Słowne potyczki radnego i burmistrza Żar
Radny miejski, Zbigniew Czarny miał zachowywać się skandalicznie podczas tegorocznych obchodów Dni Lubska. Co o całej sytuacji myśli sam radny, a co burmistrz? Jak było naprawdę?
Tegoroczne Dni Lubska nie należały do spokojnych dla radnych i włodarza miasta. Do incydentu z udziałem burmistrza i wiceprzewodniczącego rady, Zbigniewa Czarnego doszło w jednym z namiotów dla gości specjalnych Ośrodka Sportu i Rekreacji w Lubsku. Na spotkaniu byli obecni urzędnicy, radni i goście zza granicy. Podobno radny miał używać wulgaryzmów i wieszać się na szyi Lecha Jurkowskiego.
- Kto mnie zna ten wie, że nie darzymy się ogromną sympatią z burmistrzem. Dlaczego więc miałbym się wieszać na jego szyi? - pyta zdziwiony Zbigniew Czarny.
Przepychanki słowne i dokuczanie innym
Podczas imprezy Z.Czarny miał dokuczać innym, w tym kobietom wobec których niestosownie się zachowywał. Te słowa powtarza sam radny, który twierdzi, że oprócz wymiany zdać pomiędzy nim a L.Jurkowskim nic takiego nie miało miejsca.
- Od wielu lat prowadzę szkołę nauki jazdy, a także mam żonę, która nigdy nie skarżyła się, żebym się źle zachowywał. Jeżeli prowadzę biznes muszę żyć dobrze z ludźmi. To, że ściąłem się z burmistrzem to inna sprawa, ale jakieś dopowiadanie, że źle się zachowywałem w stosunku do kobiet, to kompletna bzdura - wyjaśnia Z. Czarny.
Całe zajście komentuje L.Jurkowski, który potwierdza, że pewne sytuacje podczas dni Lubska miały miejsce.
- Zbyszka Czarnego znam od bardzo dawna prywatnie, ponieważ kiedyś mieszkaliśmy obok siebie i razem studiowaliśmy. Wcześniej podobne incydenty też miały miejsce i wówczas podjąłem decyzję, że radny nie będzie zapraszany na takie masowe imprezy. Niestety, za Z.Czarnym wstawił się przewodniczący rady miasta i powiedział, że to niemozliwe, ponieważ to jest radny i ma prawo wstępu na takie wydarzenia. Ostatecznie wszyscy dostali zaproszenia na dni miasta. Podczas tegorocznych obchodów w pewnym momencie stwierdziłem, że cała sytuacja wymyka się spod kontroli i postanowiłem zawołać ochronę - informuje L.Jurkowski. - To z mojej woli ochroniarze wyprowadzili radnego z miejsca, gdzie byłem z przedstawicielami z Niemiec, Francji, Ukrainy - dodaje włodarz.
W rozmowie z radnym Czarnym dowiadujemy się, że podczas imprezy w namiocie doszło jedynie do ostrej wymiany słów, ponieważ panowie nie darzą się sympatią.
- To była taka zwykła nasiadówka, wszyscy zachowywali się normalnie. Jako instruktor nauki jazdy nie mogę sobie pozwolić na to, żeby nadużywać alkoholu, bo co by o mnie powiedzieli kursanci? Takie imprezy rządzą się swoimi prawami, normalnie się bawiliśmy przy stole. To, że ochrona mnie wyprowadziła to prawda, ale tylko dlatego, że kłóciłem się z burmistrzem - opowiada Z.Czarny.
Kto ma rację w tym dziwnym sporze?
Obaj panowie przyznają, że doszło do konfrontacji słownej. Radny w rozmowie z nami podkreślał, że nie zamierzał nie reagować, dlatego ten incydent tak się potoczył. - Półtora roku temu moje drogi z burmistrzem się rozeszły, ponieważ wstąpiłem do innego klubu. Znamy się od lat, razem zaczynaliśmy, ale z biegiem czasu dużo się zmieniło. Kłóciliśmy się, ochrona mnie wyprowadziła, bo nie miałem indenytfikatora i tyle, sprawa się zakończyła - kwituje Z.Czarny