Sieroty społeczne trafiły do DPS w Brzozowie prowadzonego przez siostry zakonne. Dla państwa te dzieci są niczyje, nie ma na nie pieniędzy
Dziesięcioro rodzeństwa, których biologiczni rodzice zostali pozbawieni praw rodzicielskich, krośnieński sąd pół roku temu oddał pod opiekę siostrom służebniczkom ze Starej Wsi. Sąd nie wskazał, która z instytucji ma tę opiekę finansować, samorządy uchylają się od tej odpowiedzialności, a siostry od miesięcy odsyłane są od urzędu do urzędu.
Głośna przed dwoma laty sprawa z Izdebek. Rodzice dziesięciorga dzieci zostali objęci prokuratorskimi zarzutami kryminalnymi, sąd pozbawił ich praw rodzicielskich, dzieci (od 3 do 15 lat) trafiały do kolejnych placówek opiekuńczych, aż w połowie czerwca ub. r., decyzją Sądu Okręgowego w Krośnie, zostały umieszczone w Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci w Brzozowie, prowadzonym przez Zgromadzenie Sióstr Służebniczek Najświętszej Marii Panny Niepokalanie Poczętej. Nie ubiegały się o tę opiekę, ale dzieci miały obowiązek przyjąć.
- Sąd zapytał nas, czy mamy dla tych dzieciaków miejsce. Odpowiedź brzmiała, że tak, stąd taka decyzja sądu
– potwierdza siostra Ewa.
Nie wskazano jednak, z budżetu jakiej instytucji ma być finansowana opieka nad nieletnimi, siostry wysyłały więc rachunki do Urzędu Gminy w Nozdrzcu, na terenie której dzieci były wcześniej zameldowane. Gmina odesłała siostry do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Brzozowie, tłumacząc, że na terenie gminy zameldowany jest opiekun prawny dzieci.
Brzozów również nie kwapił się do pokrycia kosztów, wskazując na gminę Nozdrzec. Albo miasto Sanok, jako że dzieci właśnie tam mieszkały przed sądowym przeniesieniem do Starej Wsi.
Na wniosek burmistrza Brzozowa spór między samorządami miało rozstrzygnąć Samorządowe Kolegium Odwoławcze. Nie rozstrzygnęło, ale wskazało, że to raczej Starostwo Powiatowe w Brzozowie winno pomieść ciężar utrzymania dzieci. W efekcie za pobyt dzieci w DPS wciąż nie płacił nikt. Koszty urosły do niemal 100 tys. zł, kiedy siostry zdecydowały się interweniować u Dyrektora Wydziału Polityki Społecznej Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego.
„Nie mamy możliwości 10 dzieci bez środków finansowych, a tak w tej chwili wygląda ta sytuacja” – apelowały do władz wojewódzkich.
Władza wojewódzka też – po wskazówkach SKO – odesłała je do powiatu brzozowskiego. Na monity sióstr starosta odpowiedział, iż „bezzasadne jest żądanie skierowane do Powiatu Brzozowskiego do pokrycia wydatków związanych z pobytem rodzeństwa”…
Siostry zwróciły się o pomoc do Rzecznika Praw Dziecka, ten zażądał od nich regularnych sprawozdań, ale żadnej pomocy nie udzielił.
Po 6 miesiącach znikąd ani grosza, łączny koszt opieki nad dziećmi sięgnął 300 tys. zł, co zaczęło zagrażać bezpieczeństwu finansowemu całego DPS. W akcie rozpaczy siostry poprosiły o pomoc Stowarzyszenie Europa Tradycja, to 1 lutego napisało prośbę o interwencję do premiera Mateusza Morawieckiego.
Pilotowanie sprawy przejął mec. Ludwik Skurzak.
- Problem w tym, że kwestię odpowiedzialności finansowej w takiej sytuacji regulują dwie ustawy: jest ustawa o pomocy społecznej i ustawa o pieczy zastępczej – tłumaczy zawiłości prawne. – Kłopot w tym, że ustawodawca nie określił, jak one się do siebie mają, w konsekwencji każdy z tych samorządów ma powody twierdzić, że to nie on jest właściwy do płacenia. Owszem, siostry mogą oddać sprawę do rozstrzygnięcia sądowi, ale zanim zapadnie rozstrzygnięcie, to do nich zapuka komornik.