Siła uderzenia była potężna. I mordercza
Prosta, sucha droga. Wymarzona pogoda do jazdy. W takich warunkach doszło w środę do śmiertelnego wypadku. Zginęła w nim jedna osoba.
Do tragedii doszło na obwodnicy Ośna Lubuskiego. To fragment drogi wojewódzkiej nr 134. W środę 10 lutego ok. 13.30 zderzyły się tu trzy pojazdy. W wypadku uczestniczył bus i dwa samochody osobowe: seat cordoba i sportowe, luksusowe porsche cayenne. Widok na miejscu zdarzenia był makabryczny.
Busa siła uderzenia wyrzuciła na pobocze. Cały przód dostawczego auta praktycznie przestał istnieć. Mocno rozbite było też porsche. Auto miało zmiażdżony lewy bok, w samochodzie wystrzeliły poduszki powietrzne. Seat leżał w rowie. Na drodze walała się masa połamanych części. Nawet laik mógł dostrzec, że siła uderzenia musiała być potężna. I mordercza. - Zginął kierowca busa. 39-letni kierowca porsche ze złamaniami został odwieziony do szpitala w Gorzowie - mówi Ewa Murmyło z Komendy Powiatowej Policji w Gorzowie. Ofiarą wypadku jest 40-latek. To nieprawdopodobne, ale busem nie jechał sam. Obok niego siedział pasażer, który... z wypadku wyszedł niemal bez szwanku. Niewielkie, nie wymagające dłuższej hospitalizacji obrażenia miał też 23-latek z seata.
Wczoraj, na miejscu wypadku, policjanci nie chcieli spekulować co do przyczyn wypadku. Osoby, z którymi rozmawialiśmy przyznały jednak, że mogło do niego dość w czasie manewru wyprzedzania. Kto wyprzedzał? Kto zostanie uznany winnym spowodowania tego wypadku? - To ustali policyjne dochodzenie - mówi E. Murmyło.
Wiadomo, że kierowca seata był trzeźwy. Od zmarłego kierowcy busa i rannego 39-latka z porsche pobrano krew do badań. Osoby, z którymi rozmawialiśmy na miejscu, twierdziły, że porsche należy do mieszkańca Ośna Lubuskiego. Dziwili się też, że do tragedii doszło właśnie w tym miejscu.
- To raczej spokojna droga, nie dochodzi tu do wypadków. Asfalt jest nowiutki, droga dobrze oznakowana, w miarę prosta. Ktoś musiał zrobić coś nie tak, popełnić jakiś błąd. I z tego co widzę, to chyba prędkość nie była mała - mówili nasi rozmówcy.