Sen o brązowych oczach, czyli Bodzio chce na Eurowizję

Czytaj dalej
Fot. Filip Pobihuszka
Filip Pobihuszka

Sen o brązowych oczach, czyli Bodzio chce na Eurowizję

Filip Pobihuszka

Tomek „Bodzio” Bodak, discopolowiec z Nowej Soli, zgłosił swoją piosenkę do eurowizyjnych eliminacji. - Ludziom ten kawałek bardzo się podobał - mówi

- Pewnie chcesz zapytać co ja tam robię, gdzie się pcham – wypalił Bodzio do telefonu, gdy zadzwoniłem wypytać o jego zgłoszenie do Konkursu Piosenki Eurowizji. Bo, gdyby ktoś jeszcze nie wiedział, Tomasz Bodak, w discopolowym światku znany jako Bodzio Dance, swoją najnowszą piosenką chce podbić serca europejskich słuchaczy. A gdyby tego było mało, 30-latek z Nowej Soli próbuje to zrobić już drugi raz. - Za pierwszym razem to była bardzo wolna, nastrojowa, właściwie popowa balladka. Teraz spróbuję z czymś szybkim, wpadającym w ucho – wyjaśnia Bodzio.

Kawałek, na który tym razem postawił discopolowiec, nosi tytuł „Sen o brązowych oczach” i wielokrotnie była już testowana podczas ubiegłego lata na koncertach w całej Polsce, m.in. na kożuchowskiej gali Cosuchovia Dance. Bodzio wystąpił tam u boku takich sław jak Weekend czy After Party. - Ludzie fajnie ją odbierali, już po drugim wysłuchaniu refrenu, łapali słowa i śpiewali razem ze mną – opowiada Tomek, który przyznaje, że piosenka powstała długo przed ogłoszeniem eliminacji do Eurowizji. - Czekała na swój moment. Chciałem ją wydać w grudniu, ale przypomniałem sobie że na początku roku są eliminacje i że może warto zaczekać – wyjaśnia. - Musiałem ją tylko troszeczkę skrócić, żeby dopasować się do eurowizyjnych standardów, czyli zejść poniżej trzech minut. W oryginale miała 3:24, więc wyciąłem jedno solo – tłumaczy Bodzio.

Do polskich preeliminacji dostanie się wąska grupa artystów, którzy zostaną wybrani ze wszystkich zgłoszeń nadesłanych do telewizji. Zainteresowanie jest tak duże, że termin nadsyłania piosenek przesunięto o dobre dwa tygodnie, dokładnie do dziś. Kogo wytypują jurorzy i kto powalczy o głosy telewidzów i bilet na Eurowizję – tego powinniśmy dowiedzieć się do poniedziałku.
Bodzio przyznaje, że nie nastawia się w żaden sposób. Twierdzi, że nie ma nic do stracenia, a dużo do zyskania. – Ale oczywiście chciałbym być mile zaskoczonym i usłyszeć, że jurorzy dali mi szansę. Bo potem z widzami byłoby już łatwiej. Ludzie to lubią. Może chociaż jakieś fajne miejsce udałoby się zająć, może udałoby się wyprzedzić kogoś znanego – fantazjuje.

- Kto nie próbuje, ten nie zyskuje. Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Wiem, że staruję razem z samymi sławami i być może jurorzy mnie zlinczują, ale spróbuję. Bo ta muzyka którą gram jest już na salonach, wszędzie ją słychać. Brakuje tylko tego, by jurorzy Eurowizji to dostrzegli i docenili. Bo na dużych koncertach w telewizji czy choćby imprezach sylwestrowych zapraszane są gwiazdy disco polo – argumentuje. - Więc skoro Zenek Martyniuk nie startuje… - śmieje się.

- Na Eurowizji widzieliśmy już chyba wszystko - rzucam.

- To jest jednocześnie plus i minus tego konkursu. Nigdy nie wiadomo, czego się spodziewać i jak to zostanie odebrane przez publikę – odpowiada Bodzio. - Muzyka może mieć jedną nazwę, ale brzmieć w czterech czy pięciu klimatach. Każdy ma swój styl, a ja chciałem zrobić coś innego. A skoro ludzie chwalą, to chyba coś z tego wyszło – kwituje.

- Rozumiem, że nie wystartowałbyś z czymś, z czego sam nie jesteś zadowolony? – pytam.

- Tak, dokładnie – potakuje Bodzio.

Pod koniec stycznia w Nowej Soli miały miejsce zdjęcia do teledysku, który ma promować „Sen o brązowych oczach”. Lokalizacje były dwie: niedawno otwarta kręgielnia i ekskluzywny hotel. - Mam też kilka ujęć z gali z Kożuchowa. A pomysł na teledysk mam taki, że na koncercie poznałem dziewczynę, którą potem widzę w hotelu… - zaczyna opowiadać i zapowiada, że premiera klipu jeszcze w lutym.

Bodzio przyznaje też, że w tym roku zamierza być bardzo aktywny. - W drugiej połowie marca robimy kolejny klip. Można powiedzieć, że nadrabiam ubiegły rok, gdzie tego typu działań było mało. Zwolniłem się z pracy, nie mam żony, nie mam dzieci. Wiec daję sto procent siebie w muzykę. Idę na całość – kwituje.

Filip Pobihuszka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.