Śląskie wraca do gry o wielkie imprezy. Mamy stadion i halę
Otwarcie Stadionu Śląskiego i zakończenie budowy Hali Gliwice to powrót regionu do gry o największe wydarzenia muzyczne i sportowe. Oba obiekty robią wrażenie, oba to jednak wielkie wyzwanie dla ich zarządców. Czy stadion i halę uda się zapełnić?
W tym roku zakończą się dwie ważne dla regionu inwestycje. Najważniejsze od czasu rozpoczęcia przebudowy w stolicy aglomeracji dawnego terenu po kopalni Katowice w strefę kultury. Za tydzień, 1 października, otwarty zostanie Stadion Śląski, nieco ponad miesiąc później zakończy się budowa Hali Gliwice. Przebudowa i modernizacja „Kotła Czarownic” trwała osiem lat i kosztowała około 700 mln zł. Gliwicka hala w budowie pozostaje już pięć lat, natomiast koszt jej budowy, potem wyposażenia, zamknie się w kwocie około 400 mln zł. Jak ukończenie tych dwóch inwestycji wpłynie na rozwój regionu? Czy wpłynie w ogóle? I najważniejsze: czy oba obiekty uda się zapełnić imprezami i ludźmi?
Bigos w „Kotle Czarownic” gotował się 8 lat. Jakie będzie z tego danie?
Ze Stadionem Śląskim sprawa prosta nie jest. „Kocioł Czarownic” to już nie kwestia niedotrzymanych terminów, ślimaczących się prac, czy olbrzymich kosztów, a kwestia wizerunkowa dla regionu. Przebudowę realizowano pod patronatem czterech marszałków (czwarty - Wojciech Saługa - będzie stadion w końcu otwierał) i dłużej niż pierwotną budowę. Wtedy (lata 1951-56) na postawienie giganta wystarczyło pięć lat. Na ślimaczącą się modernizację konieczne było o trzy lata więcej.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień