Sławomir Peszko, piłkarz Lechii Gdańsk: Zagrać w Lidze Mistrzów. Chcę spełnić marzenie w Gdańsku
Sławomir Peszko był czołową postacią Lechii Gdańsk w tym sezonie. Zagrał też w reprezentacji Polski na udanych mistrzostwach Europy we Francji.
Kiedy Sławomir Peszko przychodził do Lechii nie brakowało głosów sceptycznych, że nic nie wniesie do zespołu, że to już odcinanie kuponów od kariery, że najlepszy okres gry ma za sobą, a ostatnio w futbolu nic wielkiego nie osiągnął. Sławek to jednak chłopak bardzo ambitny i z charakterem. Za wszelką cenę chciał udowodnić, że zasługuje na grę w reprezentacji Polski. Euro 2016 we Francji było jego marzeniem, więc trafił do zespołu biało-zielonych.
Jesień poprzedniego roku nie była dla niego udana, a do tego kompletnie nie dogadywał się z trenerem Thomasem von Heesenem. Wszystko zmieniło się w styczniu, wraz z przyjściem do Lechii trenera Piotra Nowaka. Szkoleniowiec chwalił zaangażowanie i ciężką pracę skrzydłowego na treningach. Wiosną Peszko nie miał równej formy, potrafił strzelić dwa gole, ale brakowało mu asyst. Nie zraził jednak do siebie selekcjonera Adama Nawałki, który powoływał go na mecze eliminacyjne i zabrał także na mistrzostwa Europy do Francji.
To był bardzo udany turniej dla reprezentacji. Biało-czerwoni we Francji nie przegrali meczu, a odpadli dopiero w ćwierćfinale, ulegając po rzutach karnych z Portugalią, która później sięgnęła po tytuł. W biało-czerwonych barwach zagrał na Euro 2016 w sumie około 20 minut. Pojawił się na boisku w końcówkach meczów grupowych z Irlandią Północną i Niemcami oraz pod koniec pierwszej połowy dogrywki w 1/8 finału ze Szwajcarią.
- Po samym Euro było troszeczkę niedosytu, bo byliśmy bardzo bliscy tego, by znaleźć się w półfinale mistrzostw Europy. Jednak z perspektywy czasu możemy być dumni z tego, co osiągnęliśmy na boiskach we Francji. Dla mnie to w pewnym sensie spełnienie sportowych marzeń. Choć byli z pewnością tacy, którzy nie widzieli miejsca dla Peszki w reprezentacji, to jednak poprzez codzienną ciężką pracę na treningach w klubie udowodniłem, że można z polskiej ekstraklasy przebić się do kadry. Jestem wdzięczny trenerowi Nawałce, że wierzył we mnie, także w trudnych dla mnie momentach, kiedy nie grałem regularnie w Lechii - powiedział nam Peszko.
W tym sezonie od początku rozgrywek prezentował się bardzo dobrze. W kilku meczach był najlepszym piłkarzem biało-zielonych. Pech chciał, że w najlepszym dla siebie okresie doznał kontuzji i przez miesiąc musiał pauzować. Po powrocie do zdrowia nadal jednak błyszczał. Nie dziwi, że znalazł się w gronie ośmiu piłkarzy, którzy w Canal+ kandydują do najlepszego zawodnika jesieni w Lotto Ekstraklasie. Jego dobra gra przełożyła się na liczby, bo strzelił dwa gole i zanotował pięć asyst, najwięcej w zespole, choć oczywiście ten bilans mógł być jeszcze bardziej okazały. To pokazuje jak ważnym piłkarzem dla zespołu jest Peszko, jak wiele może dać drużynie na boisku i poza nim. Bo ze swoim profesjonalizmem może być wzorem dla młodych graczy.
- Mijający rok na pewno mogę zaliczyć na plus. Za nami udana runda wiosenna poprzedniego sezonu, w której odrobiliśmy stratę do czołówki i otarliśmy się o europejskie puchary, choć niektórzy po słabej jesieni postawili na nas krzyżyk. Pod wodzą Piotra Nowaka zaczęliśmy grać efektowniej i skuteczniej, dzięki czemu po 2/3 sezonu zasadniczego jesteśmy współliderem tabeli, co z pewnością cieszy naszych kibiców. Ze swojej postawy w klubie mam prawo być zadowolony, chociaż nie ukrywam, że zawsze może być lepiej, szczególnie pod względem liczb - bramek i asyst - mówi Sławek.
- Naturalnie cieszę się również z zaufania, jakie ma do mnie trener Adam Nawałka, który powołał mnie do reprezentacji Polski na Euro 2016. Jestem dumny, że dane było mi zagrać w tym turnieju, w którym wreszcie udało nam się wyjść z grupy i dojść do ćwierćfinału. Co najważniejsze, dobrą grę z Euro przenieśliśmy także na mecze eliminacyjne do mistrzostw świata - dodaje.
To był dobry rok nie tylko dla Peszki, ale całej drużyny biało-zielonych. W 2016 roku tylko Legia zdobyła więcej punktów od gdańszczan. W tym sezonie podopieczni trenera Nowaka znajdują się na drugim miejscu w tabeli Lotto Ekstraklasy, ale mają tyle samo punktów, co prowadząca Jagiellonia Białystok. To dobry punkt do ataku na mistrzostwo Polski. Zdaniem Peszki drużyna jest już gotowa na to, aby być najlepszą w kraju.
- Pod względem sportowym i organizacyjnym mamy wszelkie predyspozycje ku temu, by wiosną sięgnąć po tytuł mistrzowski. Mamy świetnego trenera, doskonałą atmosferę w szatni, dzięki czemu każdy z chłopaków w newralgicznych momentach sezonu będzie w stanie dać z siebie jeszcze więcej. Nie brakuje nam także piłkarskiej jakości, jaką dają Milos Krasić, Sebastian Mila, Jakub Wawrzyniak czy bracia Flavio i Marco Paixao. A jeśli chodzi o mankamenty to uważam, że wiosną powinniśmy skupić się na tym, by nie tracić bramek w tak prosty sposób, jak nam się to zdarzało do tej pory - przyznaje Sławek.
Dobra gra jesienią została nagrodzona. Klub przedłużył kontrakt ze skrzydłowym do końca czerwca 2020 roku. Po skończeniu kariery miałby nadal pracować w Lechii.
- W piłkę chcę grać przynajmniej do 2020 roku, a co dalej, to tak szczegółowo się nie zastanawiałem. Nie wiem czy bym się sprawdził w sztabie szkoleniowym. Nie robię żadnych kursów trenerskich, bo chyba bardziej interesowałaby mnie rola skauta, praca z dziećmi, współpraca z akademiami. W Lechii mogę grać w piłkę do końca kariery. To realny scenariusz - mówił po podpisaniu nowego kontraktu.
Za chwilę 2017 rok. Dla Sławka to kolejne marzenia i cele do osiągnięcia na piłkarskim boisku. - Głęboko wierzę w to, że wywalczymy z Lechią mistrzostwo Polski. Tak, jak powiedziałem po podpisaniu nowego kontraktu z klubem, jeszcze nie grałem w swojej karierze w Lidze Mistrzów i bardzo liczę na to, że to marzenie uda mi się spełnić w Lechii jak najszybciej. Jeśli chodzi o reprezentację nasz cel to awans na mundial w Rosji w 2018 roku. Chciałbym tam pojechać. Byłoby to ładnym zwieńczeniem moich dziesięciu lat gry w kadrze Polski - zakończył Peszko.