Śledztwo: klawisz uderzył klawisza
Znowu skandal we włocławskim Zakładzie Karnym. Tym razem prokurator przygląda się relacjom między funkcjonariuszami.
Czy oficer Służby Więziennej nakazał swojemu podwładnemu uderzenie młodego strażnika? Włocławski prokurator jest przekonany, że wersja przedstawiona przez kaprala Bartłomieja P. jest prawdziwa. Zarzut podżegania do przestępstwa postawiono kierownikowi działu ochrony Mariuszowi Ś. To on miał wydać polecenie inspektorowi Bogdanowi M., aby ten „dał kapralowi w mordę”. Wydarzenie miało mieć miejsce w grudniu 2014 roku.
Bogdan M., mężczyzna o potężnej sylwetce, prowadził m.in. dwuletni kurs samoobrony dla młodych strażników. Wśród funkcjonariuszy mówi się, że zajęcia te przebiegały w dość bezpardonowy sposób.
Do naruszenia nietykalności kaprala miało dojść w pokoju kierownictwa.
- Trudno nazwać to pobiciem - mówi Krzysztof Kwiatkowski, zastępca prokuratora rejonowego we Włocławku.
- Zwyczajowo o pobiciu mówimy, gdy zaistnieją określone konsekwencje uderzenia. W tym przypadku tego nie było, więc czyn został zakwalifikowany jako naruszenie nietykalności.
Sprawa jest jednak o tyle szczególna, że ofiarą miał być funkcjonariusz na służbie.
Bogdan M.: - W mojej ocenie, do niczego nie doszło. Pracując ponad 20 lat w Służbie Więziennej, nie pozwoliłbym sobie na taki wybryk. Nie rozumiem, po co to zamieszanie. Moim zdaniem, pan P. to człowiek roszczeniowy i w moim przekonaniu, nie nadaje się do służby. Jestem emerytem, od dłuższego czasu poza służbą. Dwa razy byłem już przesłuchiwany w tej sprawie przez policję. Wierzę, że sprawa zakończy się niczym, bo nie ma dowodów, jest tylko słowo przeciwko słowu.
Chyba jednak nie tylko to, skoro prokurator zaryzykował przedstawienie zarzutów. Co ciekawe, wcześniej sprawę już raz umorzono - decyzją z czerwca ubiegłego roku. Prokuratura Okręgowa uznała jednak zażalenie kaprala P. za zasadne i akta wróciły do rejonu.
W przyszłym tygodniu prokurator ma „prowadzić czynności” wobec Bogdana M. Ten ostatni jest już emerytem.
Dyrektora Zakładu Karnego zapytaliśmy, czy to prawda, że krótko przed odejściem na emeryturę Bogdanowi M. podwyższono dodatek służbowy. Zasłaniając się dobrem postępowania prokuratorskiego i prawem do prywatności, dyrektor odmówił nam udzielenia informacji. Z tego samego względu dyrektor nie uznał za stosowne powiedzieć nam o awansie Mariusza Ś., do którego - według naszych informacji - doszło w listopadzie ub. roku, gdy toczyła się sprawa w prokuraturze.