Skazańców ściął kat lub wisieli na szubienicy...
Szkielety skazańców ściętych przez kata odkryli archeolodzy prowadzący wykopaliska przy raciborskim rynku obok kościoła św. Jakuba. W niedalekiej przyszłości ma tu powstać obiekt handlowo-usługowy. Zanim jednak przyjdą tu robotnicy, trzeba wyjaśnić mroczne zagadki z przeszłości.
- Mamy dwa takie pochówki, gdzie głowy znajdowały się osobno i były złożone koło lewego ramienia. Wszystko wskazuje na to, że byli to skazańcy ścięci przez kata - mówi nam Romuald Turakiewicz, archeolog z raciborskiego muzeum.
- Jeden pochówek był bez trumny, a drugi znajdował się w trumnie i wewnątrz niej głowa była tak specyficznie ułożona. Widocznie, tak to specjalnie pochowano - dodaje Turakiewicz. Przypuszcza, że szkielety skazańców pochodzą ze średniowiecza. - Czasem udaje się to nawet dobrze sprecyzować. Póki co, nie wyjęliśmy pochówków i jest szansa, że jeszcze coś znajdziemy. Czasem znajdują się w takich grobach jakieś przedmioty - na przykład fragmenty ceramiki, które datują znalezisko - mówi Turakiewicz. - W jednym grobie znaleźliśmy żelazną sprzączkę. Jest mocno skorodowana, ale po oczyszczeniu i konserwacji może ona nam przybliżyć datację tego grobu. Stawiam jednak na średniowiecze - mówi archeolog.
W średniowieczu zawód kata był niczym nadzwyczajnym. W Raciborzu zawód ten przekazywano sobie z pokolenia na pokolenia. Z ojca na syna. Jednak, czy pochówki, które odkryli teraz raciborscy archeolodzy, to faktycznie pochówki skazańców? Czy nieszczęśnikom ścięto głowy może okazać się podczas badań antropologicznych. - Bo wówczas kręgi szyjne byłyby zniszczone. Ale temu trzeba się bardzo dokładnie przyjrzeć. Mogą to być też pochówki wisielców, którzy wisieli na szubienicy. A w tamtych czasach - gdy wieszano nie ściągano tych ciał szybko. One wisiały ku przestrodze czasami tygodniami całymi. Ciało się niszczyło i odrywało. Może być taka sytuacja - że to powieszeni - zastanawia się Turakiewicz.
Mrocznych tajemnic, które setki lat skrywała raciborska ziemia jest więcej. Przy kościele św. Jakuba, obok raciborskiego rynku archeolodzy odkryli też masowy grób. - Od razu wiedzieliśmy, że on nie wygląda normalnie - bo kości były tam nieregularnie ułożone. I się okazało, że tam jest kilkadziesiąt kości długich - kończyn. To grób może nawet kilkunastu osób - mówi Romuald Turakiewicz. Dodaje, że masowy grób mógł powstać w średniowieczu, ale bardziej prawdopodobne jest, że to są kości, które zostały pozbierane podczas likwidacji części znajdującego się tu dawniej cmentarza. - Być może podczas budowy którejś z kamienic - XIX lub XX-wiecznych robotnicy prowadząc prace budowlane te kości pozbierali i zakopali w jednym miejscu. Być może. To jest do wyjaśnienia - mówi Turakiewicz. Nie wyklucza jednak wieków średnich.
- Wówczas masowe groby też zdarzały się bardzo często - bo były ofiary pożarów, epidemii i różnych nagłych wydarzeń. Jak tych zmarłych było wielu, nie było czasu i możliwości, żeby regularne pochówki robić. Często się zdarzało, że w miastach w jednym dole ich chowano - mówi archeolog.
Przy okazji prac odkryto też stare mury, na pewno starsze niż XIX-wieczne. - Pochodzą być może z XVII albo XVIII wieku. Mamy też jeden bardzo ciekawy mur arkadowy. Jest zbudowany tylko i wyłącznie z cegieł średniowiecznych. Na razie widzimy ślady po 4 arkadach - mówi Turakiewicz. Dodaje, że podobnej konstrukcji mur odkopany został podczas przebudowy rynku w 1998 roku. Taki mur otaczał dawniej posesję kościoła i klasztoru dominikanów (w rynku jest zaznaczone miejsce jak przebiegał). - Część dzisiejszego rynku była terenem należącym do klasztoru i kościoła i była oddzielona takim arkadowym murem.
Archeolodzy z muzeum spodziewają się odkryć trochę zabudowy drewnianej. - Z okresu średniowiecza mogą być ślady po jakiś domach albo obiektach gospodarczych - może jakieś studnie, piwnice. Byłoby to dobre, bo drewno jesteśmy w stanie datować nawet co do roku. Takie obiekty dla archeologa są cenne, bo można zrobić badania dendrologiczne i ustalić np. datę powstania jakiegoś budynku. Prace potrwają do połowy czerwca.