Skutki suszy pod kontrolą
Susze w Wielkopolsce będę występowały coraz częściej, ale można ograniczyć ich skutki. Zbieranie deszczówki i ograniczenie zabetonowanych powierzchni ma znaczenie.
Susza to w Wielkopolsce powtarzający się problem. Najbardziej odczuwają ją rolnicy, ale pośrednio, choćby przez wpływ na ceny żywności, dotyczy wszystkich.
- Suszy nie sposób uniknąć - mówiła w czasie konferencji informacyjno-konsultacyjnej Magdalena Żmuda, dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Poznaniu.
- Wielkopolska jest na nią szczególnie narażona z racji małej liczby opadów i stosunkowo wysokich temperatur. I to się nie zmieni. Jednak przez odpowiednie działania można łagodzić skutki susz
- podkreśliła.
Na szczęście w tym roku susza nam raczej nie grozi. Co prawda brak śnieżnych zim już od trzech lat sprawił, że wody jest w przyrodzie mniej, ale częściej padające deszcze ratują sytuację. Nie zmienia to jednak faktu, że potrzebne są działania kompleksowe.
- „Plan przeciwdziałania skutkom suszy w regionie wodnym Warty”, który obecnie jest konsultowany, zawiera zarówno takie działania inwestycyjne, jak odtwarzanie czy tworzenie sztucznej retencji wody, poprawianie retencji naturalnej, ale też działania edukacyjne - wyjaśnia Jerzy Grela z MGGP - firmy, która na zlecenie RZGW w Poznaniu opracowywała plan działań.
Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, dotyczy on nie tylko wsi i terenów położonych bezpośrednio nad rzekami czy innymi zbiornikami wodnymi.
- Naszym celem jest zatrzymania wody w przyrodzie - tłumaczy Jerzy Grela. - W miastach należy więc skończyć z zabetonowywaniem wielkich powierzchni, na przykład pod parkingi. Chcemy też zachęcać do zbierania deszczówki. Nawet jeśli każde gospodarstwo domowe zbierze kilka metrów sześciennych wody, w skali regionu są to poważne ilości.
Inne działania - takie jak zadrzewianie, budowa nowych zbiorników wodnych czy polityka cenowa dotycząca wody, wymagają konsultacji z mieszkańcami poszczególnych terenów.
Często głównymi zainteresowanymi są rolnicy, którym okresowy niedobór lub nadmiar wody poważnie daje się we znaki.
- Wydaje się, że większość gospodarzy pogodziła się z tym, że w Wielkopolsce raz po raz występując susza to naturalne ryzyko
- mówi Kornel Pabiszczak z Wielkopolskiej Izby Rolniczej. - Jeśli o coś mają pretensje, to o zbyt małą aktywność niektórych lokalnych spółek wodnych. Ale oczywiście wszystkie działania, które pozwalają straty związane z suszą ograniczyć, są mile widziane.
- Trzeba pamiętać, że susza i powodzie to dwie strony tego samego medalu - podkreśla Magdalena Żmuda. - Wiele działań, takich jak zwiększanie powierzchni zadrzewień czy przywracanie wcześniej regulowanym rzekom naturalnego biegu, chroni przed negatywnymi skutkami jednego i drugiego zjawiska.
KOMENTUJE MONIKA KACZYŃSKA
Naprawić to, co zepsuliśmy
Suszy nie sposób uniknąć, można tylko ograniczać jej skutki - powiedziała Magdalena Żmuda, dyrektorka Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Poznaniu. Święta to prawda. Gorzej jednak, że na częstsze występowanie susz zapracowało ładnych kilka pokoleń. Stawiając na postęp, poczuliśmy się władcami świata. Zawracanie biegu rzek i tym podobne wyczyny nie były wcale specjalnością jednej władzy. Co gorsza, mieliśmy złudzenia, że eksploatujemy naturę bezkarnie. Ale ona upomniała się o swoje prawa.
Dobra wiadomość jest taka, że, jeśli uda nam się poskromić zachłanność, spojrzeć dalej niż pięć lat naprzód, to i owo możemy jeszcze naprawić. Zbieranie deszczówki, ażurowa nawierzchnia na parkingach to drobne rzeczy, a jednak okazują się mieć znaczenie. Nieraz, by przywrócić regulowanym wcześniej rzekom naturalny bieg, wystarczy nic nie robić. Natura odpracuje straty sama, wdzięczna, że wreszcie jej nie przeszkadzamy.