Na 293 autobusy przewożące uczniów, inspektorzy zatrzymali 106 dowodów rejestracyjnych, a w 44 przypadkach zakazali dalszej jazdy!
W minionym roku szkolnym w naszym regionie też było źle, ba - najgorzej w kraju, co władzom gminnym odpowiedzialnym za dowóz dzieci i młodzieży do szkół, wytknęła w raporcie Najwyższa Izba Kontroli.
Faktem jednak jest, że inspektorzy są coraz skuteczniejsi, bo jako nieliczni w kraju dysponują mobilną stacją kontroli pojazdów i współpracują (za wiedzą starostów) już z kilkunastoma okręgowymi stacjami kontroli, a zatem żadna usterka techniczna nie umknie ich uwadze. Lista tych stacji wciąż się wydłuża.
- Gminy coraz częściej same proszą nas o skontrolowanie autobusów. We wrześniu takich sygnałów było około 300 - wylicza Krzysztof Nowak z Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Bydgoszczy.
Gimbusy pod nadzorem. Nadal jest źle
To dane dotyczące tylko pierwszego miesiąca nowego roku szkolnego w województwie kujawsko-pomorskim.
- Najwięcej naszych zastrzeżeń wzbudził stan podzespołów w autobusach, odpowiedzialnych na przykład za bezpieczeństwo czynne, a zatem układów hamulcowych, kierowniczych, elementów nośnych, mających wpływ na stateczność całego pojazdu - tłumaczy Krzysztof Nowak, kierownik Wydziału Inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Bydgoszczy.
Z danych przedstawionych przez inspekcję wynika, że usterki układu hamulcowego stwierdzono w 45 przypadkach, zawieszenia w 21, kierowniczego w 19, zaś elementów nośnych w 13.
Mniej istotne kwestie związane były z naruszeniem zasad ochrony środowiska, nadmiernym zużyciem lub uszkodzeniem ogumienia, usterkami oświetlenia, brakiem aktualnych badań technicznych czy niemożnością identyfikacji pojazdu.
- Nie jest tak, że większość pojazdów przewożących dzieci to typowe gimbusy, zatem przystosowane specjalnie do tego celu. Większość to autobusy wynajmowane przez gminy od zawodowych przewoźników, na przykład PKS-ów - dodaje Krzysztof Nowak.
Jego zdaniem, około 30-procentowy odsetek zatrzymań dowodów rejestracyjnych nie jest niczym niezwykłym, bowiem tak się zdarzało jeszcze przed wrześniowymi kontrolami. Jednak takie wyniki są możliwe dzięki wykorzystaniu mobilnej stacji kontroli pojazdów (zamontowanej na samochodzie), której właścicielem jest bydgoski WITD oraz kilkunastu okręgowych stacji kontroli pojazdów, z którymi inspektorat podpisał umowy.
Naczelnik dodaje, że kontrole w żaden sposób nie utrudniają zajęć szkolnych. Inspektorzy badają stan techniczny pojazdów dopiero po rozwiezieniu uczniów.
Inspektorzy widzą, że władzom gminnym i szkołom coraz bardziej zależy na bezpieczeństwie, o czym świadczy około 300 sygnałów (tylko we wrześniu) od tych właśnie podmiotów do inspekcji z prośbami o skontrolowanie autobusów.
- Dane przedstawione przez inspekcję niepokoją, bo bezpieczeństwo przewozu uczniów, a nawet ogólnie pasażerów, powinny być priorytetem każdego przewoźnika - uważa Marek Staszczyk, sekretarz Kujawsko-Pomorskiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. - Tą kwestią zajmiemy się podczas najbliższego posiedzenia rady 4 listopada. Nie może być tak, że o tym, czym przewozi się dzieci i młodzież, decydują wyłącznie pieniądze, czyli wybór przez gminę najtańszej oferty. W ten sposób pieniądz wypiera światłą ideę.