Sejm. Wniosek o odwołanie ministra Przemysława Czarnka odrzucony. Premier: Bronimy prawa naszych dzieci do nauki bez lewackiej indoktrynacji
W środę wieczorem Sejm zdecydował o odrzuceniu wniosku o odwołanie ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka.
Wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec Czarnka złożyli w czerwcu posłowie Koalicji Obywatelskiej. Jego uzasadnienie prezentował w środę w parlamencie poseł Rafał Grupiński.
- Aktywność ministra edukacji, która codziennie niesie nowe sensacje jest dowodem na to, że działalność PiS zmienia się w w sektę polityczną, po to by wykluczyć część obywateli ze wspólnoty narodowej. Teraz chcecie tę samą politykę wprowadzić do szkół - powiedział Grupiński. - Tak się już upodobniliście mentalnie do języka komunistów, że mówicie ich językiem, stosujecie ich metody. Mówicie też niestety z częścią Kościoła. Arcybiskup Jędraszewski mówi o "tęczowej zarazie". Minister edukacji i nauki pan Czarnek mówi o "neomarksistowskiej zarazie", gorszej od bolszewickiej. Przypomnę, naziści mówili o żydowskiej zarazie. To jest język wykluczania. To jest niedopuszczalne. - dodał.
Stanowisko sejmowej komisji ds. edukacji, która negatywnie zaopiniowała wniosek o odwołanie Czarnka przedstawiała posłanka PiS Agnieszka Górska. W obronie ministra Czarnka wystąpił także premier Mateusz Morawiecki.
- Będziemy bronić nie tylko ministra Czarnka przed odwołaniem, ale będziemy też bronić czegoś ważniejszego, czyli prawa naszych dzieci do normalnej szkoły, do nauki bez lewackiej indoktrynacji. - stwierdził szef rządu. - Zasady, które wdrażamy pozostawiają wszystko w rękach rodziców i owszem również pod nadzorem kuratora. Szkoła musi być miejscem nie tylko pozyskiwania wiedzy, ale i miejscem pozyskiwania serc i dusz. Takiej chcemy polskiej szkoły. Takiej, która uczy i wychowuje do patriotyzmu. - powiedział.
Tuż po wystąpieniu premiera odbyło się głosowanie. Za odwołaniem ministra edukacji i nauki opowiedziało się 205 posłów. Przeciwko było 236 parlamentarzystów, a 7 wstrzymało się od głosu.