Skuteczność szczepień działa na ich niekorzyść, bo podważa ich sens
Wczoraj na konferencji w Toruniu zastanawiano się m.in. nad tym, co robić, by przekonać nieprzekonanych rodziców do szczepień.
Trzyletni chłopczyk nie został dotąd zaszczepiony, bo jego starsza siostra ma autyzm. Matka sądzi, że to po szczepieniu. Teraz ma wątpliwości, czy nie powinna syna jednak uodpornić, bo do niektórych przedszkoli inaczej nie przyjmują.
Niemowlę, które wcześniej dostało szczepionkę przeciw gruźlicy, trafia na dyżur w przychodni z powiększonymi węzłami chłonnymi. Rodzice są przerażeni. Nikt im nie powiedział, że tak może się zdarzyć. Lekarz, do którego się zgłosili, kazał im iść do onkologa.
- Przed każdym szczepieniem potrzebna jest rozmowa - podkreślał Paweł Grzesiewski z poradni konsultacyjnej szczepień Centrum Medycznego „Żelazna” w Warszawie na wczorajszej konferencji w Toruniu. - Tymczasem, w ciągu godziny do szczepienia jest sześcioro dzieci. Średnia wizyta szczepienna trwa u lekarza podstawowej opieki zdrowotnej 6-8 minut. Na rozmowę są trzy minuty. W naszej poradni wyznaczamy pół godziny. Dziecko ogląda w trakcie szczepienia bajki, ale jak go boli, to i świnka Peppa nie pomoże. Dziecko nie powinno płakać. Staramy się podawać jakieś smaczne płyny, środki na rozluźnienie mięśni. Wszystko po to, żeby nie bolało. Ogólnie spadają wskaźniki zaszczepień, ale np. odra jest nadal zagrożeniem i przychodzą rodzice, by odnowić szczepienia.
W województwie kujawsko-pomorskim w 2015 roku zanotowano 129 przypadków tzw. niepożądanych odczynów poszczepiennych, z tego 95 proc. zakwalifikowano jako łagodne. Mogą one wynikać z indywidualnej reakcji organizmu, błędu medycznego, zjawisk od szczepienia niezależnych (inna choroba). Wzrasta natomiast liczba rodziców uchylających się od szczepienia dzieci. Najczęstszą przyczyną jest uleganie ruchom antyszczepionkowym. |
Jak zaznacza dr Grzesiewski, konieczna jest zmiana podejścia do kalendarza szczepień. Już prof. Zbigniew Religa to rozumiał. Nie należy oburzać się, że ktoś nie chce szczepić swoich dzieci. Należy mu współczuć. I zastanowić się, jak do niego dotrzeć.
- Czy wiecie państwo, że gdyby nie szczepienia, to połowy osób na tej sali w ogóle by nie było, albo przyjechałaby na wózkach? - pyta dr Grzesiewski. - 25 lat zajęła walka z żółtaczką. Teraz słyszymy, po co szczepić przeciw chorobie, która prawie zniknęła? Paradoksalnie skuteczność szczepień działa na ich niekorzyść, bo podważa ich sens.
A co to są ruchy antyszczepionkowe? Jedynie 5 proc. to przeciwnicy szczepień z uwagi na światopogląd. Pozostałe to osoby przestraszone. Różne są ich motywacje. Na pierwszym miejscu dr Grzesiewski wymienia internet, na drugim filozofię eko (leki z założenia są szkodliwe, a szczepionki to też leki). Inna grupa to rodzice, którzy mają 1-2 dzieci z przewlekłą chorobą. Są też osoby, których dzieci autentycznie uległy niepożądanym odczynom poszczepiennym. Potrzebne są zmiany w systemie odszkodowań. Konieczne jest utworzenie specjalnego funduszu.
O to, co doktor Grzesiewski chce zrobić, aby fundusz powstał, zapytał go ojciec takiego dziecka. - Gwarantuję, że będę o to nadal postulował. Musi być zielone światło - usłyszał.