Biała suknia, elegancki garnitur, uroczysta przysięga i łzy wzruszenia. Mniej więcej tak w skrócie większość z nas wyobraża sobie ten najpiękniejszy dzień w życiu – ślub. Często jednak nasze wyobrażenia ograniczają się jedynie do tej romantycznej chwili, a przecież słowa: „...oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci” to dopiero początek. Początek nie tylko radosnych chwil, ale również ciężkiej pracy zwanej poświęceniem, kompromisem i odpowiedzialnością. Okazuje się, że nie wszyscy sobie z tym radzą i wybierają rozwiązanie najprostsze, a zarazem najtrudniejsze z możliwych – rozwód.
Co trzecie małżeństwo kończy się rozwodem
Jak podaje Urząd Statystyczny w Kielcach, w 2016 roku w całym województwie święto-krzyskim udzielono 5995 ślubów. W tym samym roku 1799 związków małżeńskich skończyło się rozwodem. To oznacza, że niemal jedna trzecia
par łamie małżeńską przysięgę. Powody są różne, jednak najczęściej wymieniano niedochowanie wierności małżeńskiej oraz nadużywanie alkoholu. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim przypadku do rozwodu częściej dochodziło z winy mężczyzn. Ciekawostką może być fakt, że w miastach częstotliwość rozwodów jest wyższa niż na wsiach – różnica wynosi 385.
Z danych wynika również, że na ślub decydujemy się coraz później. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety przysięgę najczęściej składają w przedziale wiekowym 25 – 29 lat, jednak w przypadku mężczyzn statystyki pokazują obecnie spory wzrost w przedziale 30 – 34 lata. – Oczywiście zdarza się również, że na ślub decydują się bardzo młode osoby – takie, które dopiero skończyły 18 lat, ale są także przypadki starszych osób, na przykład wdowców biorących śluby konkordatowe – mówi Piotr Mołas, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Kielcach.
Upadek wartości religijnych?
Mimo częstych rozstań, śluby wyznaniowe wybierane są częściej – w 2016 roku w miastach województwa święto-krzyskiego udzielono 1636 ślubów wyznaniowych oraz 891 cywilnych, na wsiach różnica jest jeszcze większa i śluby
wyznaniowe wzięto 2547 razy, podczas gdy cywilne jedynie 921. Psycholog Krzysztof Korona uważa to za dowód tego, że autorytet Kościoła w naszym społeczeństwie upadł. – Jeżeli ślubujemy przed Bogiem miłość i wierność do końca życia, a następnie nie mamy większych oporów przed złamaniem przysięgi, to oznacza, że nasz stosunek do wiary został kompletnie zdeformowany. Oczywiście, jest to również kwestia samego Kościoła, który przestał dbać o rozwój duchowy, a włączył się za to w politykę. To spowodowało, że ludzie przestali traktować wiarę jako czynnik sprzyjający budowaniu więzi – podkreśla psycholog.
Eurosieroctwo – problem obecnych czasów
Krzysztof Korona dodaje, że jedną z głównych przyczyn częstych rozwodów jest tak zwane eurosieroctwo. – To sytuacja, w której jedno z małżonków zmuszone jest do wyjazdu i podjęcia pracy w innym kraju – wyjaśnia psycholog i dodaje, że wpływa to zarówno na rozpad małżeństwa, jak i na kwestię problemów wychowawczych i zaburzeń prawidłowego rozwoju psychicznego dzieci „pozbawionych” jednego rodzica. – Następuje zerwanie więzi związanych z codziennym wspólnym funkcjonowaniem, prowadzeniem gospodarstwa i troszczeniem się o potomstwo, ale również ze wspólnymi wieczorami i zaspokajaniem potrzeb seksualnych. To wszystko doprowadza do poważnych kryzysów w małżeństwie, a ostatecznie do jego rozpadu – mówi.
Teściowie na dystans
Kolejny czynnik wydaje się być prozaiczny, choć wcale taki nie jest. – Chodzi o problemy mieszkaniowe. Młodzi, którzy decydują się na budowanie własnej rodziny, muszą być oddzieleni od swoich rodziców. Nowożeńcy potrzebują intymności i nie mam tu na myśli jedynie współżycia seksualnego. Otóż, jeżeli pojawi się sytuacja kryzysowa i małżonkowie zaczynają rozmawiać podniesionym tonem, to optymalnie byłoby, gdyby konflikt został rozwiązany bez obserwatorów – informuje Krzysztof Korona.
– Postronni domownicy również będą pobudzeni zaistniałą sytuacją, zaczną się wtrącać, a co za tym idzie zajmować konkretne stanowiska. Wtedy może dojść do kryzysu wywołanego tak zwaną „złą teściową” – dodaje.
Psycholog zaznacza, że w Polsce brakuje dobrego programu wychowania do życia w rodzinie. – Przede wszystkim młodym ludziom brakuje w tym zakresie odpowiedniej edukacji. Decydują się na budowanie rodziny, a są pozbawieni wiedzy, jak to robić. Małżeństwo nie polega na głaskaniu się po główce i ciągłym wyznawaniu miłości, tylko na umiejętności zarządzania rodziną oraz wzięciu odpowiedzialności za siebie, współmałżonka oraz dziecko. Miłość jest na kolejnym miejscu – zaznacza Krzysztof Korona.