Seniorzy uwierzyli, że biorą udział w tajnej akcji CBŚP. Szli do banków jak owieczki...
Seniorzy od Olsztyna po Katowice znów dali się oszukać fałszywym policjantom. Wierząc, że uczestniczą w tajnej akcji CBŚP, wypłacali w bankach oszczędności życia. Dzięki toruńskiej prokuraturze proces będzie miało przynajmniej dwóch "odbieraków". Uwaga, proceder kwitnie dalej, zmodyfikowany o wersję "na Covid"!
"Odbieraki" - tak w policyjnym żargonie nazywa się tych, którzy pieniądze od ofiar oszustwa odbierają. Dobrowolnie lub siłą, jeśli w ostatnim momencie seniora coś tknie i reklamówki z banknotami oddać nie chce.
Dwaj 26-latkowie z Łodzi, Mariusz Sz. i Paweł M., byli właśnie takimi "odbierakami". We wrześniu Prokuratura Okręgowa w Toruniu skierowała przeciwko nim akt oskarżenia do sądu. Będą mieli proces za oszukanie seniorów od Mazur aż po Śląsk i podawanie się za funkcjonariuszy policji. Grozi im do 15 lat więzienia.
To sprawy jednak nie kończy. Śledczą doskonale wiedzą, że łodzianie to istotne, ale pionki w oszukańczej piramidzie. - Wątki dotyczące kolejnych osób wyłączone zostały do odrębnego postępowania - zaznacza prokurator Andrzej Kukawski z Torunia.
Wierzyli, bo ufają policji jak nikt
Nim opiszemy, na czym dokładnie polegał cały proceder i jak wyglądało manipulowanie starszymi osobami, przypomnijmy, skąd się wziął jego sukces. Mimo licznych akcji prewencyjnych i apeli nawet z kościelnej ambony, oszustwa "na policjanta" trwają od kilku lat i trwać będą nadal. Tym bardziej, że pandemia im sprzyja.
Nie byłoby sukcesu tej metody, gdyby nie rekordowe zaufanie Polaków do policji. Cieszy się w kraju najwyższym poziomem uznania i szacunku. W marcu br. w cyklicznym badaniu CBOS-u po raz czwarty z rzędu policja okazała się najlepiej ocenianą instytucją. W przypadku starszego pokolenia do tego zaufania dochodzi jeszcze chęć pomocy w ważnej społecznie sprawie, łatwy do zasiania niepokój o los gromadzonych latami oszczędności oraz problemy z nowoczesnymi technologiami. Wszystkie te elementy oszuści potrafią wykorzystać.
Grupa przestępcza, w której 26-latkowie z Łodzi byli "odbierakami", zdołała ich rękoma tylko w czerwcu i lipcu zeszłego roku wyłudzić od pokrzywdzonych łącznie 752 tysiące 800 zł, a próbować - kolejne 353 tysiące. Takie sumy prokuraturze udało się w opisywanym wątku śledztwa udokumentować. Prawda jest jednak taka, że zyski z oszustw "na policjanta CBŚP" idą w setki milionów złotych rocznie.
Ofiarami tych dwóch łodzian padli starsi ludzie z Górzna i Brodnicy (Kujawsko-Pomorskie), Krakowa, Pińczowa (Świętokrzyskie), Środy Wielkopolskiej, Olsztyna, Opola, Strzelina, Poznania, Kalisza, Puław, Katowic i Bolesławca. Wszyscy uwierzyli, że pomagają funkcjonariuszom CBŚP w tajnej akcji ujęcia oszustów. Oszczędności życia albo powypłacali dla przestępców z banków, albo oddali z domowych schowków (dolary USD, biżuterię itp.).
- Starsi ludzie byli manipulowani telefonicznie. Podejmowali "współpracę" z fałszywymi policjantami CBŚP w przekonaniu, że pomagają w słusznej sprawie. Nieliczni nie wytrzymali napięcia emocjonalnego w banku, popłakali się i opowiedzieli o wszystkim pracownikom. Większość jednak wierzyła, że uczestniczy w tajnej akcji i nie ma prawa nikomu o niej nic powiedzieć. Większość starszych ludzi dała się przekonać sprawcom co do tego, że "banki są w zmowie z oszustami" - relacjonuje prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Mechanizm oszustwa: od telefonu do banku
Ofiarami sprawców padli seniorzy w wieku od 60 do 85 lat, którzy mieli w domach telefony stacjonarne. Najpierw oszust dzwonił do nich, podając się za pracownika banku, ewentualnie kuriera. Proponował lokatę, twierdził, że jest coś do odbioru itp. Pytał, czy senior jest w domu.
Kilka minut po takiej rozmowie telefon stacjonarny dzwonił ponownie. Tym razem kolejny oszust przedstawiał się jako funkcjonariusz Centralnego Biura Śledczego Policji. Podawał imię i nazwisko, stopień, numer identyfikacyjny, namiary na jednostkę. Oczywiście, wszystko zmyślone.
"Czy odebrał Pan niedawno dziwny telefon z banku?" - pytał oszust seniora. Ten odpowiadał, że tak. Wówczas fałszywy funkcjonariusz CBŚP zdradzał emerytowi, że rozpracowuje przestępczą grupę oszustów, która właśnie się do niego odezwała. Prosił seniora o pomoc. Wyjaśniał, że jego pieniądze w banku (lub w domu) również są zagrożone. Jeśli jednak senior zechce współpracować z CBŚP, przyczyni się do ujęcia przestępców.
Następnym etapem była "weryfikacja policjanta CBŚP". Dzwoniący z telefonów komórkowych na stacjonarne oszuści polecali seniorom, by po zakończonym połączeniu z nimi wybrali numer 112 lub 997. Dodzwonią się wówczas na policję i mogą wtedy sprawdzić tożsamość funkcjonariusza.
