Wicemarszałkowie Sejmu otrzymali po 13 tysięcy premii i zrobiła się awantura. Sprawa wydała się przez brak odpowiedzialności wicemarszałka Tyszki, który postanowił pieniądze zwrócić podatnikom. Dziwny jakiś.
Wicemarszałkowie ciężko pracują, nawet nocami, bo Naczelnik Państwa nie lubi wcześnie wstawać, więc obrady Sejmu przesuwa się na godziny, gdy suweren słodko śpi. Głupich 13 tysięcy będziemy im żałować? Swoją drogą, ciekawe, czy premię otrzymał marszałek Kuchciński, który haruje - excusez le mot - jak wół. Ile razy musi napominać posłów opozycji, gdy rwą się do głosu, choć nie mają nic interesującego do powiedzenia, słuchać ich histerycznych protestów i wyłączać mikrofon? A jak wiele nerwów kosztuje go uciszanie krnąbrnych posłanek, gdy na trybunę wchodzi Naczelnik Państwa? Już choćby za to pan marszałek powinien chyba mieć stały dodatek za pracę w warunkach szkodliwych dla zdrowia.
Zwłaszcza że poseł Kaczyński zawsze mówi o sprawach ważnych i zawsze ma rację. Jest też, jak wiadomo, samym dobrem i chce się tym z nami dzielić. Za wszelką cenę.
Naczelnik lubi przemawiać nie tylko w Sejmie, ale i na ulicach. Co miesiąc z drabinki pod pomnikiem księcia Józefa Poniatowskiego, a niekiedy, jak 13 grudnia, w innych miejscach. Oczywiście w otoczeniu grona Piotrowiczów i Misiewiczów. Ogłosił właśnie, że „marsz KOD to coś między chorobą, wiadomo jaką, a burleską”. W istocie. Cóż za porównanie z wiecem PiS, gdzie hasłu kodowskiemu „Wolność kocham i rozumiem” przeciwstawiono błyskotliwy dwuwiersz: „Byłeś w ZOMO, jesteś w KOD-zie, zawsze będziesz siedział w smrodzie”.
Na gdańskim pomniku Poległych Stoczniowców ktoś namazał: „PO = złodzieje, SB”. Niektórym napis kojarzy się ze słynnym duetem Kaczyński - Brudziński, ale to błędny trop. Pomnik sprofanowali zapewne platformersi - dla zmylenia wroga klasowego.
Smród rozchodzi się po Polsce.