Nie podobają mi się ataki na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Przede wszystkim dlatego, że spędziłam kilka lat temu parę ładnych godzin na oddziale noworodkowym szpitala w Zielonej Górze. Stał tam sprzęt z serduszkami, zakupiony dzięki Orkiestrze. Lekarze powiedzieli wprost, że gdyby nie on, na pewno nie byłoby już wśród nas sześciorga dzieci, które wtedy leczyli... Ale przecież urządzenia od WOŚP-u służą nie tylko umierającym noworodkom, ale również tym wymagającym pomocy, na przykład tylko wspomagania oddechu w pierwszych minutach życia. Jeśli jednak by tej pomocy nie było, zaburzenia by narastały i doprowadziły do zagrożenia życia, a nawet śmierci. Dlatego ten sprzęt jest taki ważny.
„Codziennie na nim pracuję, dlatego bardzo często myślę o Jerzym i Lidii Owsiakach. Moim zdaniem zasłużyli na Pokojową Nagrodę Nobla, bo robią coś, czego nikt wcześniej na świecie nie zrobił” - powiedziała mi wtedy ordynator Magdalena Świrkowicz. Dodając, że jesteśmy ogromnymi szczęściarzami, że mamy Owsiaków. Bo jako naród przeżyliśmy parę smutnych powstań narodowych. A dzięki Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy mamy co roku piękny zryw narodowy - ludzkich serc. I dlatego gram z Orkiestrą. Wrzucam do puszek i wrzucać będę. Jeśli w tym roku pobijemy rekord, to czerwone serduszko będzie czerwoną kartką dla krytykujących WOŚP.