W latach 20. ubiegłego stulecia była to jedna z trzech najważniejszych inwestycji publicznych w tej części Górnego Śląska, która po jego podziale przypadła Polsce. W tej hierarchii Państwowe Seminarium Nauczycielskie w Pszczynie wymieniano wówczas w jednym szeregu z gmachem Sejmu Śląskiego i archikatedry w Katowicach. Niestety, skończyło się tylko na planach.
Potrzeby były i to duże – po plebiscytowym podziale Górnego Śląska i zawieszeniu w Pszczynie biało-czerwonej flagi, warunki lokalowe działającego od 1922 roku seminarium były nikczemne. W 1925 roku ogłoszono więc konkurs na nowe seminarium, na który przysłano 22 prace.
Do realizacji wytypowano koncepcję Tadeusza Jaworskiego, tu uwaga: studenta (!) Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Jury miało jednak wątpliwości: „Sytuacja bez ważnego akcentu. Rzuty na ogół dobre, jednak dojście do internatu niewłaściwe. W seminarjum za obszerne westybule. Fasady poważne” – wyliczała w 1925 roku komisja oceniająca pracę Jaworskiego.
Ciekawe były również inne projekty. Ten najbardziej paradny z wyróżnionych w konkursie przygotował katowicki architekt Stanisław Tabeński, późniejszy autor np. słynnego Domu Oświatowego w stolicy województwa. Tabeński dostał IV nagrodę, choć komisja konkursowa odnotowała: „fasady, jak na średnią szkołę na prowincji - zbyt monumentalne”. Z drugiej jednak strony, trudno się architektowi dziwić – w pierwszych latach polskości na Górnym Śląsku wytyczne były takie, by sięgać do form klasycznych, właściwych, cokolwiek to znaczy, stylom narodowym.
Większość architektów sięgała po takie wzorce, mające oddawać polskiego ducha na odzyskanym Śląsku. Wyjątkiem była jedynie praca Wojciecha Sobonia i Eustachego Chmielewskiego (to on zaprojektował w Katowicach Dom profesorów Śląskich Technicznych Zakładów Naukowych) - jako jedyna wyróżniała się prostą, modernistyczną formą. Najwyraźniej było jeszcze na nią za wcześnie, bo ta koncepcja przepadła w konkursie.
O wadze pszczyńskiej inwestycji może świadczyć fakt, że jednym z uczestników konkursu był krakowski mistrz Adolf Szyszko-Bohusz. Zaplanował on potężny kompleks budynków z okrągłym dziedzińcem w samym jego sercu. Koncepcja, choć oryginalna, została uhonorowana „tylko” trzecią nagrodą – uznano ją za bardzo interesującą, jednak szalenie kosztowną.
Wiadomo, że według jego planu, budynek w Pszczynie miał być parterowy, harmonijnie wkomponowany w kwadrat. Do kompleksu przylegały dwa mniejsze gmachy – internatu i domu profesorów. Co na to jury? „Ujęcie całości bezsprzecznie najoryginalniejsze, pełne artystycznych pomysłów. Niestety plan głównego budynku kosztowny, za obszerny”. I najlepsze: „Plan wkracza w granice nierealne. Nadto sale i korytarze aż do 6 m wysokie”. Przypomina się cytat z „Incepcji”: „Jak śnić, to z rozmachem”.
Budowa pszczyńskiego seminarium miała ruszyć w drugiej połowie lat 20., ale i tak (mimo wyboru tańszego projektu) zabrakło na nią pieniędzy. Szkoda, bo dziś budynek ten byłby zapewne jednym z najważniejszych świadectw bytności II RP w tej części podzielonego wówczas Górnego Śląska.