Skarżą się na belfrów do kuratora [ważne dokumenty]
Skarżą się na zachowanie nauczycieli, pracę szkoły, łamanie praw ucznia. Rodzice w regionie częściej zgłaszają się do kuratora oświaty.
- Na ostatnim zebraniu wypłynął temat skarg na nauczycieli. Wychowawczyni przypomniała, że jeśli mamy jakiś problem, najpierw powinniśmy zwrócić się do niej, a dopiero potem zgłosić się do dyrektora szkoły - opowiada pani Joanna, mama 12-letniej Julki. - Tłumaczyła, że w szkole jest pedagog i ona chętnie poprosi go o pomoc, jeśli będzie taka potrzeba. Jednak moim zdaniem, poskarżenie się na jednego nauczyciela do drugiego nie ma większego sensu. Przeważnie trzymają nawzajem swoją stronę. Uważam, że najlepszym wyjściem jest zgłoszenie się do kogoś z zewnątrz.
Z tego założenia wychodzi coraz więcej rodziców, którzy szukają pomocy w kuratorium oświaty. W roku 2014 do kuratorium w Bydgoszczy wpłynęło 57 skarg. Za zasadne uznano 10. Bezzasadnych było, według kuratorium, 31. Były też takie, które przekazano do innych instytucji. Zdarzył się również anonim. Dla porównania - w ubiegłym roku skarg było w sumie 56, ale za zasadne uznano 18. Żadna ze skarg nie została złożona anonimowo.
- Skargi najczęściej dotyczyły działań nauczycieli, organizacji pracy placówki, bezpieczeństwa uczniów, nadzoru pedagogicznego sprawowanego przez dyrektora szkoły, łamania praw ucznia - wymienia Tadeusz Dąbrowski, dyrektor Wydziału Nadzoru Pedagogicznego Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy. Do kuratorium zgłaszali się nie tylko rodzice, ale również uczniowie i nauczyciele.
- Uwagi dotyczyły przede wszystkim postawy etycznej nauczycieli, oceniania uczniów, niewłaściwej interpretacji przepisów i przestrzegania zasad bezpieczeństwa - informuje Tadeusz Dąbrowski.
Dlaczego rodzice częściej niż kiedyś skarżą się na nauczycieli? - Bo mamy dziś bardziej materialistyczne nastawienie do życia - mówi dr Magdalena Zubiel-Kasprowicz, prodziekan Wydziału Finansów i Zarządzania Wyższej Szkoły Bankowej w Bydgoszczy oraz wykładowca Katedry Nauk Społecznych. - Uważamy, że proces edukacyjny jest usługą, którą możemy zareklamować. Oddajemy dziecko do szkoły i oczekujemy, że odbierzemy je „przycięte” na odpowiedni wymiar. Jeśli tak się nie dzieje, pojawiają się pretensje do szkoły.
Jak podkreśla Magdalena Zubiel-Kasprowicz, część rodziców bardzo się angażuje w edukację dziecko. - Taki rodzic weryfikuje, sprawdza to, co było w szkole, jest w kontakcie z nauczycielami. Często jednak towarzyszy temu traktowanie ocen jako miernika rozwoju dziecka. Czasem nawet czwórka wydaje się zbyt niską oceną. Rodzic jest więc rozczarowany, a wyrzuty kieruje do dziecka i do nauczycieli. Tymczasem, aby osiągnąć dobre efekty w edukacji, ręka w rękę powinien on pracować z nauczycielem. Jeśli pojawi się problem, trzeba go przedyskutować, a nie zarzucać się pretensjami.
Ale nie zawsze „wina” leży po stronie rodzica. - Zawód nauczyciela stracił swoją dawną rangę - mówi dr Magdalena Zubiel-Kasprowicz. - Zdarza się, że trafiają do niego osoby, którym nie powiodła się kariera naukowa albo nie miały innego pomysłu na życie. Tymczasem to powołanie powinno być tym czynnikiem, który warunkuje wykonywanie zawodu nauczyciela. Potrzebna jest też zmiana sposobu kształcenia pedagogów. Zmienia się świat, mamy inne dzieci i młodzież, toteż musi się też zmienić nauczyciel.