Słubice: Dziwna para weszła do domu. Po wizycie zniknęły pieniądze
W czwartek w południe do drzwi 87-letniej Bernadety Kiżło zapukali kobieta i mężczyzna. Powiedzieli, że przyszli sprawdzić wodę w łazience, bo coś z nią nie tak. Kobieta wpuściła parę. Potem okazało się, że nie ma emerytury.
- Powiedzieli, że muszą wejść do łazienki, bo coś mam z kranem nie tak. Dwa dni wcześniej spisywano liczniki, więc pomyślałam, że może coś u mnie wyszło i trzeba to sprawdzić - mówi pani Bernadeta z ul. Krótkiej.
- Lali tę wodę, odkręcali, zakręcali. Po jakimś czasie podszedł do mnie mężczyzna i zapytał, czy mam rozmienić 200 zł. Niedawno dostałam emeryturę, więc miałam pieniądze. Podeszłam do szafy i wyjęłam z płaszcza zwitek banknotów. On wtedy się rozmyślił i powiedział, że już nie trzeba. Żebym wiedziała... Mogłam ich nie wpuszczać... - 87-latka płacze.
Co mogło się stać?
Kiedy pani Bernadeta odłożyła pieniądze do kieszeni płaszcza, para powiedziała, że wszystko z wodą w porządku i musi już iść. Pani Bernadeta siedziała wtedy na wersalce w pokoju. Nie wiadomo do końca, jak sprawy toczyły się dalej.
87-latka, siedząc w pokoju, nie mogła widzieć, czy mieszkanie opuścili i kobieta, i mężczyzna. Chwilę później pani Bernadeta usnęła. Gdy się obudziła, poszła do kuchni i zobaczyła po drodze, że drzwi wejściowe nie są zamknięte na zamek. Coś ją tknęło, żeby sprawdzić kieszenie płaszcza w szafie. Pieniędzy nie było.
- Mama zawsze, ale to zawsze, zamyka dom. Nigdy jej się nie zdarzyło zostawić otwartego mieszkania - mówi Anna Górska, córka pani Bernadety. - Podejrzewam, że mężczyzna wyszedł, a kobieta ukryła się gdzieś w mieszkaniu. Jak mama zamknęła drzwi i zasnęła, kobieta wyszła z ukrycia, zabrała pieniądze i wyszła. Stąd drzwi były otwarte - mówi córka.
Pani Bernadeta zraz do niej zadzwoniła. - Mama była roztrzęsiona, nie mogłam jej uspokoić. Ma już sędziwy wiek, jest po udarze, ale wszystko wie, co się koło niej dzieje. Przeżywa to strasznie. Ona nigdy nikogo nie oszukała, dlatego wszystkim wierzy - mówi pani Anna.
Choć 87-latka zawsze pieniądze trzyma w jednym miejscu, córka na wszelki wypadek przeszukała całe mieszkanie. - Pieniędzy nigdzie nie było. Przeszłam się też po sąsiadach, żeby zapytać, czy u nich ktoś był sprawdzać wodę. Nikogo nie było. Ta para wiedziała gdzie, do kogo i po co przychodzi - mówi kobieta.
Córka zawiadomiła policję
- Para wykorzystała podeszły wiek i chorobę poszkodowanej. To jest pierwsze w ostatnim czasie takie zdarzenie w Słubicach. Prowadzimy czynności zmierzające do ustalenia tożsamości i zatrzymania sprawców - mówi Magdalena Jankowska, rzeczniczka policji powiatowej w Słubicach.
Pani Bernadeta opisuje wygląd kobiety i mężczyzny: - Kobieta miała na sobie białą kurtkę. Blond włosy, ani chuda, ani gruba. Mężczyzna jest średniego wzrostu, ale nie pamiętam żadnych szczególnych znaków. Przyszli bez niczego, nie mieli ze sobą nawet żadnej kartki. Jak ja mogłam im uwierzyć - nie może sobie darować.
Policja prosi dzieci, wnuki i innych bliskich: rozmawiajcie i uczulcie swoich seniorów, by nie wpuszczali obcych.
Jeśli ktoś w czwartek widział w okolicy ul. Krótkiej opisaną parę, jest proszony o kontakt z policją - tel. 95 759 28 11 lub na numer alarmowy 112.