Skleja czołgi w wersji mini
Jacek Wesołowski z Inowrocławia co prawda nie jest chirurgiem, ale posługiwanie się skalpelem ma dobrze opanowane. Kiedy skleja modele czołgów i figurki żołnierzy, najpierw musi je wyciąć. Skalpel jest więc niezbędny, bo niektóre elementy mają zaledwie... jeden milimetr.
Pasją inowrocławianina jest modelarstwo redukcyjne. Jacka Wesołowskiego najbardziej interesuje okres II wojny światowej, szczególnie walki w Normandii i Powstanie Warszawskie.
Na sklejenie pierwszego modelu, w wieku 15 lat, namówił go kolega. Na początku zajmował się samolotami, z czasem jego zainteresowanie przeszło na czołgi. Ma w swojej kolekcji m.in. niemieckie panthery, tygrysy, nie brakuje amerykańskich shermanów i radzieckich KV. Zajmuje się także kompozycją dioram.
Największe wrażenie w jego kolekcji robią dwie - pierwsza to scena ze słynnego filmu „Furia”, druga przedstawia scenę z Powstania Warszawskiego. Ta druga to najważniejsza diorama w kolekcji. Powstała w cztery miesiące. Przyniosła modelarzowi wiele nagród i wyróżnień, m.in. I miejsce na II Otwartym Konkursie i Wystawie Modeli Redukcyjnych w Olsztynie, XIII Ogólnopolskim Konkursie Modeli w Zgierzu.
Od tematyki wojskowej Jacek Wesołowski odstępstwo zrobił dwa razy. Wykonał bowiem bardzo dokładną makietę Zakładu Karnego w Inowrocławiu - gdzie pracował w ochronie - oraz makietę tężni w inowrocławskich Solankach.
Jedna i druga została wykonana na specjalne zamówienie. Zakład robił czternaście miesięcy, tężnie dwa i pół.
Kolejne wyzwanie? Do bogatej kolekcji modelarza dołączy wkrótce wyjątkowy model. Kiedy Jacek Wesołowski odchodził na emeryturę, koledzy z pracy podarowali mu pięknego tygrysa.
Prezent w postaci czołgu leży na razie w kartonie. Kiedy poskleja i pomaluje wszystkie elementy, stanie się właścicielem egzemplarza w skali 1:16!