Tydzień temu buntowało się PiS. W czwartek protestowała opozycja, a przewodniczący z PO nagle przerwał sesję. Zarząd województwa nie został wybrany, choć do późnego wieczora trwały tajne narady radnych.
- To, że przewodniczący nie chce prowadzić sesji, ogłasza przerwy to kompromitacja samorządności. Trzeba pamiętać, że jesteśmy w trudnej sytuacji. Mamy koniec roku, konieczność uchwalenia budżetu, realizacji RPO. To destabilizacja województwa podlaskiego - komentował tuż po przerwaniu sesji radny Marek Komorowski z klubu PiS, który ma większość w sejmiku (16 mandatów na 30 możliwych).
Punktów czwartkowych obrad było kilka, w tym odwołanie przewodniczącego z opozycyjnej Platformy Karola Pileckiego i wybór zarządu województwa. Żeby wszystko poszło gładko (na poprzedniej sesji doszło do buntu w klubie PiS i dlatego przewodniczący sejmiku jest z PO) do urzędu marszałkowskiego przyjechali podlascy posłowie PiS: Krzysztof Jurgiel, Bernadeta Krynicka, czy Kazimierz Gwiazdowski. Przybył też wysłannik z Warszawy, sekretarz PiS Krzysztof Sobolewski. Jednak tym razem w roli głównej wystąpili radni opozycji. Najpierw prawie wszyscy spóźnili się na sesję. Potem nie dopuścili do odwołania Pileckiego.
- Ja w tym głosowaniu nad odwołaniem przewodniczącego nie będę uczestniczył. To zabawa i kpina z tej izby - stwierdził radny KO Jarosław Dworzański i opuścił salę. Zanim wyszli pozostali radni Koalicji i PSL. - Tak trudno wam się oderwać - komentowali głośno posłowie PiS.
W sali obrad zostali radni tej partii i przewodniczący Karol Pilecki. Było więc kworum, sejmik mógł obradować. Radnym nawet udało się wybrać komisję skrutacyjną do przeprowadzenia wyborów, w tym wiceprzewodniczących sejmiku.
Jednak wtedy Pilecki przerwał obrady i na poniedziałek, na godz. 16 zaprosił szefów klubów by ustalić termin kontynuacji sesji. A że nie ma zastępców, nikt nie mógł go zastąpić.
- Salę sejmiku opuściło 14 radnych. Wybraliśmy komisję skrutacyjną, która składa się tylko z radnych jednego klubu - PiS. Nie możemy procedować bez obecności pozostałych radnych. Nie zamierzam poddawać się żadnym szantażom, natomiast widzę szansę wyprostowania tej sprawy - komentował swoją decyzję Karol Pilecki. Zaraz po przerwanej sesji został poproszony przez nowego marszałka Artura Kosickiego na rozmowy. Reszta radnych też nie opuściła urzędu. Zaczęły się nocne narady i negocjacje.
- Nie będę tego oceniał. Niech komentują uczestnicy sesji. Jestem szefem partii w regionie, a tu jest sejmik - mówił nam szef podlaskich struktur PiS poseł Krzysztof Jurgiel.
Zarząd województwa musi zostać wybrany w ciągu trzech miesięcy od dnia ogłoszenia oficjalnych wyników wyborów, czyli od 25 października.