Seria porażek przerwana! Piąty triumf akademiczek
Po meczu walki, ale także licznych błędów z obu stron ekipa z Gorzowa pokonała Widzew. KSSSE AZS PWSZ zrobił duży krok do pozostania w elicie.
KSSSE AZS PWSZ Gorzów - 54
Widzew Łódź - 52
Kwarty: 19:15, 15:9, 8:12, 12:16.
KSSSE AZS PWSZ: Cain 17, Brown 11, Goodrich 8, Dźwigalska 3 (1x3), B. Jaworska 2 oraz Szajtauer 7, Czarnodolska 6 (2) i Stelmach 0.
Widzew: Brumermane 19, Robinson 17 (2), Urbaniak 5, Adamowicz 2, Niedzielska 0 oraz Crook 4, Bujniak i Kenig po 2, Kaja 1.
Sędziowali: Piotr Pastusiak (Szczecin), Artur Fiedler (Poznań) oraz Paulina Gajdosz (Szczecin).
Widzów: 800.
Gospodynie miały prawo zapomnieć jak smakuje zwycięstwo, bo przed sobotą ostatni raz cieszyły się z niego blisko dwa miesiące temu. Dlatego na mecz z łodziankami wyszły bardzo zmotywowane. Z kolei determinację i wolę walki gorzowianki przekuły w twardą obronę, która okazała się kluczem do sukcesu. Dopiero piątego w tym sezonie, ale jakże cennego w kontekście walki o utrzymanie.
- Niezmiernie się cieszę, że wygraliśmy, mimo że nie było dziś wielkiej koszykówki. Bo na taką nas w tej chwili nie stać. Ciułamy punkty, a to zwycięstwo jest nam bardzo potrzebne. Nie tylko ze względu na bezpieczną przewagę nad „dołem” tabeli, ale z powodu naszej psychiki. Bo gdybyśmy przegrali po takim meczu, byłoby naprawdę trudno się nam odbudować - przyznał otwarcie Dariusz Maciejewski, szkoleniowiec KSSSE AZS PWSZ.
Zacięte pojedynki fani oglądali już od pierwszej minuty. Przez cały czas mieliśmy twardą obronę z obu stron, stąd niski procent skuteczności (akademiczki - 32,8, rywalki - 30,4), a wysoki strat (17:16) czy fauli (22:20). Początek należał do łodzianek (3:0), ale miejscowe szybko opanowały emocje i objęły prowadzenie, którego nie oddały aż do 34 min. Widzew jednak się nie poddawał i dopiero w drugiej kwarcie gorzowiankom udało się odjechać na bezpieczny dystans (po trójce Katarzyny Dźwigalskiej w 14 min było już 28:17 dla KSSSE AZS PWSZ).
Walczące o miejsce w play offie przyjezdne nie zrezygnowały jednak z wygranej i w 19 min miały jedynie sześć punktów straty. Na szczęście jeszcze przed przerwą dwukrotnie trafiła za dwa powracająca do gry po chorobie Cassandra Brown, na którą było granych wiele naszych akcji, dzięki czemu spokojnie mogliśmy złapać oddech i siłę na drugą część meczu.
Po przerwie do skutecznej Łotyszki Aiji Brumermane dołączyła Angel Robinson i goście rozpoczęli skuteczny pościg. Już po trzech minutach mieliśmy tylko pięć „oczek” zapasu, a po kolejnych pięciu zaledwie dwa. Przed oczami stanął koszmar z kilku poprzednich spotkań, w których gorzowianki też długo prowadziły, by ostatecznie polec z kretesem po emocjonujących końcówkach. Tym razem los był bardziej łaskawy, choć w czwartej kwarcie rywalki dopięły swego i objęły prowadzenie (44:43). Maciejewski z miejsca wziął czas, po którym obu zespołom jeszcze trudniej było zdobywać punkty.
W końcówce walka szła już na noże i zamiast celnych rzutów mieliśmy serię wolnych. W tej grze nerwów lepiej poradziły sobie akademiczki, które do końca były czujne w defensywie. Bohaterką została Magdalena Szajtauer, która sześć sekund przed końcem zablokowała zdesperowaną Robinson. Amerykanka chciała wyrównać po indywidualnej akcji lub wymusić faul, ale gorzowianka nie dała się sprowokować.