Skunks "Kamyk" uratowany przez Dziką Ostoję
Do ośrodka przyjechał z Kamienia Pomorskiego, dlatego nazwaliśmy go "Kamyk" - mówi Marzena Białowolska z Dzikiej Ostoi. Do fundacji trafił pierwszy skunks.
Zaniedbany, przerażony, odwodniony i głodny skunks trafił do fundacji Dzika Ostoja. Zwierzę znaleziono na działkach w Kamieniu Pomorskim.
- Ktoś odchował skunksa jak był malutki, bo jest wtedy przesłodki, zaczął rosnąć, więc postanowiono się go pozbyć - opowiada Marzena Białowolska. - Skunks rósł w złych warunkach. To widać, bo był bardzo zaniedbany. Miał ogromne pazury, które musiały mu rosnąć nawet kilka miesięcy. Wychudzony, wystraszony. Coś okropnego.
Skunksa na działka znalazła mieszkanka Kamienia Pomorskiego. Zwierzę zostało porzucone w kartonie. Przyrodnicy w pierwszej chwili byli przekonani, że kobieta pomyliła skunksa z borsukiem czy jenotem.
- Poprosiłam o zdjęcie, bo nie wierzyłam, że ktoś wyrzucił skunksa. To jak się zachowują ludzie jest naprawdę okropne. Wyrzucają boa dusiciele, różne gatunki węży, szczury, które wieszają na śmietnikach w reklamówkach, świnki morskie zawiązane w worki foliowe... - opowiada Marzena.
Zwierzę od razu otrzymało potrzebną pomoc. W fundacji obcięli mu długie, aż zawijające się paznokcie, nakarmili i zamknęli w ciepłej wolierze.
- W życiu nie widziałam takich długich pazurów! Ale on był tak wystraszony, że nawet się nie bronił przy obcinaniu - mówi Marzena.
Dzisiaj jest już z nim dużo lepiej. Sam je i nie jest już tak wystraszony jak na początku. Skunks jest gatunkiem obcym, ale nie inwazyjnym. Nie może być wypuszczony do lasu, bo jest już udomowiony. Ma usunięte gruczoły wydzielające śmierdzącą substancję.
- U nas będzie zadbany, będzie miał przycięte pazurki, a jak już będzie nowy teren fundacji, to będzie miał fajny wybieg i będzie zadowolony - dodaje Marzena.
Dzika Ostoja uratowała małe wiewiórki!