Sędzia Morawiec: Wcześniej byliśmy wzorem. Państwo praworządności się skończyło
Sprawa sędzi Beaty Morawiec - której w tym tygodniu uchylono immunitet - odbija się echem nie tylko w Polsce. Zaniepokojenie wyraziła m.in. Komisja Europejska i wielu sędziów z kontynentu. Przypomnijmy: wobec Morawiec, która była prezesem Sądu Okręgowego w Krakowie, a jest prezesem Stowarzyszenia Sędziów „Themis” (krytykuje posunięcia Ziobry zmierzające do podporządkowania sądów aktualnej władzy), prokuratura wszczęła postępowanie, twierdząc, że przyjęła łapówkę i nadużywała władzy. Sędzia Morawiec stanowczo zaprzecza tym zarzutom.
FLESZ - Kosztowna kwarantanna pracowników
Adwokat broni, prokurator oskarża, ale pani wybrała zawód sędziego. Dlaczego?
- Bo sędzia to prawnik, który musi potrafić obiektywnie ocenić, co mówią strony postępowania. To trudny, ale zaszczytny zawód, który strasznie obciąża psychicznie. Wątpię, by ktokolwiek z nas, sędziów, był w stanie się nauczyć dystansu do rozpatrywanych spraw. W 1987 roku skończyłam studia, dwa lata później zdałam egzamin sędziowski i w 1990 roku zostałam asesorem - czyli orzekam już 30 lat. Do dziś się tego dystansu nie nauczyłam. Sprawy siedzą człowiekowi w głowie, budzą w nocy, za każdym razem mamy życie ludzkie w rękach. Nie tylko w sprawach karnych, w których decydujemy o ludzkiej wolności. W sprawie cywilnej, rodzinnej, gospodarczej nietrafna decyzja też może zniszczyć komuś życie. To bardzo odpowiedzialny zawód, ale nic innego w życiu nie chciałam robić. Dopięłam swego. Z dużym wysiłkiem osiągałam kolejne szczeble awansu zawodowego.
Jakie są blaski i cienie tego zawodu?
- Jest ogromna ilość pracy, którą przynosi się do domu. Nie pamiętam czasu, bym nie musiała intensywnie pracować w domu - dzień powszedni czy weekend, nie miało znaczenia. Brakuje czasu dla rodziny, przyjaciół, siebie. Wszystkim się wydaje, że praca sędziego to jest ten czas, gdy wychodzi na salę rozpraw. A to nawet nie jest 10 procent tego, co sędzia musi zrobić poza salą, by się przygotować do rozpoznania sprawy, przeprowadzić ją, wydać wyrok, napisać uzasadnienie. Przepisy prawa zmieniają się jak w kalejdoskopie i trzeba ciągle być na bieżąco. Blaski? Ten zawód pozwala na samodzielność, niezależność, jest dla ludzi, którzy nie boją się podejmowania decyzji, którzy są silni i odpowiedzialni. Nie da się tej odpowiedzialności zdjąć i powiedzieć: skończyłem sprawę, do widzenia. To nie tak. Ona z życia sędziego nie znika. Satysfakcja z tej pracy jest jednak ogromna. Mówię o dobrze spełnionym obowiązku opartym na niezawisłości - wewnętrznej niezawisłości i niezależności odpornej na sugestie i naciski zewnętrzne. Nie umiałabym być już dziś urzędnikiem i podlegać osobie, która zachowywałaby się nieracjonalnie. Nie nadaję się do tego. Wychowano mnie w państwie, które przez lata walczyło o wartości konstytucyjne. Państwie dającym obywatelowi poczucie bezpieczeństwa prawnego. Dlatego teraz głośno protestuję przeciwko łamaniu tych zasad.
Są sędziowie, którym podoba się to, co się dzieje.
- To grupa oportunistów. Oni mówią: robię, co do mnie należy i nie interesuję się tym, co się dzieje - czyli demolką praworządności w moim kraju. To najbardziej krótkowzroczne działanie, jakie można sobie wyobrazić. Może mnie jest łatwiej, bo jestem na końcu drogi zawodowej, za trzy lata mogę odejść na emeryturę i powiedzieć: dziękuję, ja już swoją misję wypełniłam, robię miejsce dla młodych. Tylko że ci młodzi, którzy zaczynają pracę i jeszcze nie okrzepli, będą ponosić konsekwencje tego, czego my dziś zaniechamy. Przez ostatnie 30 lat żyliśmy w państwie praworządnym, stanowiliśmy wzór dla Europy, podziwiano nas za naszą drogę do demokracji. I nagle to wszystko się niszczy. Za chwilę zostaniemy wyrzuceni ze wspólnoty europejskiej, a oceniają nas nie tylko ci, którzy nami aktualnie rządzą - i którym się wydaje, że wszystko jest pięknie i cudownie - ale i ci, którzy patrzą na nas obiektywnie.
Co by pani powiedziała młodym ludziom, którzy teraz myślą o zawodzie sędziego?
- Praca sędziego to misja, należy walczyć o ten zawód, najcenniejszy spośród zawodów prawniczych. On daje możliwość rozwoju i pole do działań dla dobra nie tylko partykularnego. Warto iść tym kierunku.
Sędziowie mają immunitet. Zasłoniła się nim pani kiedyś?
- Nigdy - nawet wtedy, gdy we wrześniu przyszli do mnie o 6.30 rano funkcjonariusze z Centralnego Biura Antykorupcyjnego i prokurator.
Naruszyli pani prawa?
- Tak uważam. Przynieśli ze sobą postanowienie Prokuratury Krajowej pozwalające na odebranie rzeczy i przeszukanie mojego domu, który też przecież obejmuje immunitet sędziowski. Ja wychodzę z założenia, że nie mam nic do ukrycia - dlatego nie robiłam żadnych afrontów i wydałam to, co chcieli, czyli służbowy laptop i prywatnego pendriva, na których zapisano pliki stanowiące wykonanie umowy z Sądem Apelacyjnym w Krakowie, w 2013 roku.
Prokuratura chce pani postawić zarzut przyjęcia wynagrodzenia za opracowanie dla Sądu Apelacyjnego w Krakowie, którego rzekomo pani nie wykonała.
- Wszystko, co agenci CBA mogli znaleźć w moim laptopie, wydrukowałam dzień wcześniej i upubliczniłam w mediach społecznościowych. Później upubliczniłam też opinię informatyka, która potwierdza, co mówiłam: że opracowanie na rzecz Sądu Apelacyjnego to plik, który został utworzony 12 lutego 2013 roku i nad którym skończyłam pracować 14 marca 2013 roku. Przygotowanie tego tekstu zajęło mi 20 godzin. Za tę pracę otrzymałam wynagrodzenie.
Funkcjonariusze CBA przyszli o 6.30 rano. Nie zasłaniałam się immunitetem. Nie mam nic do ukrycia, więc wydałam, co chcieli
Immunitet jest po to, by chronić sędziów przed naciskami...
- Czyli powinnam stanąć w drzwiach i powiedzieć do funkcjonariuszy CBA: „nie wpuszczę was do domu”? Ciekawa jestem, jak oni by się wtedy zachowali. Czy pojawiliby się panowie z długą bronią, w kominiarkach na głowach i postanowili zrobić z tego pokazówkę? Ja nie potrzebuję rozgłosu, nie działam medialnie. Niektórzy moi koledzy mieli pretensje, że tych ludzi do domu wpuściłam. Ja byłam świadoma swoich praw - gdybym chciała zrobić awanturę, to bym zrobiła, ale wtedy w przekazie publicznym usłyszałabym: widocznie miała coś do ukrycia.
Nie ma pani pretensji w sprawie tej wizyty?
- Pretensje mam o to, że zabrali i skopiowali cały twardy dysk mojego służbowego komputera. Uprzedzałam ich, że tam są notatki dotyczące wszystkich moich spraw, które będą rozpoznawane do końca października - jak i i spraw już zakończonych, objętych tajemnicą „sali narad”. Były tam informacje wskazujące, jak mam zamiar rozstrzygnąć daną sprawę, jaki jest projekt wyroku i wszystkie dane członków mojego Stowarzyszenia Sędziów „Themis”, czyli 200 osób, których dane objęte są RODO.
Pojawił się drugi zarzut prokuratury: przyjęcia korzyści majątkowej w postaci telefonu komórkowego w związku z korzystnym dla oskarżonego wyrokiem.
