Sklep w sobotę. Niedziela w domu
Praca w niedziele i święta, a także w Wigilię Bożego Narodzenia i Wielką Sobotę może być zakazana.
- Takich zmian od lat domagają się zatrudnieni w handlu, ponieważ czują się wykorzystywani i pokrzywdzeni - twierdzi Jan Dopierała, sekretarz Sekcji Krajowej NSZZ Solidarność Pracowników Handlu. - Branża ma ponad milion zatrudnionych i jeśli doliczyć do tego ich rodziny, załóżmy - trzyosobowe, problem dotyczy przeszło trzech milionów Polaków, którzy nie mogą spędzać niedziel z najbliższymi. Nie znam ani jednego pracownika dużego sklepu będącego przeciwnikiem zakazu handlu w takie dni.
Solidarność zaprezentowała swój projekt ustawy o wolnej niedzieli. Wynika z niego, że praca tego dnia powinna być zabroniona. Z zakazu wyłączono jednak m.in. pracę w placówkach handlowych do 50 m kw., w których sprzedawcą mógłby być tylko właściciel, oraz dwie ostatnie niedziele przed Bożym Narodzeniem, ale jeżeli Wigilia przypadnie w niedzielę, ma być ona wolna. Ponadto również np. praca w ostatnią niedzielę przypadającą przed Wielkanocą i w czwartą stycznia - tzw. wyprzedażową. Związkowcy są niemal pewni, że obecny rząd poważnie pochyli się nad tym projektem.
- Ma ogromne szanse, by wejść w życie - uważa Ewa Kozanecka, posłanka PiS z Bydgoszczy.
- Nie działają na nas argumenty ekonomistów, że sklepy stracą obroty, a ludzie pracę. To samo mówili w 2007 roku, gdy wprowadzano zakaz handlu w święta. Gospodarka się nie pogrążyła, a bezrobocie nie wzrosło. Jeśli ktoś zarabia 2 tys. zł, nie ma znaczenia, czy wyda je w sześć, czy w siedem dni w tygodniu, pieniędzy mu nie przybędzie. W innych krajach, jak w Niemczech, Austrii, Francji czy na Węgrzech, sklepy są zamknięte w niedziele i handel się kręci - mówi Dopierała.
- Przypomnę związkowcom, że w 2007 roku bezrobocie, owszem, było niskie, ale nie miało to związku z wprowadzeniem zakazu. Osiągnęliśmy 6-procentowy wzrost gospodarczy, co spowodowało, że utrata miejsc pracy w handlu była niezauważalna, a ubyło ich 30-40 tysięcy - wspomina Jeremi Mordasewicz, ekonomista Konfederacji Lewiatan. - Nie możemy też równać się z bogatymi Niemcami czy Austriakami, nawet Węgrzy zgromadzili większy majątek.
Maria Andrzej Faliński, dyrektor Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji (zrzeszającej sieci handlowe), tłumaczy, że kilkanaście procent przychodów centrów handlowych jest generowanych właśnie w niedziele: - Wręcz zadziwia mnie, że ci, którzy walczą o zakaz, łatwo odrzucają twarde argumenty ekonomiczne. Część zatrudnionych na pewno zostanie bez pracy. Ucierpią dostawcy, a najbardziej ci najmniejsi. Stracą klienci, asortyment będzie uboższy i droższy. Powoływanie się na rodzinę i światopogląd jest niepoważne. Polski nie stać na taki prezent.