis z zainstalowanego w gabinecie lekarskim podsłuchu.
W 2015 r. suwalski sąd rejonowy Justynę M.-G. uniewinnił. Uznał, że w sprawie pojawiają się wątpliwości, które należy interpretować na korzyść oskarżonej. Prokuratura odwołała się od tego wyroku, a sąd II instancji skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Proces przed suwalską „rejonówką” ruszył na początku 2016 r. Sędzia szybko jednak zawiesił postępowanie do czasu aż oskarżona przejdzie szczegółowe badania. Justyna M.-G. tę decyzję zignorowała. Dlatego po wielu miesiącach pisania wezwań sędzia zdecydował o tymczasowym aresztowaniu kobiety na dwa tygodnie - po to, by wykonać badania. Lekarka trafiła za kraty, ale ponieważ rozchorowała się, nie było możliwości przeprowadzenia badań. Okres tymczasowego aresztowania minął w piątek. M.-G. wyszła na wolność.
Natomiast dopiero w poniedziałek sąd II instancji rozpatrzył odwołanie jej obrońcy, dotyczące aresztu. Sędziowie uznali, że decyzja była bezzasadna. Sąd I instancji powinien bowiem najpierw zastosować inne środki.
Teraz sędzia prowadzący sprawę o korupcję będzie musiał zdecydować, jak sprawić, by M.-G. jednak poddała się zleconym badaniom.