Sienkiewicz, Reymont, Miłosz, Szymborska. Teraz: Tokarczuk!
Kiedy cały świat ekscytował się literackim Noblem sprawczyni tego zamieszania telefon z informacją o werdykcie odebrała w samochodzie. Powiedziała, że jest zdziwiona i w pierwszych słowach pogratulowała drugiemu z laureatów - Peterowi Handke. Potem dodała, że cieszy się, iż jej książki są ważne dla ludzi na całym świecie. To proste słowa, ale wiele mówią o pisarce, istotą twórczości której jest nie „ja”, a „inni”.
Nobel dla Olgi Tokarczuk to radość o tyle wielka, co spodziewana. Już od początku tygodnia media cytowały zestawienia bukmacherów, w których nazwisko polskiej pisarki zajmowało miejsce w pierwszej dziesiątce, a czasem i w pierwszej trójce. - Trzymałem kciuki mocno, gasiłem sceptyków, a optymistom mówiłem, żeby nie zapeszali. I udało się. Olga Tokarczuk została laureatką Literackiej Nagrody Nobla - mówi pisarz i były sekretarz Wisławy Szymborskiej, Michał Rusinek.
Dla wszystkich jest miejsce
Autorka „Ksiąg Jakubowych” i „Biegunów”, otrzymała laur za - jak usłyszeliśmy w uzasadnieniu - „narracyjną wyobraźnię, która wraz z encyklopedyczną pasją reprezentuje przekraczanie granic, jako formę życia”.
Polscy krytycy, pytani o decyzję, zwracali uwagę na fakt, że decyzja Akademii Szwedzkiej nie jest podejmowana w próżni i zawsze należy postrzegać ją w kontekście aktualnych wydarzeń.
- W tym werdykcie bez trudno można dostrzec znak czasu. Przekaz który niesie ze sobą literatura Olgi Tokarczuk jest niezwykle ważnym głosem. Głosem który nawołuje do zniesienia narodowych kategorii, zwraca uwagę, że religia często staje się pretekstem do popełniania zbrodni, a człowiek nie powinien uważać się za najważniejszą istotę we wszechświecie - mówi krytyczka i badaczka literatury, Paulina Małochleb.
- Literatura Olgi Tokarczuk nie jest „polska”, to uniwersalny wielogłos, który przypomina o tym, co wszystkich nas łączy. O tym, że mamy wspólne marzenia, lęki, wspomnienia i że dla wszystkich, tak ludzi, jak i zwierząt, jest miejsce na Ziemi - dodaje Olga Brzezińska, prezeska Fundacji Miasto Literatury.
Przekaz to tylko jeden z powodów, które zdecydował o nagrodzie. Drugim jest oczywiście literacki kunszt i odznaczająca Tokarczuk genialna umiejętność opowiadania.
- Olga Tokarczuk posiada niesamowity językowy słuch, swobodnie porusza się między stylami, gatunkami, językami, epokami - mówi Michał Rusinek. - Ma prastarą zdolność snucia opowieści. Przed wiekami ludzie siadali wokół ogniska i słuchali z otwartymi ustami historii snutych przez wędrownego bajarza. Dziś my, z tak samo rozdziawionymi ustami, czytamy Olgę Tokarczuk.
Sama pisarka telefon z informacją o nagrodzie, odebrała w samochodzie, podczas podróży do Niemiec.
- Strasznie się ucieszyłam. Przede wszystkim jestem dumna (…), że moje książki mimo, że są lokalne przecież, bo wiele z nich dzieje się w małych miejscowościach w Polsce, dotyczy tego naszego malutkiego kawałka świata, to jednak mogą być czytane, uniwersalne, mogą być ważne dla ludzi na świecie. To jest coś niesamowitego - powiedziała reporterce „Faktów”, Katarzynie Kolendzie-Zaleskiej.
Teraz przed autorką czas tyle szczęśliwy, co trudny. - Są pisarze, który twierdzą, że Nobel to pocałunek śmierci. Wielu z nich po otrzymaniu nagrody odczuwa twórczą blokadę, bojąc się jak krytycy zareagują na ich pierwszą „ponoblowską” publikację - mówi Michał Rusinek, prezes Fundacji Wisławy Szymborskiej i sekretarz zmarłej noblistki. - Czy tak samo będzie z Olgą? Nie wiem, ale jestem dobrej myśli. Ona jest bardzo silną kobietą.
Nobel dla Olgi Tokarczuk zwraca uwagę na jeszcze jedną, istotną kwestię: rolę tłumaczy, w propagowaniu i budowaniu pozycji polskiej literatury na świecie. Międzynarodowy sukces autorki „Biegunów” znaczony takimi punktami jak otrzymana w 2018 roku Nagroda Bookera, czy regularna obecność w zestawieniach najważniejszych pisarzy współczesności, nie byłaby możliwa, bez tłumaczeń. - Bez ich, wykonywanej od lat rewelacyjnej pracy nie byłoby tej nagrody. To tłumacze tacy jak Antonia Loyd-Jones i Abel Murcia są tym „pasem transmisyjnym”, przez który polska literatura wydostaje się poza geograficzne i językowe granice - mówi Paulina Małochleb.
Pierwsze efekty nagrody widać już w interentowych księgarniach. Już kilka godzin po ogłoszeniu werdyktu nie było już ani jednego egzemplarza ani „Biegunów”, ani „Ksiąg Jakubowych”, ani „Prowadź swój pług przez kości umarłych”, ani żadnego innego tytułu Tokarczuk.
Podwójny Nobel
Nie tylko Olga Tokarczuk otrzymała w tym roku Literacką Nagrodę Nobla. Wyróżnienie powędrowało również do Austriaka, Petera Handkego, za „za wpływową pracę, która wraz z językową pomysłowością zgłębiła peryferie i specyficzność ludzkiego doświadczenia”. Polskiemu czytelnikowi pisarz znany może być dzięki taki utworom jak „Podróż zimowa nad Dunaj, Sawę, Morawę i Drinę albo sprawiedliwość dla Serbii”, „Krótki list na długie pożegnanie” i „Konno przez Jezioro Bodeńskie”, a także filmowi „Niemo nad Berlinem” Wima Wendersa, opartego na tekście stworzonym wspólnie z reżyserem.
Podwójny Nobel to skutek skandalu, który dwa lata temu wybuchł w Akademii Szwedzkiej. Mąż jeden z członkiń gremium został oskarżony o molestowanie seksualne oraz ujawnianie szczegółów dotyczących nazwisk przyszłych laureatów. Po tym, jak sprawa wyszła na jaw na jeden rok zawieszono przyznawanie nagrody.
- Ten kryzys zmienił wiele w społecznym dyskursie. Pokazał, że pewnych spraw nie można zamiatać pod dywan, a czyny mają swoje konsekwencje - mówi Olga Brzezińska. - Jednak o ile skandal uderza w akademię, o tyle nie uderza w samą literaturę. Ta, o ile jest dobra, zawsze znajdzie czytelników.
Literacka Nagroda Nobla po raz piąty trafiła do autorka piszącego w języku polski. Jej ostatnią laureatką była Wisława Szymborska, która otrzymała Nobla w 1995 roku. Pozostali polscy pisarze uhonorowani Noblem to Henryk Sienkiewicz, Władysław Reymont i Czesław Miłosz.