Śląskie drogi są najbardziej zatłoczone. W razie czego bramki na A4 pójdą w górę [ANALIZA, ZDJĘCIA]
Natężenie ruchu na drogach w naszym województwie jest największe w Polsce. Tak było już 5 lat temu, a ruch stale rośnie. Pytanie tylko do jakich rozmiarów. Najbardziej aktualne pomiary dopiero trwają.
- W ciągu kilku dni gotowa ma być procedura umożliwiająca zarządcom autostrady A4 otwieranie bramek w razie wystąpienia sytuacji zagrożenia – taką zapowiedź złożyła w poniedziałek w Katowicach Maria Wasiak, szefowa resortu infrastruktury i rozwoju.
Jak zaznaczyła nie jest to rozwiązanie przeznaczone wyłącznie na wypadek pojawienia się dużych korków. Decyzja o ewentualnym skorzystaniu z takiego mechanizmu za każdym razem należeć będzie do zarządcy konkretnego odcinka, przy czym w praktyce na razie chodzi wyłącznie o Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad zarządzającą m.in. odcinkiem z Gliwic do Wrocławia.
W przypadku odcinków koncesyjnych (Katowice – Kraków) rozmowy z prywatnym operatorem ciągle się toczą. Wiadomo, że w razie, gdyby Stalexport Autostrada Małopolska podniósł szlabany na bramkach, to na rekompensaty ze skarbu państwa nie ma co liczyć.
- Umowa koncesyjna w tym przypadku nie przewiduje takiej możliwości – podkreśliła minister Wasiak.
Ten mechanizm jest o tyle istotny, że nie trzeba być specjalistą aby zauważyć rosnące natężenie ruchu na drogach. W Śląskiem jest ono największe w całym kraju. Problem tylko w tym, że nie wiadomo tak naprawdę jak duże...
Ostatnie dane są z 2010 roku: Śląsk najbardziej zatłoczony
W tej chwili najbardziej miarodajne, dokładne i odnoszące się do największej liczby dróg dane dotyczące natężenia ruchu pochodzą z 2010 roku. To na nich opierają się wszystkie wydane później przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad prognozy czy szacunki. Czemu 2010? Wtedy GDDKiA przeprowadziła ostatni Generalny Pomiar Ruchu. To kompleksowe badanie wykonywane w całym kraju na autostradach, drogach ekspresowych, krajowych, a nawet wojewódzkich (w tym ostatnim przypadku tylko w miejscowościach nie będących miastami na prawach powiatu).
W ciągu roku GPR podczas kilku wybranych dni bada natężenie na wybranych punktach. Zarówno w ciągu dnia, jak i nocą oraz przez całą dobę. W 2010 roku GDDKiA prowadziła pomiary w 1793 punktach co pozwoliło na zbadanie ruchu na sieci dróg liczącej ponad 17 tys. km. Wyniki są dokładne, przeanalizowane pod wieloma kątami, ale mają jeden mankament – są sprzed 5 lat, a więc z czasu, gdy nie było np. niektórych odcinków autostrady A1. Stąd też późniejsze prognozy natężenia ruchu mogą być niemiarodajne.
Na najaktualniejsze dane przyjdzie nam niestety jeszcze poczekać. W tym roku trwa kolejny Generalny Pomiar Ruchu (jest przeprowadzany co 5 lat). Tym razem punktów pomiarowych będzie blisko 2 tysiące. Zanim jednak poznamy wyniki pomiarów musimy opierać się na danych z 2010 roku i sporządzonych na ich podstawie prognozach.
Już w 2010 roku najbardziej obciążonym drogowo województwem było śląskie. Średni dobowy ruch pojazdów na drogach krajowych przekraczał u nas 18 tysięcy. W drugim z kolei, małopolskim, wynosił już niespełna 13 tys. pojazdów na dobę, a średnia w skali kraju wyniosła niespełna 10 tys. pojazdów na dobę. Ogromną popularnością w Śląskiem cieszyła się autostrada A4. Natężenie ruchu wahało się na jej aglomeracyjnym odcinku od ponad 30 tys. pojazdów na dobę w powiecie gliwickim, przez ponad 54 tys. na odcinku od Sośnicy do Chorzowa, po ponad 75 tys. w samych Katowicach. Druga z autostrad, A1, była znacznie mniej uczęszczana, ale przypomnijmy raz jeszcze, że nie było wówczas odcinka z Pyrzowic do Czech i największego na południu węzła autostradowego, a jedynie krótki fragment z Gliwic do Bełku. Ruch wahał się tu od 8 do ponad 11 tys. pojazdów na dobę.
Największe natężenie ruchu odnotowano jednak nie na A4, ale na S86. Jej odcinek między Sosnowcem a Katowicami przemierzało w 2010 roku średnio 104 339 pojazdów na dobę. Odcinek z Czeladzi do Sosnowca (już jako DK86) – o połowę mniej.
Co zaś tyczy się innych popularnych dróg w województwie, to na DK1 i S1 od Częstochowy po granicę z Czechami, średni dobowy ruch pojazdów wahał się od 11 do 45 tys. Największy był na odcinku Siewierz-Wojkowice, wysoki również na trasie Częstochowa-Poczesna (43 tys.), Dąbrowa Górnicza-Tychy (ok. 40 tys.) oraz w Pszczynie (niespełna 40 tys.). DK81 od Mikołowa do Skoczowa przejeżdżało od 14 do 36 tys. pojazdów na dobę, DK78 z Rybnika do Tarnowskich Gór w porywach do 15 tys., a DK44 z Gliwic do Tychów od 15 do 35 tys.
Gdzieś wzrośnie, gdzieś zmaleje
Tyle jeśli idzie o dane z 2010 roku. W tym miesiącu GDDKiA wydała dokument „Prognoza Oddziaływania na Środowisko dla Projektu Programu Budowy Dróg Krajowych na lata 2014 – 2023”, a w nim prognozowany ruch na polskich drogach w 2030 roku. Na ile te prognozy są miarodajne? Trudno powiedzieć, bo opierają się właśnie na danych z GPR2010. W dokumencie możemy wyczytać m.in., że średni dobowy ruch pojazdów na autostradzie A1 (od Pyrzowic do Gorzyczek) miałby w 2030 roku wahać się od niespełna 20 (Żory-Gorzyczki) do 45 tys. (Sośnica-Żory). Na A4 z kolei miałby za 15 lat wzrosnąć do ponad 56 tys. na odcinku Kleszczów-Sośnica do ponad 76 tys. pomiędzy Murckowską a Mysłowicami.
Na niektórych drogach prognozy GDDKiA nie zapowiadają natomiast wzrostu, a wręcz nawet spadek natężenia ruchu. Widać do na przykładzie DK1/S1, gdzie na odcinku Kosztowy-Tychy w 2010 roku ruch wynosił blisko 21 tys. pojazdów, a prognozy na 2030 mówią o 14 tys. Dokument zakłada bowiem, że uda się wybudować zaplanowane odcinki autostrad i dróg ekspresowych, a wśród nich m.in. A1 od Częstochowy do Pyrzowic, rozbudować S1 czy S69.
Analizy GDDKiA nie uwzględniają kluczowej dla aglomeracji DTŚ, gdyż jest droga wojewódzka w miastach na prawach powiatu. W najbardziej newralgicznym punkcie, katowickim tunelu, dziennie odnotowuje się ok. 85 tys. pojazdów.
Współpraca: Michał Wroński