Seniorzy postępowali według instrukcji. Nie wiedzieli jednak, że dzwoniący z komórek oszuści sami się nie rozłączali. W ten sposób starsi ludzie dodzwaniali się znów do nich. Słyszeli jednak "Tu komenda policji...". Gdy pytali imiennie o funkcjonariusza CBŚP, byli zapewniani, że taki pracuje. Zgadzało się wszystko: personalia, numer identyfikacyjny, nawet numer pokoju w komendzie...
Bank, wypłata i przekazanie pieniędzy
Kolejny etap to "podjęcie współpracy z CBŚP" przez seniora. Do tego konieczne było, by starszy człowiek miał komórkę. Jeśli aparatu nie posiadał, usłużny "policjant" dostarczał mu urządzenie do domu. Najczęściej jakiś starszy, tani model. Ważne, by działał.
Wyposażeni w telefony i instrukcje emeryci udawali się do banków. Cały czas byli "pod komórkami", co oszustom umożliwiało monitorowanie sytuacji. Wypłacali w bankach oszczędności. Według wskazówek pakowali je do kopert lub worków, a potem oddawali "funkcjonariuszowi CBŚP" w umówionym miejscu. Ci, którzy jednak zwątpili i pieniędzy oddać nie chcieli, mieli je wyszarpywane. Niektórzy nie wytrzymali napięcia w banku, popłakali się i opowiedzieli bankowemu personelowi, co się dzieje.
Alternatywne scenariusze wyłudzeń dotyczyły tych starszych ludzi, którzy oszczędności czy cenne precjoza (np. biżuterię) przechowywali w domu. Fałszywy funkcjonariusz odbierał od nich cenne dobra z mieszkania. Niezależnie, który scenariusz był realizowany, zaraz po zaspokojeniu apetytu przestępców kontakt z nimi się urywał.
Dlaczego śledztwo poprowadziła Prokuratura Okręgowa w Toruniu? Bo ofiarami oszustów w bankach padli m.in. seniorzy z Brodnicy i Górzna (Kujawsko-Pomorskiego). Szybko połączono sprawy z kolejnymi, z innych miast kraju. Łodzianie w roli "odbieraków" krążyli po Polsce według zleceń bossów. Jednego dnia słyszeli: "Dziś jedziesz do Krakowa", drugiego: "Dziś działasz w Koszalinie". Wszystko po to, by nigdzie miejsca nie zagrzać na dłużej i ulatniać się jak kamfora.
Teraz metoda "na Covid"
Oszustwa metodami "na policjanta", "na wnuczka" i podobnymi, ogałacają konta seniorów na niewiarygodną wręcz skalę. Dość wspomnieć, że tylko w Gdyni i tylko od stycznia do października ub.r, wyłudzono tak od tamtejszych seniorów 1,68 mln zł (za: Dziennik Bałtycki").
W dobie pandemii pojawił się scenariusz alternatywny, wykorzystujący strach starszych ludzi przed koronawirusem i troskę o najbliższych. Ofiarą metody "na Covid" padła chociażby pewna 80-letnia staruszka z Łodzi. W sierpniu br. na jej telefon stacjonarny zadzwonił mężczyzna podający się za policjanta. Ze smutkiem przekazał, że jej wnuk trafił właśnie do szpitala z ciężką odmianą Covid-19. Jest lek, który może uratować mu życie. Niestety, nierefundowany. Zmanipulowana seniorka przekazała oszustowi wszystkie oszczędności: kilkanaście tysięcy złotych. Sprawę zgłosiła policji, gdy okazało się, że to wszystko bujda.
W czasie pandemii takie oszustwa będą się prawdopodobnie mnożyć. Do izolujących się seniorów trudniej dotrzeć z przestrogami i apelami, które zresztą w świecie sprzed pandemii też nie miały wysokiej skuteczności.
WNUCZKU, WYWIEŚ TO DZIADKOM W KUCHNI!
Policja przypomina:
- Prawdziwi funkcjonariusze policji NIGDY nie informują o prowadzonych przez siebie działaniach telefonicznie!
- Policjanci nigdy przez telefon nie wypytują o dane personalne oraz ilość oszczędności i miejsca ich przechowywania.
- Nigdy nie proszą o przekazanie pieniędzy nieznanym osobom lub pozostawienie ich we wskazanym przez nich miejscu.
- Zachowaj czujność. Jeśli ktoś będzie chciał cię oszukać, podając się przez telefon za policjanta – zakończ rozmowę telefoniczną! Nie wdawaj się w rozmowę z oszustem. Poinformuj o podejrzanym telefonie kogoś bliskiego.
- Ostrożność może uchronić przed utratą zbieranych przez wiele lat oszczędności.
- W sytuacji, kiedy masz podejrzenia zawsze dzwoń na numer alarmowy policji 997 lub 112.
ZAPAMIĘTAJ!
- Sprawcy oszustw metodą „na policjanta” nigdy nie kontaktują się osobiście z ofiarami.
- Wykonując połączenie telefoniczne do potencjalnej ofiary wywierają na niej presję czasu.
- Przebiegli oszuści nie dają chwili na zastanowienie się lub sprawdzenie informacji o ich tożsamości.
- Przekonują ofiary, że ich pieniądze pomogą w schwytaniu przestępców.
- Przestępcy podając się za funkcjonariuszy Policji, często grożą konsekwencjami prawnymi, jeżeli ich rozmówca nie będzie współpracował.
- Zawsze po przekazaniu oszczędności kontakt się urywa, a przestępcy znikają z wyłudzonymi pieniędzmi.