- Może by mnie zapytano, czy taką osobę kojarzę? Gdzież ja pamiętam człowieka sprzed ośmiu lat. Nigdy nie było takiej sytuacji, bym otrzymała od kogokolwiek telefon. I co, przychodzi obcy człowiek z ulicy i daje mi ot tak telefon? To absurd. Skandal, że ktoś może wpaść na taki pomysł, a prokurator mu wierzy. Teraz mnie się stawia pod ścianą i mam udowadniać, że nie jestem wielbłądem, tłumacząc się, co robiłam w 2013 roku.
Dopuszcza pani myśl, że agenci CBA następnym razem już nie będą o nic prosić, tylko wyciągną kajdanki?
- Nie tylko w stosunku do mnie. Oni się na razie obawiają reakcji osób świadomych swoich praw. Sami nie chcieli przyjść do mnie, zabrali ze sobą prokuratora. Ja ich rozumiem, bo pójście do sędziego w takiej sytuacji rodzi obawy, oni są niepewni. Prokurator też był pełen obaw o moją reakcję.
Pani nie jest jedyną krakowską sędzią z uchylonym immunitetem. Minister Ziobro nie lubi krakowskiego sądu?
- Minister Ziobro nie lubi wszystkich sędziów, którzy myślą inaczej niż on. Do tego ma ze mną przegrany w pierwszej instancji proces cywilny. Nie ma powodu, by nas lubić.
Puśćmy wodze fantazji: zostaje pani ministrem sprawiedliwości. Co by pani zmieniła?
- Podstawowym problemem jest stabilność prawa; zmienia się jak w kalejdoskopie, a obywatel zagubiony w gąszczu przepisów nie jest pewny swych praw i obowiązków. To trzeba zmienić w pierwszej kolejności. Ponadto wróciłabym do sprawdzonych wzorców, czyli ograniczenia nadzoru ministra sprawiedliwości nad sądami. Sędziowie są na tyle odpowiedzialni, że nie potrzebują zewnętrznego nadzoru, nie trzeba też zmieniać struktury sądu, by go usprawnić. Sędzia jest na tyle cennym pracownikiem, doskonale przygotowanym do wykonywania zawodu, że należy mu zapewnić takie warunki pracy, by mógł 3-4 razy w tygodniu wyjść na salę, a nie zajmować się rzeczami, które mogą zrobić osoby na innych stanowiskach, nie wymagających aż takiego przygotowania zawodowego.
Czy dopuszczam myśl, że kolejnym razem nie będą o nic pytać, tylko wyciągną kajdanki? Tak, i to nie tylko w stosunku do mnie - mówi krakowska sędzia, prezes stowarzyszenia Themis
Sędziowie potrzebują wsparcia w pracy?
- Tak. Niech będzie jeden sędzia, jeden asystent i jeden protokolant, a nie pięciu protokolantów, którzy współpracują na zmianę z 17 sędziami. Oni nie panują nad referatem sędziego. Niestety za reformę biorą się ludzie, którzy nie mają pojęcia o organizacji pracy sądów. Minister sprawiedliwości, prokurator z wykształcenia - jak długo pracował w prokuratorze i kiedy? A w sądzie? Jego podwładni to w większości politycy, którzy prowadzą własną grę kosztem sądownictwa. Gdy to było nośne, politycznie zwiększyli zakres orzekania osób funkcyjnych, a teraz kolejnymi zmianami ustawy o ustroju sądów zakres ten się zmniejsza. Kryteria awansu zawodowego są nieznane: ogromna liczba sędziów orzeka na delegacjach w sądach wyższych instancji, sędziowie sądów rejonowych zostają prezesami, wiceprezesami sądów okręgowych czy apelacyjnych. Przez wiele lat awans zawodowy mierzony był czasem pracy i doświadczeniem, a przede wszystkim - wiedzą i stabilnością orzecznictwa. Teraz liczy się układ towarzyski.
Każdy sąd to jak firma?
- Ogromne przedsiębiorstwo. Sąd Okręgowy w Krakowie to 2500 ludzi na każdym szczeblu. Zarządzanie takim zespołem to duży wysiłek. Mnie było łatwiej, bo przeszłam przez wszystkie szczeble: na aplikacji sędziowskiej pracowałam jako sekretarka, jako kurator zawodowy, a jako sędzia pełniłam po kolei różne funkcje, prezesem Sądu Okręgowego zostałam po 25 latach. Do pewnych rzeczy trzeba mieć predyspozycje. I umieć rozmawiać z ludźmi.
[polecane]7501731, 20787207, 20731879, 20774497, 20758479,19915327[/polecane]