W ekstraklasie kobiet dobiega końca faza zasadnicza. Akademiczki wysoko przegrały we Wrocławiu, w sobotę czeka je mecz w Toruniu.
Przed meczem Beata Jaworska zapowiadała, że nasze chcą powalczyć, ale we wtorkowy wieczór gorzowianki szybko zostały sprowadzone na ziemię. Już w pierwszej kwarcie kandydatki do mistrzostwa Polski pokazały wielką klasę, wygrywając ją aż 14 punktami. Połowę dorobku (10 pkt.) zdobyła nasza była zawodniczka Sharnee Zoll. Wysokie prowadzenie pozwoliło trenerowi Ślęzy Algirdasowi Paulauskasowi trzymać Amerykankę na ławce rezerwowych w drugiej części spotkania. Mimo to przewaga gospodyń stale rosła, bo świetnie spisywała się zwłaszcza Katarzyna Krężel, która rzadko myliła się w ataku. Ostatecznie wrocławianki wygrały aż 31 „oczkami”.
- Zwycięstwo gospodyń nie było zagrożone. Grały bardzo dobrze, szybko, zdecydowanie. Wszystkie atuty były po stronie Ślęzy. Niestety, to nie jest nasz poziom, w końcu podobny wynik i gra były też w pierwszym meczu w Gorzowie - stwierdził Dariusz Maciejewski, szkoleniowiec KSSSE_AZS PWSZ.
Pozytywy? - Takim na pewno jest postawa Darii Stelmach, która grała odważnie, nie waliła głową w mur. Kiedy była pozycja, oddawała rzut. To mi się podoba, a jak dobrą decyzję podejmuje młoda zawodniczka, to cieszę się jeszcze bardziej - dodał nasz trener, który podkreślił, że jego zespół skupia się na drugim etapie rozgrywek.
- Musimy koncentrować się na najważniejszych meczach, które wkrótce nas czekają. Obyśmy przystąpili do nich mocniejsi psychicznie, bo dzisiaj widziałem po dziewczynach, że ochota do gry szybko wywietrzała im z głów.
O naszych błędach otwarcie mówiła D. Stelmach. - Byłyśmy nastawione na bardzo trudny mecz. Rywalki walczyły o każdy kawałek parkietu, my natomiast prezentowałyśmy się słabo w obronie, co skutkowało łatwą stratą punktów z kontrataku. W ataku nie było skuteczności. Mimo porażki trzeba myśleć pozytywnie o najbliższych meczach - powiedziała koszykarka KSSSE_AZS_PWSZ.
W podobnym duchu wypowiadał się trener Ślęzy. - Mecz bez historii. Nasza drużyna jest bardziej doświadczona, wykonała swoją pracę. Cieszy mnie skuteczność, ale tyle piłek, co gorzowianki zebrały pod naszym koszem, to starczy na trzy kolejki. Miały dużą wolę walki, bo piłki na tablicach same im przecież nie wpadały do rąk - podsumował Litwin.