Podróżniczka nizinnego (tak, tak, jest jeszcze górski) coraz trudniej spotkać w Polsce. Przylatuje do nas w kwietniu z Afryki, a odlatuje w sierpniu i wrześniu.
Najchętniej wybiera nadbrzeżne zarośla, zakrzewione, podmokłe łąki, skraje lasów i parki. Najczęściej widuje się go w gąszczu trzcinowisk w dolinach dużych rzek: Biebrzy, Narwi, Bugu, Noteci, Warty, dolnej Odry, oraz na Lubelszczyźnie, także nad niektórymi jeziorami Warmii i Mazur. W przeciwieństwie do słowika rdzawego czy szarego, starannie unika miast.
Jak twierdzą zapaleni ornitolodzy warto poszukać go i obserwować. Dlaczego? Ponieważ jest naprawdę piękny. Zacytujmy tutaj opis podróżniczka zamieszczony na portalu ekologia.pl: „Sterówki są ubarwione dość nietypowo, bowiem końcówki są czarne (około ¼ długości pióra), natomiast pozostała, zdecydowanie większa część mieni się rdzawopomarańczową barwą. W połączeniu z jaskrawoniebieskim podgardlem wygląda to naprawdę pięknie”. Do tego dodać trzeba, że podróżniczek także koncertuje (choć jego trele bardziej przypominają głos rudzika, niż innych słowików).
Podróżniczek jest nieco mniejszy od innych słowików występujących w Polsce, wielkością zbliżony jest raczej do wróbla domowego. Jego skrzydła mają rozpiętość do 23 centymetrów, a ciało osiąga długość 14-15 cm. Gniazda buduje na ziemi z butwiejących liści, suchych gałązek i traw oraz mchu, wysłane trawą. Składa od 5 do 7 gęsto nakrapianych jaj o oliwkowej barwie. Pisklaki opuszczają gniazdo po 13 dniach, ale jeszcze przez dwa tygodnie znajdują się pod rodzicielską ochroną.
Podróżniczek żywi się przede wszystkim owadami (i nimi karmi swoje młode), choć jesienią swoją dietę uzupełnia jagodami.
W Polsce jest objęty ścisłą ochroną gatunkową. Niestety, zagrożony jest utratą siedlisk lęgowych w wyniku osuszania terenów podmokłych i regulacji rzek.