Słubice: Z placem Przyjaźni żyjemy za pan brat
- To jest naprawdę fajne małe centrum miasta. To że jest ładnie, zawdzięczamy nie tylko sobie. Miasto też się stara - mówi pan Ariel.
W ramach cyklu „Moja ulica/Moja okolica” chcielibyśmy przedstawić Państwu ulicę w centrum Słubic. Oprowadził nas po niej słubicki zarządca nieruchomościami Ariel Pawelczyk. – Plac Przyjaźni to serce Słubic. Centrum, w którym tętni życie. W którym są markety, rzemieślnicy. W którym są ludzie, no bo to też jest jeden z głównych szlaków komunikacyjnych miasta.
Park naszą wizytówką
5.000 złotych dostała ulica z urzędu miasta na zieleń w przestrzeni między wieżowcami.
- Mamy przepiękny park, który o każdej porze roku wygląda zupełnie inaczej – mówi nam pan Ariel. - Można powiedzieć, że jest wizytówką naszego miasta - dodaje. Gdy razem z nim spacerujemy, wszystkie ławki w parku są zajęte. Siedzą na nich matki z dziećmi, zakochane pary i starsi ludzie.
Zaczepiamy starszego pana siedzącego na jednej z ławeczek
- Jak tylko pozwala na to pogoda, natychmiast tutaj przychodzę. Bardzo podoba mi się ta okolica. Do maja na pewno uruchomią fontannę, więc będzie jeszcze piękniej. Teraz zrobiło się ciepło, zielono i już można się zachwycać widokiem. Nawet gołębie mają tu swoje ulubione miejsce - mówi nam pan Edward, siedemdziesięcioletni emeryt, który każdą chwilę wykorzystuje na odpoczynek w parku. Widzimy, jak dzieci rzucają okruchy gołębiom, które odważnie podchodzą do maluchów. Ale park to niejedyna zaleta ulicy.
Zielona przestrzeń
Nasz przewodnik mieszka w wieżowcu. Nie odczuwa jednak braku przestrzeni. - Mamy przestrzeń osiedlową. Coś, czego zaczyna brakować w Słubicach. Mam na myśli spore odległości między blokami, co sprawia, że nie mieszkamy w betonowej dżungli. Przestrzeń tę staramy się zagospodarować zielenią. Stąd też powstał pomysł napisania wniosku na inicjatywę lokalną, dzięki czemu uzyskaliśmy od burmistrza5 tys zł. Mieszkańcy za własne pieniądze zainstalowali monitoring, co pozwala zadbać o bezpieczeństwo ulicy. - Była ona wcześniej „wykorzystywana” w nocy z soboty na niedzielę przez okolicznych mieszkańców wracających z imprez. Dewastowali wszystko, rozrzucali butelki po alkoholu. Burmistrz postawił nam dwie lampy halogenowe, co odstrasza nocnych niedobitków - mówi pan Ariel.
Mieszkańcy idą za ciosem
- Skoro powiedzieliśmy „a”, zakładając monitoring, skoro burmistrz powiedział „b”, stawiając lampy, to mówimy „c” i robimy razem z magistratem zieleń. Dosadzimy tuje, nawieziemy trawniki, przegrabimy i przeflancujemy – mówi z zapałem nasz przewodnik. - Nie podoba mi się tylko, że ilekroć mieszkańcy coś zrobią, dosadzą kwiaty lub drzewka, to zawsze się znajdzie jakiś chuligan, który to niszczy. Ludzie nie są też nauczeni sprzątać po swoich psach, które załatwiają się na zielonych skwerach. Naprawdę trzeba gromkimi brawami nagradzać tych, którzy to robią.