Ślązacy karmili ją chlebem i żurem, inaczej nie mogłaby przeżyć ucieczki z marszu śmierci. Świadectwo Seweryny Szmaglewskiej
Seweryna Szmaglewska była pierwszą kobietą, która wydała książkęo obozie Auschwitz-Birkenau. Tak ważną, że jako jedyna Polka zeznawała na procesie norymberskim, a ,,Dymy nad Birkenau” włączono do aktu oskarżenia.11 lutego mija 105 rocznica urodzin pisarki, która przeżyła marsz śmierci z obozu do okolic Jastrzębia-Zdroju, a przy ucieczce z konwoju znalazła pomoc u miejscowych Ślązaków.
Seweryna Szmaglewska była pierwszą kobietą, która wydała książkęo obozie Auschwitz-Birkenau. Tak ważną, że jako jedyna Polka zeznawała na procesie norymberskim, a ,,Dymy nad Birkenau” włączono do aktu oskarżenia.11 lutego mija 105 rocznica urodzin pisarki, która przeżyła marsz śmierci z obozu do okolic Jastrzębia-Zdroju, a przy ucieczce z konwoju znalazła pomoc u miejscowych Ślązaków.
O marszu śmierci pisała: ,,Po śląskiej drodze, z chrzęstem śniegu idą tysiące nóg. Na północy wybuchają rakiety, powietrze drga światłami, słychać detonacje. To odchodząca wojna wznosi swoje ostatnie toasty. A tu cicho śpi Śląsk zatopiony w śniegach. Pachnie dymem i chlebem z przydrożnych chat”.
Była tylko cieniem, kiedy zdecydowała się uciec. Oddała Ślązakom sprawiedliwość pisząc: ,,Ten Śląsk, który służąc w niemieckim wojsku i Volkssturmie, przyjmuje uciekiniera z obozu koncentracyjnego i serce gorące, śląskie serce ściele mu pod nogi goszcząc wszystkim, co w domu ma najlepszego, i układa na spoczynek w wyprawnej pościeli, przygotowanej na ślub najstarszej córki.”
Piękne, wiejskie dzieciństwo
Szmaglewska napisała wiele obozowych relacji, ale jest także autorką pogodnej powieści dla młodzieży ,,Czarne Stopy”. Jej życie też było pełne kontrastów, nieszczęść, ale i cudów; osierocona znalazła zastępczą matkę, przeżyła obóz, zakochała się tam w więźniu Witoldzie Wiśniewskim. Oboje rozdzieleni innymi transportami, natrafili jednak na siebie w Norymberdze i pobrali.
Urodziła się w Przygłowie w woj. łódzkim, wychowywała w niedalekich Woźnikach. Była córką Pelagii i Antoniego Szmaglewskich, ojciec pracował jako sekretarz urzędu gminnego. Kochająca się rodzina była osamotniona, bo kiedy rodzice ciężko zachorowali, nikt z krewnych nie zajął się Seweryną. Ona sama jednak wspominała: „Dzieciństwo moje było niezwykle bogate i piękne. Ojciec mój, pisarz gminny, miał swoją biblioteczkę, z której pozwalał mi czerpać swobodnie i bez kontroli.”
Młodość przyniosła jej jednak cios. Uczyła się w pierwszej klasie Seminarium Nauczycielskim w Piotrkowie, kiedy zmarła jej matka, a wkrótce zmarł też ojciec. 15-latka pogrążyła się w rozpaczy, wtedy pomogła jej nauczycielka Aleksandra Matusiakowa, wspólnie z mężem, też nauczycielem, zostali jej zastępczymi rodzicami. Państwo Matusiakowie mieli małą córeczkę Basię. Później Barbara, jak podawała lokalna prasa, czule wspominała siostrę: ,,Była dla mnie bardzo opiekuńcza, serdeczna i zawsze taka ciepła. Ceniła nasz dom, szanowała rodziców, miała świadomość, że z domu wynosi się kapitał na przyszłość.”
Seweryna studiowała pedagogikę i psychologię na Wolnej Wszechnicy Polskiej w Warszawie, potem na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po wybuchu wojny wróciła do Piotrkowa, zaczęła pracować jako pielęgniarka, ale brała też udział w tajnym nauczaniu. Zorganizowała konspiracyjną sieć biblioteczną, kierowała kursem dla młodzieży ze szkoły handlowej. Nie wiadomo, czy ktoś na nią doniósł, ale w lipcu 1942 roku gestapo zgarnęło Sewerynę na ulicy. Wysłano ją do obozu Auschwitz-Birkenau, dostała numer 22090.
Praca po to, żeby zabić
W obozie Seweryna Szmaglewska przetrwała 1000 dni, a każdy z nich był walką o życie. Chorowała na tyfus, owrzodzenia, prawie oślepła. Szczupła szatynka o delikatnych rysach okazała się jednak tak silna psychicznie, że dzieliła się nią z innymi więźniarkami. Opowiadała o tym ,,Gazecie Wrocławskiej” Wiesława Gołąbek, którą pisarka uwieczniła w ,,Dymach nad Birkenau”. Opisywała 16-latkę, której ,,ogolona głowa sprawia, że wielkie oczy wydają się za duże”. Seweryna musiała jej wyznać pewną tajemnicę.
Poznały się jeszcze w piotrkowskim więzieniu. Wiesia została aresztowana razem z matką, za kwaterowanie działaczy podziemia. Jej matka załamała się, popełniła samobójstwo, kiedy usłyszała od gestapowca, że córka trafi do domu publicznego. Wiesia o tym nie wiedziała, ale Szmaglewska z czasem powiedziała jej prawdę o mamie Po latach Wiesława wspominała, że Sewercia robiła jej okłady po biciu, później razem pracowały w obozie, przy kopaniu rowów i burzeniu okolicznych budynków. Mówiła: ,,Kilofy nam dali do ręki. Ta praca była po to, żeby nas zabić.”
Przed aresztowaniem Seweryna pisała opowiadania, w obozie starała się robić notatki, mapy. Ukrywała je jak mogła, miała je też przy sobie w marszu śmierci. Pewnie dlatego zaraz po powrocie do domu zabrała się do pisania, a ,,Dymy nad Birkenau” są pełne konkretów. Autorka nie wysuwa się na pierwszy plan, chodziło jej o pokazanie systemu zabijania.
Tłumaczyła: ,,Nie zamierzam powiększać niczym doniosłości faktów ani zmieniać ich ze względów propagandowych. Są rzeczy, których powiększać nie potrzeba. Przemówią niewątpliwie i inni, którzy obóz ten przeżyli. Przemówią też ci, którzy wrócą z innych obozów. Lecz większość nie wróci nigdy i nigdy nie przemówi”.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień