Śluby polityczne. Co partia zjednoczy, człowiek niech rozdziela
Za polską polityką trudno ostatnio nadążyć. Nigdy nie było to zadanie łatwe, ale jednak teraz posługujący się prostymi skojarzeniami obywatel-wyborca może odczuwać poznawczy dyskomfort, mniej więcej taki, jakby przez przypadek trafił do restauracji z kuchnią molekularną i na deser dostał lody o smaku schabowego. Wszystko z grubsza dlatego, że zarówno Zjednoczona Prawica, jak i Zjednoczona Opozycja mogłoby dziś służyć w szkołach na polskim za wzorcowe przykłady oksymoronów.
Zdrad i intryg w parlamencie jest więcej niż w „Modzie na sukces”, kolejni Brutusi i Brutuski (bądźmy wierni językowym parytetom) nieustannie próbują sztyletować cesarzy, krew leje się strugą za krawędź proscenium. Stare koalicje trzeszczą, egzotyczne się zawiązują, sejmowy kantor wymiany poglądów działa pełną parą. I wszyscy robią dobrą minę do złej gry. Zróbmy małe podsumowanie.
Zjednoczona Prawica. Jarosław Gowin, szef Porozumienia, przetrwał już dwa zamachy na swoje przywództwo inspirowane przez głównego partnera w koalicji, a jego legitymacja do kierowania partią wciąż jest kwestionowana. Krecią robotę wykonuje dawny spin doktor PiS Adam Bielan, powrót syna marnotrawnego na łono partii i Jarosława Kaczyńskiego możliwy. Osłabianie koalicyjnego partnera odbywa się również poprzez rzucanie oskarżeń pod adresem jednego z posłów o robienie eksperymentów na płodach, zyskiem Gowina za to jest przechwycenie lewicowej posłanki spod znaku Strajku Kobiet. W tle zarzuty o flirtowanie z opozycją.
Zbigniew Ziobro, szef Solidarnej Polski, strzela focha w kluczowej dla rządu sprawie Unijnego Funduszu Odbudowy, uznając go za zdradę racji stanu i kolaborację z europejskim okupantem, ale nie do końca ma chyba śmiałość i siłę na poważnie zabrać się za obalanie cara. Ogranicza się do bolesnego kopania po kostkach, więc w kwestii funduszu PiS musiał dogadać się z Lewicą. Fakt, że wystarczyły dwie godziny, by przekopać cały strukturalny plan rozwoju Polski, raczej nie świadczy dobrze o jego precyzji, ale to temat na inną rozmowę.
Zjednoczona Opozycja. Lewica za plecami innych dogaduje się z PiS i robi z tata wariata. Platforma Obywatelska krzyczy o zdradzie, ale głównie dlatego, że została z ręką w nocniku i nie ma pojęcia, co teraz zrobić. Zagłosować przeciw, jak Ziobro i Konfederacja, stworzyć wspólny klub zdradzonych? Borysowi Budce coraz trudniej zresztą liczyć szable, bo mu wszyscy uciekają do Szymona Hołowni. Eksodus działaczy PO mogłyby zatrzymać chyba tylko przenosiny do Polski 2050 samego Budki.
Hołownia twierdzi, że buduje ruch społeczny i chyba jest to ten ruch, którego stworzenie zapowiadał po wyborach prezydenckich Rafał Trzaskowski, a potem o tym zapomniał. W każdym razie ruch społeczny Hołowni zaraz zacznie się opierać na byłych działaczach PO, więc to tak, jakby zakładać grupę baletu nowoczesnego złożoną z tancerzy zespołu ludowego. Można udawać. Tak czy inaczej były telewizyjny gwiazdor skuteczniej wykrwawia konkurencję z opozycji niż koalicję rządzącą.
Tragedie antyczne to przy tym pikuś.