Śledczy ustalają, dlaczego doszło do tragicznego pożaru [mapa]
Trwa śledztwo w sprawie pożaru w Markowicach. Zginęli matka i syn. Źródłem ognia był prawdopodobnie wadliwy piecyk gazowy.
Mieszkańcy Markowic i całej gminy Strzelno są wstrząśnięci śmiercią 89-letniej kobiety i jej 68-letniego syna. Wszystko działo się tak szybko, że nikt nie był w stanie pomóc ofiarom pożaru. Kiedy ogień stał się widoczny z zewnątrz na pomoc pobiegli ludzie z sąsiadującego z domem młyna. Mieli gaśnicę, ale ognia nie udało się ugasić. Pomoc nadeszła także z sanktuarium, stąd także ludzie biegli na ratunek.
Dom, w którym doszło do tragedii stoi w pobliżu drogi krajowej. Jest jednak oddalony od jezdni. Mieszkała tu 89-letnia kobieta, bardzo często odwiedzali ją najbliżsi, staruszka nie była sama. W czasie pożaru także był w mieszkaniu kobiety jej syn. Zgłoszenie o ogniu do strażaków wpłynęło o tuż przed godziną 14.30. Na miejsce skierowano w sumie dziewięć zastępów strażaków. W akcji brali udział strażacy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Mogilnie, Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 w Inowrocławiu oraz druhowie Ochotniczych Straży Pożarnych z powiatów mogileńskiego i inowrocławskiego.
Kiedy strażacy dojechali na miejsce płonęło już wnętrze mieszkania, a świadkowie alarmowali ratowników, że w środku są dwie osoby. Po opanowaniu ognia strażacy znaleźli dwa ciała. A śledczy rozpoczęli oględziny miejsca, aby ustalić przyczyny tragedii. Strażacy wynieśli z wnętrza trzy butle gazowe. Jak informuje mł. asp. Tomasz Bartecki: - Prawdopodobną przyczyną pożaru była nieprawidłowa eksploatacja piecyka gazowego, służącego do ogrzewania. Jednak szczegółowe okoliczności będą znane dopiero po wydaniu opinii przez biegłego z zakresu pożarnictwa.
Akcja gaśnicza była utrudniona ze względu na kilkunastostopniowy mróz. Ponadto policja i strażacy musieli kierować ruchem, bo na drodze krajowej zamarzała woda wykorzystywana do gaszenia ognia. Ratownicy pracowali na miejscu ponad cztery godziny.
Na miejscu tragedii zjawił się także burmistrz Ewaryst Matczak. Budynek w którym mieszkała starsza pani był własnością prywatną. Po ugaszeniu ognia częściowej rozbiórki dokonali strażacy. Burmistrz zapewnia, że jeśli będzie trzeba gmina pomoże w zabezpieczeniu budynku.
- Zaproponowaliśmy także najbliższym pomoc psychologiczną. Rozpacz bliskich jest ogromna, to straszne przeżycie - mówi włodarz.
W budynku mieszkała tylko starsza kobieta, dlatego nikt nie został bez dachu nad głową.
Rok 2016 zaczął się w gminie Strzelno tragicznie. A przypomnijmy, że w tym minionym roku także doszło do kilku pożarów. Nie było ofiar, jednak w marcu spłonęła kamienica i kilkanaście rodzin zostało bez dachu nad głową.