Sławomir Sadowski: - Niech nasz Orzeł Biały zostanie taki, jaki jest
Rozmowa z doktorem Sławomirem Sadowskim, politologiem UKW w Bydgoszczy, o pomyśle nowego święta państwowym 14 kwietnia.
Poseł Jan Klawiter, wybrany z listy PiS, wniósł pod obrady Sejmu projekt ustawy, by 14 kwietnia ustanowić państwowe Święto Chrztu Polski. Czyżby polityka historyczna nowych władz sięgnęła wczesnego średniowiecza?
To sięgnięcie do pierwotnej daty powstania państwa polskiego, jeśli rozumieć, że włączenie się w skład państw chrześcijańskich w 966 roku otwierało drogę do możliwości przetrwania. Należy pamiętać, że ludy, które chrześcijaństwa nie przyjęły, zostały pozbawione swojej tożsamości, kultury, języka i po prostu zniknęły, jak np. Prusowie czy Jaćwingowie.
Autorzy projektu ustawy twierdzą, że dziś niszczony jest tysiącletni fundament polskości i dlatego należy pamiętać o mądrości Mieszka I. Czy stanowienie nowego święta państwowego ma sens, skoro dla młodzieży czas Solidarności 1980 roku to już odległa przeszłość?
Nie podzielałbym obaw autorów pomysłu. Zapewne będzie to kolejna okazja do takiego tradycyjnego świętowania: rano msza, potem kompania honorowa pod jakimś pomnikiem i przemówienia. Po południu znowu msza... Oczywiście można to zrobić, ale nie wydaje mi się, że byłoby to święto, które w jakiś szczególny sposób połączy Polaków. Będzie to zapewne bardziej uroczystość kościelna aniżeli państwowa i warto zadać sobie pytanie: czy rzeczywiście warto zmuszać do święta kościelnego tych, którzy nie podzielają wiary ustawodawców?
Obawiam się, że celebrowanie tak abstrakcyjnej, także z historycznego punktu widzenia, rocznicy zmobilizuje jedynie Kościół do nieustających ceremonii. Chodzi o chrzest, a nie o początek państwowości.
To może przypominać polityczno-religijny spór z 1966 roku, kiedy to ówczesne władze mówiły o początkach państwa, a Kościół - o chrzcie Polski. Bardzo możliwe, że ustanowienie Święta Chrztu Polski to pokazanie, że rocznice tysiąclecia miały tylko charakter religijny. Ma to o tyle uzasadnienie, że ówcześnie chrześcijaństwo było tożsame z utworzeniem państwa. Ale dzisiaj jest zupełnie inna sytuacja i tak natarczywe nawiązywanie do tej tradycji może nasuwać myśl o manipulowaniu treściami historycznymi.
Poseł Klawiter, kawaler Zakonu Rycerskiego Grobu Bożego w Jerozolimie, i grupa posłów PiS piszą w projekcie, że 14 kwietnia może być dniem pracy, ale też nie wykluczają, że będzie dniem wolnym. Wszystko zależy od decyzji posłów.
Dni wolnych od pracy mamy w Polsce sporo, ale jednak bogactwo narodów buduje się nie w dniach wolnych, lecz pracując. Trudno mi sobie wyobrazić generowanie kolejnych wolnych dni.
Nie ma pan wrażenia, że nowa polityka historyczna PiS w nachalny sposób ma „uformować nowego Polaka”? Tydzień bez mniejszej czy większej pompatycznej uroczystości to u nas tydzień stracony...
Nie zgadzam się z tezą, że to nachalna polityka. To jest świadome dążenie władz do oparcia polskiej państwowości na innych niż do tej pory tradycjach. Innych i - o czym się nas zapewnia - bardziej wartościowych oraz zamkniętych w tradycji narodowej. Nie wydaje mi się, że to właściwa droga kształtowania społeczeństwa we współczesnym świecie.
Nie obawia się pan, że zarówno liczba, jak i nie dosyć przekonująca wartość rocznic powoduje ich dewaluację?
Myślę, że najbardziej emocjonalnie obchodzimy święta 3 Maja i 11 Listopada, aniżeli pozostałe, nie mówiąc o nowych.
Dobra zmiana dobiera się nawet do narodowego godła. W Ministerstwie Kultury pracują nad „unowocześnieniem” symboli narodowych i dodaniem krzyża do korony orła...
Były epoki orła bez korony, z krzyżem i w koronie. Nie sądzę jednak, by heraldycy mieli prawo narzucać nam kształt godła i barw. Niech one zostaną takie, jakie są. Naszemu orłu naprawdę niczego nie brakuje.