Sezon bez fajerwerków nie oznacza braku emocji

Czytaj dalej
Fot. Artur Szymczak
Paweł Tracz

Sezon bez fajerwerków nie oznacza braku emocji

Paweł Tracz

Zwycięstwo z Widzewem poprawiło nastroje w KSSSE_AZS_PWSZ_Gorzów. Akademiczki na nowo uwierzyły, że mogą walczyć jak równe z równymi.

W sobotę podopieczne trenera Dariusza Maciejewskiego pokonały walczące o ostatnie wolne miejsce w czołowej ósemce łodzianki 54:52. To lekki powiew optymizmu, biorąc pod uwagę wcześniejsze trzy porażki z rzędu. Mecz z Widzewem miał decydować o awansie KSSSE AZS PWSZ do play offu, ale potknięcia w kilku poprzednich kolejkach z zespołami, które wydawały się być w zasięgu akademiczek, sprawiły, że zagramy tylko o utrzymanie.

Trzy dni temu w Gorzowie było sporo nerwowości z obu stron. Trudy spotkania lepiej udźwignęły gospodynie, które udowodniły niedowiarkom, że nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa.

- Dziękuję tym wszystkim kibicom, którzy zostali z nami w najtrudniejszych czasach, w których się znaleźliśmy. Jest pewna grupa osób, która zawsze jest w hali i nas dopinguje. Nie jest sztuką kibicować, kiedy zespół wygrywa i wszyscy wokół są w euforii, lecz właśnie wtedy, gdy nie idzie. Dziewczynom i nam wszystkim potrzeba takiej więzi i zrozumienia, że możemy mieć widoki na lepszą przyszłość. W tym sezonie musimy po prostu zrobić wszystko, żeby utrzymać ekstraklasę w naszym mieście - stwierdził Maciejewski.

Szkoleniowiec KSSSE AZS PWSZ dodał, że jego zespół zasłużył na wygraną.

- To zwycięstwo nam się należało, bo zrealizowaliśmy wszystkie założenia w obronie. Doskonale wiemy, że w tym sezonie bardzo trudno zdobywa się nam punkty w ataku. Dlatego na każdy mecz szykujemy się w defensywie i dziś wygraliśmy taką taktyką - mówił trener.

- Najważniejsze, że zdobyłyśmy dwa punkty więcej niż rywalki i to się dla nas liczy. Bo w końcu po bardzo trudnym okresie dla nas, po tych porażkach, nareszcie udało się nam zwyciężyć przed własną publicznością. Wygraliśmy dla kibiców i dla tych małych dzieci, dla osób, które przychodzą tutaj i wierzą w nas do końca. Myślę, że nam to też psychicznie pomoże. Będziemy mogły troszeczkę bardziej optymistycznie popatrzeć w przyszłość - powiedziała Katarzyna Dźwigalska (3 pkt., 3 zbiórki i 2 asysty), rozgrywajaca i kapitan KSSSEAZS PWSZ.

Z kolei goście ubolewali, że kolejny mecz z rzędu przegrywają m.in. z powodu słabo wykonywanych rzutów wolnych.

- To był pojedynek walki. Trudno wygrywać takie mecze, kiedy nie trafia się trzynastu osobistych. To jest nasz spory mankament, bo mamy sporo tych rzutów, a wykorzystujemy niewiele ponad 50 procent. Druga połowa w naszym wykonaniu była inna, bo zdecydowanie poprawiliśmy obronę i zaczęliśmy kryć zawodniczki z piłką. Niestety, końcówka należała do gorzowianek - ocenił Piotr Rozwadowski, opiekun Widzewa.

Jedna wygrana bitwa utrzymania nie czyni, ale w sobotę nasze (na biało) zrobiły ku temu duży krok.
Artur Szymczak Jedna wygrana bitwa utrzymania nie czyni, ale w sobotę nasze (na biało) zrobiły ku temu duży krok.

- To była wspaniała walka, w zbiórkach niewiele przegrałyśmy. Dziś Aija Brumermane zrobiła wspaniałą robotę. Jedynym naszym problemem były tylko te nietrafione osobiste. Musimy nad tym popracować. Przed nami ważny mecz, więc nie możemy się załamywać, tylko zmotywować - przyznała łodzianka Julia Adamowicz (2 pkt., 8 zb.).

Do końca rundy zasadniczej gorzowiankom zostały tylko trzy spotkania.

Wszystkie z ekipami wyżej notowanymi, więc na powiększenie skromnego dorobku raczej nie ma co liczyć. Już jutro w hali PWSZ przy ul. Chopina KSSSE AZS PWSZ zagra w zaległym meczu z MKS-em Polkowice (początek pojedynku o 18.00). Potem wystąpi we Wrocławiu i Toruniu. Rywalki są bardzo mocne, więc na nasze nikt nie stawia. To powinno zdjąć z nich presję i... być może pokuszą się o miłą niespodziankę.

Paweł Tracz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.